W tym artykule dowiesz się o:
Legia Warszawa - Lech Poznań 2:1
Możliwe, że wszystko się zaczęło od tego meczu. To był ten pojedynek, od którego została zainaugurowana zwycięska ścieżka w Lotto Ekstraklasie. Mistrz Polski wygrał łącznie pięć spotkań z rzędu. Jednak zanim się to stało, to sporo emocji przyniósł mecz z Lechem Poznań.
Kiedy Marcin Robak wykorzystał rzut karny w 90. minucie, mało kto się spodziewał, że po potężnej awanturze na boisku Legia zada jeszcze cios. Uczynił to były gracz Kolejorza Kasper Hamalainen. Cieniem na tego gola kładzie się jednak błąd sędziowski, ponieważ Fin był na spalonym.
- Bójka pokazała, że jest drużyna. Jakby jeden zawodnik pobiegł, to miałbym jutro w szatni problem. A że wszyscy wbiegli, łącznie z maserami i magazynierem, to znaczy że ta drużyna jest mocna. Są ze sobą, są drużyną - powiedział wówczas Jacek Magiera.
Korona Kielce - Legia Warszawa 2:4
Minął zaledwie tydzień od zwycięstwa Legii nad Lechem Poznań, a już w kolejnym spotkaniu kibice Wojskowych przeżyli rollercoaster. Z Koroną Kielce Legia przegrywała już 0:2, ale ostatecznie rozbiła rywali 4:2. Całkiem możliwe, że za kadencji Bensika Hasiego takie odwrócenie losów meczu nie byłoby możliwe i Legia przeżyłaby kolejne upokorzenie.
- Drużyna pokazała ogromny charakter. Przegrywając 0:2 po kwadransie wygrała mecz 4:2. Cieszy to jak zareagowaliśmy na stracone gole. Jest to na pewno dobry znak. Trener musi dużo rozmawiać, znaleźć przyczynę potem podać odpowiednie leki, a na końcu odpowiednio karmić treningiem, słowem, pozytywnymi emocjami - powiedział wówczas Jacek Magiera.
Legia Warszawa - Real Madryt 3:3
Prawdopodobnie najlepszy jak dotąd mecz Jacka Magiery w roli szkoleniowca Legii Warszawa. Konia z rzędem temu, kto się spodziewał, że przy stanie 2:0 dla Królewskich Wojskowi podniosą się i zaaplikują trzy gole Realowi Madryt. Mistrz Polski był bliski zwycięstwa, ale pięć minut przed końcem dał sobie strzelić gola i pojedynek zakończył się remisem 3:3.
- Gdy przegrywaliśmy 0:1 pomyślałem, że w tym sezonie również byłem w podobnej sytuacji, gdy byłem trenerem Zagłębia Sosnowiec i graliśmy z Podbeskidziem. Tamto spotkanie wygraliśmy 5:4. Nie zwątpiłem i w meczu z Realem - stwierdził Magiera.
Borussia Dortmund - Legia Warszawa 8:4
Skrajne opinie można spotkać o tym meczu. Z jednej strony słychać głosy, że lepiej przegrać 4:8 niż 0:4, a z drugiej, że zespołowi nie przystoi tracić osiem goli i to z drużyną, która przystąpiła do tego spotkania z kilkoma zmianami. Faktem niezaprzeczalnym jest to, że kibice nie mogli być zawiedzeni, ponieważ zobaczyli aż 12 bramek - najwięcej w historii Ligi Mistrzów.
- Lekcje nie pójdą na marne. Wrócimy mocniejsi, silniejsi. Tacy, którzy za jakiś czas będą grali jak równy z równym z takimi przeciwnikami. I będziemy zdobywać punkty. Zagraliśmy odważnie, bo niby jak mieliśmy zagrać? Nie tacy jak my tu przegrywali. Kazałem moim piłkarzom rozgrywać akcje od bramkarza, powoli, ale do przodu. Jesteśmy w tych rozgrywkach, jak małe dziecko, które ma roczek i uczy się chodzić. Przewróciliśmy się, ale wstaniemy i będziemy próbować dalej - powiedział Jacek Magiera.
ZOBACZ WIDEO Michał Kołodziejczyk: Mecz Legii z BVB? Masakra piłą mechaniczną (źródło: TVP SA)
Legia Warszawa - Wisła Płock 2:2
To miało być łatwe zwycięstwo Legii Warszawa i wszystko na to wskazywało. Po ponad godzinie gry gospodarze prowadzili 2:0 po golach Nikolicia i Hamalainena, ale później dwa ciosy zadali Nafciarze i potwierdziło się tylko to, że w meczach Legii pod wodzą Jacka Magiery nie ma chwili spokoju. Legia nie zdołała strzelić już kolejnej bramki i ostatecznie zremisowała.
Bilans Jacka Magiery w roli szkoleniowca to 13 meczów (6 zwycięstw, 3 remisy i 4 porażki) oraz 29 strzelonych goli i 27 straconych. Oznacza to, że średnio w jednym spotkaniu padają ponad cztery bramki. Istne szaleństwo.