Wraca ekstraklasa, wracają i oni!

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Dawne gwiazdy, które wróciły do Polski z podkulonym ogonem, rodzime talenty, które odbudowały się w I lidze i trenerzy, którzy mają coś do udowodnienia - kogo znów zobaczymy w ekstraklasie? Nowy sezon polskiej ligi startuje już w piątek!

1
/ 10

Powrót rekordzisty

Jednym z najważniejszych wydarzeń letniej przerwy był powrót do ekstraklasy Macieja Skorży, który poprowadzi Pogoń Szczecin. 45-latek to w końcu najbardziej utytułowany polski szkoleniowiec w historii, a na to miano zapracował zdobyciem trzech mistrzostw Polski, trzech Pucharów Polski, Pucharu Ligi oraz Superpucharu Polski. Sięgnął po te trofea z Groclinem Dyskobolią Grodzisk Wielkopolski, Wisłą Kraków, Legią Warszawa i Lechem Poznań, a pracował też w Amice Wronki.

Skorża wraca do ligi po blisko dwuletniej przerwie - ostatnim przystankiem w jego karierze był Lech, w którym pracował od września 2014 do października 2015 roku. W sezonie 2017/2018 kolejną szansę w ekstraklasie otrzyma też czterech innych szkoleniowców. Po krótszej bądź dłuższej przerwie do ligi wrócili Marcin Brosz (Górnik Zabrze), Jerzy Brzęczek (Wisła Płock), Radosław Mroczkowski (Sandecja Nowy Sącz) i Mariusz Rumak. (Bruk-Bet Termalica Nieciecza).

Ten ostatni miał najkrótszy rozbrat z elitą, bo jeszcze w grudniu minionego roku prowadził Śląsk Wrocław. Najdłużej, bo aż od września 2014 roku, na powrót do ekstraklasy czekał Mroczkowski, który wrócił w wielkim stylu, prowadząc Sandecję do historycznego awansu. Brosz też wrócił do ekstraklasy w glorii opiekuna beniaminka i to jego drugi w karierze awans do najwyższej klasy rozgrywkowej - w 2012 roku do ekstraklasy wprowadził też Piasta Gliwice. Brzęczek natomiast tydzień przed startem sezonu zastąpił w Płocku Marcina Kaczmarka, który zrezygnował z pracy z powodu konfliktu z Dominikiem Furmanem.

Trenerzy wracający do ekstraklasy i ich bilans w najwyższej lidze:

TrenerMeczeBilansŚr. pktKlubyPoza ekstraklasą od
Maciej Skorża238127-56-551,84Amica Wronki, Groclin Grodzisk Wielkopolski, Wisła Kraków, Legia Warszawa, Lech Poznańpaździernika 2015
Mariusz Rumak14367-36-401,66Lech Poznań, Zawisza Bydgoszcz, Śląsk Wrocławgrudnia 2016
Jerzy Brzęczek2910-9-101,35Lechia Gdańskod września 2015
Marcin Brosz11235-37-401,28Odra Wodzisław Śląski, Piast Gliwice, Korona Kielceod czerwca 2016
Radosław Mroczkowski6919-23-271,16Widzew Łódźod września 2013
2
/ 10

Mucha (już) nie siada

Jan Mucha jest jednym z najlepszych bramkarzy, jacy przewinęli się przez ekstraklasę w XXI wieku, a teraz wrócił do Polski po siedmioletniej przerwie i związał się z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza. W latach 2005-2010 Słowak występował w barwach Legii Warszawa. W polskiej ekstraklasie rozegrał łącznie 95 meczów i nie dał się pokonać w aż 48 z nich!

Po sezonie 2009/2010 przeniósł się do Evertonu, ale przez trzy sezony rozegrał tylko 10 spotkań w pierwszym zespole The Toffees, a w samej Premier League wystąpił dwa razy. Po nieudanej próbie podbicia Anglii wylądował w Rosji, ale to była kolejna nietrafiona decyzja, bo przez dwa lata rozegrał dla Kryljów Sowietow Samara i Arsienału Tuła rtylko 20 spotkań.

Przed sezonem 2015/2016 Mucha wrócił na Słowację i związał się ze Slovanem Bratysława. W barwach stołecznego klubu odzyskał formę sprzed lat - w aż 26 z 65 występów zachował czyste konto.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: przegrała zakład. Pogba wepchnął ją do basenu (WIDEO)

3
/ 10

Diabeł po przejściach

Deniss Rakels także nie podbił Anglii, choć próbował sił nie w Premier League, lecz na jej zapleczu. W styczniu 2016 roku Rakels odszedł z Cracovii do Reading FC jako czołowy strzelec ekstraklasy. W 20 meczach rundy jesiennej sezonu 2015/2016 zdobył aż 15 bramek - to była jego runda życia.

Przygody z Królewskimi nie będzie wspominał najlepiej. Przez półtora roku wystąpił tylko w 17 meczach, strzelając raptem trzy gole, a po raz ostatni na boisku pojawił się 23 sierpnia 2016 roku. Potem kilka miesięcy poświęcił na rehabilitację po kontuzji, ale gdy wrócił do zdrowia, trener Japp Stam ani razu nie skorzystał z jego usług.

Pomocną dłoń w kierunku Łotysza po przejściach wyciągnął Lech Poznań.

4
/ 10

Na pomoc Arce

O istnieniu Rubena Jurado pamiętali pewnie tylko fani Piasta Gliwice, a zdecydowana większość obserwatorów ekstraklasy zdążyła pewnie już zapomnieć o Hiszpanie, ale Arka Gdynia wyciągnęła go jak asa z rękawa. Jurado ma wzmocnić siłę rażenia drużyny Leszka Ojrzyńskiego. W poprzednim sezonie żółto-niebiescy mieli spory problem ze strzelaniem goli - ich najskuteczniejszym graczem był Rafał Siemaszko - autor 11 bramek.

Hiszpan grał już w Polsce w latach 2011-2015. Najpierw wywalczył z Piastem Gliwice awans do ekstraklasy, będąc czołowym strzelcem I ligi, a potem nieźle radził sobie w elicie - jego dorobek w ekstraklasie to 25 bramek i sześć asyst w 89 występach.

Po sezonie 2014/2015 Jurado przeniósł się zdo ASA Targu Mures, ale jego przygoda z Rumunią trwała tylko dwa miesiące. Przez ostatnie dwa lata występował w III-ligowym hiszpańskim Atletico Baleares. Utrzymał skuteczność z czasów gry w ekstraklasie, bo zdobył dla tego klubu 25 bramek w 71 meczach.

5
/ 10

Kolekcjoner

Michał Nalepa to rzadki przypadek polskiego piłkarza, który większą estymą cieszył się za granicą niż w ojczyźnie. Gdy w 2014 roku zdecydował się na transfer do Ferencvarosu Budapeszt, miał na koncie ledwie 16 występów w rodzimej ekstraklasie. Tymczasem z miejsca stał się podstawowym zawodnikiem najbardziej utytułowanego węgierskiego klubu i wrócił do Polski bogatszy o mistrzostwo, trzy Puchary i Superpuchar Węgier oraz Puchar Ligi.

Jeśli tylko był zdrowy, bądź nie pauzował za kartki, trener Thomas Doll stawiał na niego od pierwszego gwizdka - Nalepa przez trzy sezony rozegrał dla Ferencvarosu 102 spotkania. Teraz będzie nabijał licznik w ekstraklasie jako zawodnik Lechii Gdańsk.

6
/ 10

Wrocławski zaciąg

Śląsk Wrocław zakontraktował latem łącznie dziewięciu zawodników, a dla trzech z nich to powrót do ekstraklasy. Dzięki WKS-owi ponownie na polskich boiskach zobaczymy Jakuba Koseckiego, Arkadiusza Piecha i Igors Tarasovsa. Pierwszy wrócił do kraju po dwóch latach w SV Sandhaunsen. "Kosa" nie podbił niemieckiej II ligi - jego dorobek w Badenii-Wirtembergii to raptem cztery gole i pięć asyst w 37 występach. W ekstraklasie, jako zawodnik Legii Warszawa i Lechii Gdańsk, radził sobie lepiej, bo zdobył 14 bramek i zanotował 12 asyst w 75 meczach

Piech przez ostatnie półtora roku występował na Cyprze i trzeba przyznać, że na Wyspie Afrodyty radził sobie przyzwoicie. Najpierw był zawodnikiem AEL-u Limassol, a następnie związał się z Apollonem Limassol i strzelił dla tych klubów łącznie 21 goli. Wiosną 2016 roku otarł się o przejście do historii cypryjskiej ekstraklasy: zdobył bramkę w ośmiu kolejnych ligowych meczach - do wyrównania rekordu ligi brakło mu jednego trafienia.

Dorobek Piecha w polskiej ekstraklasie to 44 bramki w 133 występach - niewielu jest dziś w lidze napastników z tak niezłą średnią. Pracował na ten dorobek w barwach Ruchu Chorzów, Legii Warszawa, Zagłębia Lubin i GKS-u Bełchatów.

Wreszcie Tarasovs, który w latach 2015-2016 grał w Jagiellonii Białystok, w minionym sezonie występował w Giresunsporze. Dla tureckiego II-ligowca rozegrał łącznie tylko 15 spotkań.

7
/ 10

Jak od ściany

Wspomniany Jakub Kosecki nie jest jedynym zawodnikiem, który latem wrócił do Polski, bo nie poradził sobie w 2. Bundeslidze. Od niemieckiej II ligi odbili się też Tomasz Hołota i Daniel Łukasik, a po rozczarowującym okresie w Eintrachcie Brunszwik do ojczyzny wrócił również Adam Matuszczyk.

Hołota przed sezonem 2016/2017 zamienił Śląsk Wrocław na Arminię Bielefeld, ale wystąpił tylko w dziewięciu meczach niemieckiego klubu - po raz ostatni pojawił się na boisku w lutym, a od pierwszego gwizdka po raz ostatni zagrał... we wrześniu. Teraz ma się odbudować w Pogoni Szczecin.

Matuszczyk to 20-krotny reprezentant Polski i uczestnik Euro 2012, który spróbuje sił w Zagłębiu Lubin. Urodzony w Gliwicach pomocnik jest wychowankiem 1.FC Koeln, a występował też w Fortunie Duesseldorf i Eintrachcie Brunszwik. Do tego ostatniego klubu trafił latem 2015 roku i początkowo był jego podstawowym zawodnikiem, ale w sezonie 2016/2017 pojawił się na boisku tylko raz i to symbolicznie na dwie minuty.

Łukasik natomiast był wypożyczony z Lechii Gdańsk do SV Sandhausen, w którym występował razem z Koseckim. W przeciwieństwie do Hołoty i Matuszczyka może powiedzieć, że choć na moment przebił się do "11", bo wystąpił w 21 meczach i uzbierał 1009 rozegranych minut, ale Niemcy nie zdecydowali się na wykupienie go.

8
/ 10

Beniaminkowie tylko z nazwy

Wraz z Górnikiem Zabrze i Sandecją Nowy Sącz do ekstraklasy wrócili nie tylko trenerzy Marcin Brosz i Radosław Mroczkowski, ale też 18 zawodników tych klubów, którzy znają już smak rywalizacji w najwyższej lidze. Wśród nich są tacy starzy wyjadacze jak Grzegorz Baran (194 występy w ekstraklasie), Bartłomiej Dudzic (118), Maciej Małkowski (169) i Maciej Korzym (232) z Sandecji czy Ołeksandr Szeweluchin (102) i Mariusz Przybylski (158) z Górnika.

Do tego po letnich wzmocnieniach ekipy z Nowego Sącza i Zabrza są beniaminkami tylko z nazwy. Podopieczni trenera Mroczkowskiego mają na koncie łącznie aż 1530 (!) występów w ekstraklasie, a piłkarze Brosza rozegrali w najwyższej lidze już 547 meczów.

Piłkarze Górnika i Sandecji, którzy wrócili do ekstraklasy:

ZawodnikWystępy w ekstraklasieAktualny klub
Maciej Korzym232Sandecja Nowy Sącz
Grzegorz Baran194Sandecja Nowy Sącz
Maciej Małkowski169Sandecja Nowy Sącz
Mariusz Przybylski158Górnik Zabrze
Bartłomiej Dudzic118Sandecja Nowy Sącz
Ołeksandr Szeweluchin102Górnik Zabrze
Grzegorz Kapsrzik72Górnik Zabrze
Michał Gliwa72Sandecja Nowy Sącz
Adrian Basta50Sandecja Nowy Sącz
Rafał Kurzawa40Górnik Zabrze
Szymon Matuszek35Górnik Zabrze
Konrad Nowak35Górnik Zabrze
Bartłomiej Kasprzak30Sandecja Nowy Sącz
Erik Grendel28Górnik Zabrze
Michal Piter-Bucko23Sandecja Nowy Sącz
Wojciech Pawłowski19Górnik Zabrze
Wojciech Trochim5Sandecja Nowy Sącz
Marcin Urynowicz3Górnik Zabrze
9
/ 10

Awans bez drużyn

Drużyny GKS- Tychy, Wigier Suwałki i Znicza Pruszków nie awansowały do ekstraklasy, ale Jakub Świerczok, Damian Kądzior i Aleksander Jagiełło dobrą grą w ich barwach wywalczyli sobie kontrakty w klubach najwyższej ligi - odpowiednio w Zagłębiu Lubin, Górniku Zabrze i Piaście Gliwice.

Łączy ich nie tylko to, że w minionym sezonie trzęśli I ligą. Jagiełło i Kądzior w bardzo młodym wieku otrzymali w ekstraklasie szansę, której nie wykorzystali. 22-letni dziś Jagiełło nie przebił się w Podbeskidziu Bielsko-Biała i Lechii Gdańsk i potem na trzy sezony zszedł do I ligi. Grał w Arce Gdynia i Dolcanie Ząbki, a w minionej kampanii błysnął w barwach Znicza Pruszków - w 34 występach strzelił osiem goli i zaliczył sześć asyst.

Jeszcze lepiej w poprzednim sezonie na zapleczu ekstraklasy radził sobie Damian Kądzior. 25-latek zdobył 14 bramek a przy 15 innych asystował i miał udział w golu Wigier co 102 rozegrane minuty. Skrzydłowy zwrócił na siebie uwagę klubów ekstraklasy, a na początku czerwca porozumiał się z Cracovią, ale strony wycofały się z transferu, gdy nowym trenerem Pasów został Michał Probierz. Kądzior nie był przekonany, czy szkoleniowiec, który parę lat temu odpalił go z Jagiellonii Białystok, będzie na niego stawiał, a Probierz zrezygnował z pozbawionego pewności siebie piłkarza.

Natomiast Świerczok jako 20-latek trafił z I-ligowej Polonii Bytom do występującego w Bundeslidze 1.FC Kaiserslautern. Poznał smak niemieckiej ekstraklasy, ale już po pół roku wrócił do Polski, wiążąc się z Piastem Gliwice. Pierwsze podejście do polskiej ekstraklasy miał pechowe, bo tuż po transferze doznał poważnej kontuzji kolana, z którą zmagał się dwa lata. W sezonie 2014/2015 grał w ekstraklasowym Zawiszy Bydgoszcz, a w kolejnej kampanii występował w Górniku Łęczna - jego dotychczasowy dorobek w najwyższej lidze to 11 goli w 47 spotkaniach. W minionym Świerczok błysnął skutecznością w GKS-ie Tychy, dla którego zdobył 16 bramek w 30 występach. Świetną miał rundę wiosenną - po zimowej przerwie strzelił łącznie 13 goli.

10
/ 10

Spalona próba

Jest też czwarta grupa wracających do ekstraklasy piłkarzy - to zawodnicy, którzy wyjechali z Polski jako nastolatkowie, by zbierać szlify w mocnych klubach z najlepszych lig Europy, ale nie przebili się do ich pierwszych zespołów. Do tego grona należą Igor Łasicki (Wisła Płock), Oktawian Skrzecz (Śląsk Wrocław) i Kamil Wojtkowski (Wisła Kraków).

Pierwszy został wypożyczony do Wisły Płock z Napoli, z którym związany jest od 2012 roku. W pierwszej drużynie Azzurrich rozegrał jednak tylko jeden mecz, a od sezonu 2014/2015 był wypożyczany do klubów III i II ligi. Ogólny bilans włoskiego rozdziału jego kariery to 51 występów w Serie A (1), Serie B (4), Serie C (43) i Pucharze Włoch (3).

22-letni Łasicki przynajmniej zasmakował gry w pierwszej drużynie Napoli, podczas gdy 20-letni Skrzecz i 19-letni Wojtkowski oficjalnych debiutów w barwach Schalke 04 Gelsenkirchen i RB Lipsk się nie doczekali. Skrzecz to wychowanek Lechii Gdańsk, który już w wieku 15 lat wyjechał do Niemiec i piął się systematycznie w klubowej hierarchii, ale do pierwszego zespołu Schalke 04 się nie przebił i po pięciu latach wrócił do Polski.

19-letni Wojtkowski z kolei ma opinię jednego z najbardziej utalentowanych Polaków swojego pokolenia. W ekstraklasie zadebiutował, mając niespełna 17 lat, ale przed sezonem 2015/2016 zdecydował się na wyjazd do RB Lipsk. Występował w juniorskim zespole, a w przerwie zimowej minionego sezonu został włączony do kadry pierwszej drużyny. W marcu złamał jednak nogę, co przekreśliło jego szansę na ewentualny debiut w Bundeslidze. RB Lipsk zdecydował się na rozwiązanie zespołu rezerw i zawodnicy, którzy wyrośli z wieku juniora, otrzymali wolną rękę w poszukiwaniu nowych klubów.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)