W tym artykule dowiesz się o:
Joyeux anniversaire @FinallyMario, 27 ans aujourd'hui ! pic.twitter.com/SRfyBO97xe
— FIFA.com en français (@fifacom_fr) 12 sierpnia 2017
Kopniak w tyłek
- On miał potencjał, który powinien pomóc mu osiągnąć poziom Cristiano Ronaldo albo Leo Messiego. Gdyby był moim synem, otrzymałby kopniaka w tyłek - powiedział o Mario Balotellim Roberto Mancini.
W styczniu 2013 r. obaj o mało nie pobili się na jednym z treningów Manchesteru City (podobno skończyło się szarpaniną). Mancini nie mógł bowiem się pogodzić z upadkiem gwiazdy, która zachwyciła świat w meczu półfinałowym Euro 2012 z Niemcami. Dwa gole "Super Mario" dały wówczas Italii awans do finału turnieju na boiskach Polski i Ukrainy (Włosi przegrali tam z Hiszpanią 0:4).
- Balotelli to był trochę idiota. Utalentowany, młody, ale jak wszyscy młodzi robił czasem głupie rzeczy. No, ale przecież to prawo młodego wieku. Miał ogromny talent do futbolu. Nie chciał jednak ciężko pracować - powiedział po latach Mancini.
Fajerwerki w łazience
W październiku 2011 r. tabloidy rozpisywały się o pożarze domu, w którym ekscentryczny piłkarz mieszkał w czasach występów w Manchesterze City (2010-13). Napastnik i jego znajomi zamierzali odpalać fajerwerki przez okno łazienki. Nie zachowali jednak należytej ostrożności i... wywołali pożar. Musieli z tego powodu uciekać z domu, a zabawa zakończyła się akcją straży pożarnej.
Balotelli musiał być przytrzymywany przez policjantów, ponieważ - nie zważając na ogień - chciał wrócić do mieszkania, żeby ratować swoje rzeczy. - Nudziło nam się, więc do kosza wsadziłem fajerwerki. Po chwili wybuchł pożar. Zasłony zapaliły się przez przypadek - tłumaczył dziennikarzom "Super Mario".
Rzutkami w młodych piłkarzy
Do kolejnej afery z udziałem niesfornego piłkarza doszło w centrum treningowym Manchesteru City. W marcu 2011 r. magazyn "The People" doniósł, że Włoch umilał sobie czas, rzucając w młodych piłkarzy rzutkami z metalową końcówką. Złapany na gorącym uczynku miał tłumaczyć się tym, że nudziło mu się, więc chciał zrobić kolegom żart. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Za wybryk otrzymał od klubu karę finansową.
Trener Mancini miał wielkie pretensje do Balotellego za to, że ten nie chciał skończyć z paleniem papierosów. - Wiem, że Mario nie pali dużo. Pięć lub sześć papierosów dziennie, ale i tak powinien przestać. Nie jestem jego ojcem lub matką, żeby mu jednak czegoś zabraniać. Dopóki strzela gole, niech pali - mówił włoski szkoleniowiec dziennikarzom.
Zapomniał o nowym samochodzie
Pewnego razu Balotelli udał się do Londynu. Swoje nowe maserati zostawił na płatnym parkingu i poszedł na kolację do jednej z restauracji. Do domu wrócił jednak taksówką. Maserati odebrał dopiero kilka tygodni później, płacąc fortunę za parking. Włoch skutecznie zapracował na miano pirata drogowego. I wcale nie chodzi o trywialne mandaty za złe parkowanie, których otrzymał niezliczoną ilość. Tylko w latach 2012-2013 "Super Mario" miał się dopuścić 18 wykroczeń drogowych, głównie dotyczących wysokiego przekroczenia dopuszczalnej prędkości.
Wizyta w więzieniu dla kobiet
Pod koniec 2010 r. Balotelli ponownie znalazł się na pierwszych stronach gazet. - Piłkarz bez odpowiedniego zezwolenia wjechał na teren ośrodka zamkniętego dla kobiet w Brescii - informowała "La Gazetta dello Sport". Sportowiec, który na teren więzienia wjechał w towarzystwie swojego brata Enocha Balotellego najpierw tłumaczył, że chciał odwiedzić tam jedną z osadzonych, by potem zmienić stanowisko i stwierdzić, że... znalazł się tam przez przypadek.
Incydent w klubie nocnym
Latem ubiegłego roku włoskie media pisały o tym, że Balotelli był zamieszany w bójkę przed jednym z klubów nocnych w Brescii. Do incydentu doszło w momencie, kiedy fani podeszli do sportowca z prośbą o autograf. Gazety podawały różne wersje. W jednej z nich Balotelli miał brać aktywny udział w bijatyce, a w innej piłkarz oddalił się, gdy sytuacja zrobiła się niebezpieczna. W wyniku bójki jeden z uczestniczących w niej mężczyzn stracił... trzy palce dłoni.