W tym artykule dowiesz się o:
Poligon
Na mecze z Nigerią (0:1) i Koreą Południową (3:2) Adam Nawałka powołał aż 30 zawodników, a na boisku pojawiło się 26 z nich. Ani minuty nie zagrali kontuzjowani Bartosz Bereszyński i Damian Kądzior oraz chory Sławomir Peszko, a Paweł Jaroszyński nie przekonał do siebie selekcjonera na tyle, by już przy pierwszej okazji zadebiutować w koszulce z orłem na piersi.
Liderzy kadry potwierdzili, że można na nich liczyć i żaden z nich nie obniżył swoich notowań u opiekuna drużyny narodowej. Jak wyliczyliśmy w marcu, Nawałka ma 16 pewniaków, którym tylko kataklizm odbierze miejsce w kadrze na mundial, a rywalizacja o siedem wolnych miejsc jest otwarta.
Na marcowym - w zasadzie ostatnim selekcyjnym przed ogłoszeniem kadry na mundial - zgrupowaniu najwięcej stracili Artur Jędrzejczyk i Łukasz Teodorczyk, którzy w czasie el. MŚ 2018 mieli pewne miejsce w kadrze Biało-Czerwonych. Kto natomiast najwięcej zyskał na meczach z Nigerią i Koreą Południową?
Wiele było obaw o jego dyspozycję. W końcu od początku roku rozegrał w Hull City raptem 255 minut. Chwilę pauzował z powodu kontuzji, a po powrocie do zdrowia nie odzyskał miejsca w wyjściowym składzie. Adam Nawałka na początku zgrupowania zdradził, że przed mundialem Grosicki będzie pod specjalną troską sztabu szkoleniowego kadry, by mimo problemów w drużynie klubowej być w odpowiedniej formie podczas mundialu w Rosji.
Selekcjoner wie, jak dotrzeć do swoich podopiecznych, a Grosicki już przy pierwszej okazji pokazał, że potrafi odwdzięczyć się za zaufanie. Przeciwko Nigerii nie zagrał, by zrobić miejsce Dawidowi Kownackiemu i mieć czas na odbudowę formy i w meczu z Koreą Południową poprowadził Polskę do zwycięstwa, zbijając argumenty krytyków.
W pierwszej połowie dwukrotnie dorzucił Robertowi Lewandowskiemu piłkę na nos, a kapitan Biało-Czerwonych drugie z tych dośrodkowań zamienił na gola na 1:0, a potem sam pokonał bramkarza rywali.
Cały Grosicki. W klubie może przeżywać problemy, ale przylatując na zgrupowanie kadry, zostawia je w samolocie i wchodzi w buty lidera drużyny narodowej. To, ile znaczy dla zespołu Adama Nawałki, niech pokażą jego liczby: za kadencji obecnego selekcjonera strzelił już 12 goli, a przy 14 asystował. W branym pod uwagę okresie tylko "Lewy" ma większy ogólny udział w zdobyczy bramkowej Biało-Czerwonych, ale nikt nie wypracował więcej goli od Grosickiego.
"Świetna asysta przy bramce Lewandowskiego i potem gol na 2:0 pokazują, że nie ma żadnego wyścigu o miejsce na lewej stronie pomocy, bo Grosicki czeka na rywali na mecie" - tak występ skrzydłowego przeciwko Korei Południowej podsumował Marek Wawrzynowski.
ZOBACZ WIDEO Arkadiusz Milik: Tak właśnie Piotrek mierzy na treningach
Największe pozytywne zaskoczenie marcowego zgrupowania. Nie jest klasycznym skrzydłowym, w Górniku Zabrze często łamie akcje do środka, a licznik asyst w Lotto Ekstraklasie (13) nabił stałymi fragmentami gry i prostopadłymi podaniami, a nie zakończonymi dośrodkowaniami spod końcowej linii szarżami flanką. Gdy w meczu z Nigerią Adam Nawałka ustawił go na wahadle, niektórzy łapali się za głowę, tymczasem Kurzawa zdał test i to na pozycji, na której nigdy wcześniej nie grał.
Bite przez niego stałe fragmenty gry siały popłoch w polu karnym Super Orłów - z tego jest znany w Lotto Ekstraklasie i potrafił przenieść to na poziom reprezentacyjny, za co należy mu się uznanie. Gdyby Robert Lewandowski i Marcin Kamiński byli bardziej precyzyjni, Kurzawa skończyłby mecz z Nigerią z dwiema asystami.
"Niezwykle solidny ligowiec, ale jaki z niego reprezentant? Piątkowy mecz pokazał, że... całkiem niezły! Ba, Kurzawa wszedł w mecz bez kompleksów, to po jego dograniach Biało-Czerwoni wykreowali dwie świetne okazje do zdobycia gola. No i te dośrodkowania - Kurzawa potrafi podać kolegom piłkę na nos, co do centymetra. Dobry występ" - tak oceniliśmy występ zabrzanina przeciwko Super Orłom.
Pod wrażeniem Kurzawy był Tomasz Hajto, któremu przecież niełatwo zaimponować. - Każdy widzi, że Kurzawie brakuje szybkości, ale on ma w sobie tyle jakości, że o podania do Roberta Lewandowskiego i Arkadiusza Milika nie musimy się już martwić. Widziałem wiele jego meczów, to jest chłopak o idealnie wyprofilowanej wewnętrznej części stopy. Potrafi dograć w tempo, ma pomysł na to podanie, a w meczu z Nigerią bił stałe fragmenty jak na PlayStation - powiedział Hajto w "Cafe Futbol".
Nie jest klasycznym skrzydłowym, który będzie robił wiatr przy linii bocznej, ale to jest jego atut - Adam Nawałka będzie potrzebował na mundialu różnych zawodników, dzięki którym będzie mógł szybko zareagować na wydarzenia i błyskawicznie zmienić plan na mecz. Profil Kurzawy pasuje do wizji selekcjonera, bo otwiera przed nim nowe możliwości.
Podobnie jak dla Rafała Kurzawy, tak dla Przemysława Frankowskiego występ przeciwko Nigerii był debiutem w roli wahadłowego. Jest wyróżniającym się ligowcem, motorem napędowym lidera z Białegostoku, więc to naturalne, że wobec kontuzji Jakuba Błaszczykowski, Damiana Kądziora i Macieja Makuszewskiego oraz problemów Bartosza Kapustki, Sławomira Peszki i Pawła Wszołka dostał swoją szansę.
Nie wykorzystał jej w takim stopniu jak Kurzawa, ale i tak zasłużył na pochwały. Udzieliła mu się trema debiutanta, bo występ przeciwko Nigerii był jego premierowym w kadrze, przez co nie pokazał swoich największych atutów, czyli dryblingu połączonego z szybkością, ale po stronie plusów trzeba zapisać, że nie chciał tego robić na siłę. Był odpowiedzialny za piłkę - gdy nie widział możliwości wyjścia zwycięsko z pojedynku z rywalem, decydował się na takie rozwiązanie, które gwarantowało drużynie utrzymanie się przy futbolówce.
Kilka jego podań w pole karne Nigeryjczyków znamionowało jego dużą wizję gry. Frankowski potrafi dograć do napastnika nie tylko górą, ale też wydrążyć między obrońcami wirtualny tunel, którym zagra piłkę po ziemi - właśnie tak podawał w meczu z Super Orłami.
Frankowski ma cechy, dzięki którym może w przyszłości stać się naturalnym następcą Błaszczykowskiego - jest szybki, przebojowy i niesamowicie pracowity, a do tego pojętny taktycznie, o czym świadczy to, że na zgrupowaniu kadry przeszedł przyspieszony kurs gry w nowym systemie i nie zawiódł.
"Szóstek" Adam Nawałka ma pod dostatkiem, bo na tej pozycji poza Grzegorzem Krychowiakiem mogą grać też (wdech) Karol Linetty, Krzysztof Mączyński i Jacek Góralski, a z "młodzieżówki" pukają Jakub Piotrowski i Szymon Żurkowski (wydech), ale za Tarasem Romanczukiem przemawia to, że jest graczem o innej charakterystyce od wyżej wymienionych, co zwiększa jego szanse na udział w MS 2018.
W meczu z Nigerią nie zagrał, ale przeciwko Korei Południowej wystąpił od pierwszego gwizdka i sprawił, że nikt już nie spyta, po co kadrze naturalizowany Ukrainiec. Dostał od selekcjonera godzinną szansę i ją wykorzystał.
"Zaimponował tym, że w debiucie w drużynie narodowej - i to przed ponad 50 tys. kibiców zagrał tak - jakby występował w poniedziałkowym meczu Lotto Ekstraklasy w Niecieczy. Presja go nie sparaliżowała, pokazał wszystkie atuty, dzięki którym znalazł się w gronie reprezentantów Polski. Od pierwszego gwizdka był pewny siebie, grał na jeden, góra na dwa kontakty. Rzadko próbował podań, dzięki którym Biało-Czerwoni mogliby zdobyć teren - to fakt, a nie opinia, bo nie wiemy, czego wymagał od niego selekcjoner" - tak oceniliśmy go za występ przeciwko Koreańczykom.
Romanczuk obiecująco wszedł do reprezentacji i nie będzie zaskoczeniem, jeśli przed majowo-czerwcowym zgrupowaniem wyprzedzi w hierarchii defensywnych pomocników Jacka Góralskiego, który jest - spójrzmy prawdzie w oczy - mocno ograniczony pod względem piłkarskim.
Może mówić o szczęściu w nieszczęściu. Z powodu kontuzji nie mógł wystąpić w żadnym z marcowych spotkań, ale i tak jego pozycja w reprezentacji została wzmocniona. Skoro w Łukaszu Piszczku Adam Nawałka widzi jednego z trzech środkowych obrońców, to na prawe wahadło szykowany jest właśnie zawodnik Sampdorii - tak był ustawiony w pierwszym teście nowego ustawienia, czyli w listopadowym meczu z Urugwajem (0:0).
Nieobecność Bereszyńskiego w spotkaniach z Nigerią i Koreą Południową do zamieszania w hierarchii mogli wykorzystać Artur Jędrzejczyk i Tomasz Kędziora, ale zamiast przybliżyć się do wyjazdu do Rosji, znacznie się od niego oddalili. Obaj w spotkaniu z Koreą Południową byli jednymi z najsłabszych ogniw drużyny narodowej.
Występ "Jędzy" przeciwko Koreańczykom oceniliśmy tak: "Nie dość, że legionista jest wiosną w formie, która nie zasługuje na nagrodzenie powołaniem do drużyny narodowej, to jeszcze wahadło nie jest jego pozycją. Był zagubiony, niepewny, najlepiej czuł się w zwarciach, ale wtedy nie gra roli to, na jakiej pozycji się występuje, tylko kto ma twardsze łokcie i miększe piszczele. Oddalił się od wyjazdu do Rosji".
Z kolei Kędziora, który go zastąpił, zasłużył na taki komentarz: "Nie zagrał lepiej od Artura Jędrzejczyka, a jego nieudane dośrodkowania wywoływały głośny jęk zawodu na trybunach Stadionu Śląskiego. Jeśli w kadrze na mundial jest 20 miejsc dla zawodników z pola, to były kapitan "młodzieżówki" musi czekać na zmianę pokoleniową w reprezentacji i przejście Łukasza Piszczka na emeryturę".