Niczym Manuel Arboleda płaczemy. Nie da się na to patrzeć.

90 sekund, a później grzejemy kule.

Mina Lewandowskiego bezcenna. Mniej więcej taka jak starszy pan, który zapomniał włożyć zęby.

Jóźwiak ładnie ruszył, ale dograł do... rywala. A wystarczyło metr w lewo lub prawo.

Wszystko daleko od pola karnego, do tego dogrania są przewidywalne.

Pięć minut nadziei na remis. To szalenie mało.

Więcej przerw niż gry w końcowych minutach, Czasu mamy coraz mniej.

Ratujmy punkt. Rywale już starają się bawić w murarzy. Ikarusy z Węgier jeszcze nie stoją, ale już jadą.

Bezsensowny strzał sprzed pola karnego Frankowskiego. To pokazuje, że zespół nie ma żadnej koncepcji.

Szkocja prowadzi z Danią już 2:0. Cóż więcej dodać. Jutro może być jeszcze gorzej.

Dogranie z rogu, Milik głową uderzył. Dokładnie tam, gdzie stał bramkarz.

Gdzie jest Lewandowski? Pytamy grzecznie. Kto za to odpowiada? Ktoś na pewno.

Czasu mało, nasza irytacja jest ogromna. Zieliński chciał nas pocieszyć. Strzał sprzed pola karnego, ale efektem tylko rzut rożny.

Dalekie wyjście Szczęsnego. Omal nie ściął rywala, ale sam ucierpiał. Tak, odpowiedzialny bramkarz to połowa sukcesu.

Zieliński założył siatkę sędziemu. Będzie miał o czym wnukom opowiadać.

A nam remis może dać rozstawienie, ale może także nie dać. Taka sytuacja. Lepiej coś strzelić.

Tymczasem Anglicy chyba pomieszali sporty. Jak można tak bić rywala? Zapraszamy do naszej dynamicznej relacji z meczu San Marino - Anglia.

Milik ułożył sobie piłkę, trafił rywala w nogę. Był rzut rożny, ale po nim Milik udem przestawił uzębienie rywalowi. Od teraz szóstka to ósemka, a jedynka. Jest ona w ogóle?

Nie, to się nie stało. Zieliński dogrywał z rzutu wolnego i trafił w mur. To trzeba "umić".

Nie potrafimy rozmawiać po chińsku, więc tego nie czynimy. Dawidowicz nie potrafi uderzać z dystansu. Dlaczego to zrobił? Trafił w p. Franię, która jadła "kiebaba".

Szczęsny interweniował w okolicach linii pola karnego. Szczęśliwy Lewandowski bił brawo. Wszyscy wiemy jak ta szarża Wojciecha mogła się zakończyć. Senegal i te sprawy.

Petarda z dystansu Zielińskiego, niedaleko od celu. Jednak strzał niecelny pozostaje strzałem niecelnym.

Zieliński dogrywał z rzutu wolnego, ale dokładnie tam, gdzie nikogo nie było. Dzisiaj zawodnikowi Napoli znowu nie przeskoczyło.

Kontra Polaków, dogrywał Milik. Dobre dośrodkowanie, ale Węgrzy zdołali wybić piłkę.

Tymczasem na boisku Węgrzy pod naszą bramką. Szczęsny już ma nogi złączone. Kolejnego "tunelu" nie będzie.

Należy się zgodzić. Faul ewidentny. Czerwo i pół roku zawieszenia.

Może gol pobudzi naszych. My już szalejemy. Śpiewamy, machamy szalem, zaraz odpalimy piro (tzn. zimne ognie).

Dwa kwadranse nadziei. Złudnych, ale nie takie cuda widzieliśmy w piłce.

Sprzed pola karnego uderzył Schon. Trafił w rywala.

Jeśli Piątek już się sam przewraca, to czego my oczekujemy. Po co nam Katar. Liga pogra dłużej, będzie weselej.

Szczęsny zamiast piłki wyłapał komary, na szczęście bez konsekwencji.

Gdybyśmy mieli zęby to by nas bolały. Zaczynamy się irytować. Już połamaliśmy "pada".

To co Polacy prezentują zaraz skończy się drugim golem dla Węgrów. Nie mamy pomysłu na rywali.

Taaa, bratanki. Schon uderzył z pola karnego, Szczęsny odbił piłkę. Na szczęście poprawka była bardzo niecelna.

Staramy się atakować, ale sporo w tym chaosu. Chyba kogoś nam brakuje.

Pressing Polaków, ale w 10 sekund 3 razy odebraliśmy piłkę rywalom, ale 5 razy ją straciliśmy.

Przez moment cierpiał Linetty, ale już wszystko jest dobrze.

Kontra Węgrów. Varga ruszył z piłką, strzał sprzed pola karnego. Tym razem Szczęsny nie pozwolił sobie założyć siatki.

Po rzucie rożnym z ostrego kąta uderzał Piątek, Dibusz zdołał odbić piłkę.

Piękna ruleta Puchacza, rywale wciąż dochodzą do siebie.

Na razie toczymy piłkę, podobnie jak pewien żuk pewien "przedmiot".

To jedziemy! Po punkty, po gole, po rozstawienie w barażach!

Płyta boiska zapełnia się zawodnikami. Mamy o co grać. Rozstawienie ucieka. Będą zmiany,

I jeszcze jedna zła wiadomość. Nawet gdybyśmy pokonali Węgrów, to Anglii na pewno nie wyprzedzimy. Lider naszej grupy prowadzi z San Marino 6:0.

Adam Szalai kopał, bił innych i sam się doigrał pod koniec 1. połowy. Cash mógł nawet wylecieć z boiska.

Jeszcze minuta przed nami.

Uff, Szczęsny złapał piłkę. Tym razem siatki sobie nie założył.

Jeszcze płasko przymierzył Moder, ale po nodze obrońcy i w zasięgu rękawic bramkarza.

Dośrodkował Puchacz, Świderski starał się uderzać głową, ale podbił piłkę.

Sousa zbladł, wszyscy zbledli. Szkoda Klicha. Szkoda także Węgra, który dość mocno ucierpiał.

Sprzeczki, awantury i bójki. Dogranie z rogu, zgranie piłki, Piątek starał się uderzać, ale omal nie staranował bramkarza. Przyjaciele Dibusza od gulaszu zaraz ruszyli na Piątka w poniedziałek. Już się uspokoili.

Akcja Polaków, dogrywał Moder, ale z akcji mamy tylko rzut rożny.

Rozgrywaliśmy piłkę przed polem karnym gości, nic z tego nie wyszło. Za długo i bez większego pomysłu.

Z dystansu uderzył Moder. Dość anemicznie, Dibusz przechwycił toczącą się skórę.

O, to było dobre. Ładne zagranie, ale Dibusz uprzedził Piątka daleko przed polem karnym. Dogrywał Kędziora.

Ruszyli z dopingiem kibice. Może to pobudzi naszych, bo z meczu zaczyna robić się zakalec.

Świderski biegł do piłki i nagle przewrócił się. Karolku! Lewa noga, prawa noga i tak na zmianę. To z reguły działa.

Czarna pantera? Nie, to Wojtek Szczęsny w gustownym, ciemnym wdzianku.

Puchacz ruszył lewą stroną, ale dogrywał płasko. Dlaczego? Po co? A może po prostu mu nie wyszło.

Siedzimy tu już dwa kwadranse i nic. Chyba pora na to, aby się ucieszyć.

Otłukiwany przez Węgrów jest Puchacz. Będzie co prać, Polak nawet buta zgubił.

Świderski już miał piłkę przed polem karnym, wcześniej jednak skosił Węgra jak rolnik zboże w sierpniu.

Korner dla Węgrów. Groźne dogranie, ale na szczęście żadna z węgierskich głów nie zmieniła lotu piłki.

Ej, no! Dośrodkowanie z lewej strony, nasi obrońcy bardzo nerwowo i omal z asystą. Na szczęście udało się zablokować uderzenie.

Tymoteusz z Puchaczy ruszył lewą stroną. Rywal ostro, ale zgodnie z przepisami.

Moder zacentrował, ale nikt w piłkę nie trafił. Węgrzy zdołali zażegnać niebezpieczeństwo.

I znowu Cash po prawej stronie, dogranie już z pola karnego, ale będzie rzut rożny.

Węgrzy pogrozili nam paluszkiem. Dogranie Vargi, Szczęsny zdołał wybić piłkę, na nasze szczęście nikt jej nie wbił do bramki.

Przed polem karnym zamieszanie, Cash chciał uderzyć, ale wywinął orła.

Urządzamy się na połowie Węgrów. Brakuje udokumentowania przewagi.

Dogranie z rogi, jeden z naszych padł, ale sędzia dojrzał faul w ataku Piątka. Po co się dotykali, tego nie wiemy.

Znowu pokazał się Piątek, strzał z pola karnego zablokował obrońca. Będzie rzut rożny.

Zsolt Naggy ruszył i trochę się zdziwił, że tak łatwo mu poszło. W związku z tym zbyt mocno wypuścił sobie piłkę.

Kopią, przewracają, krzyczą. Sporo fauli w meczu. Sędzia jest czujny, widzi na razie prawie wszystko. Jedynie uderzenia w twarz Dawidowicza nie zauważył.

Ruszyliśmy lewą stroną, ale Puchacz nie zrozumiał się z partnerem.

Aj, na trybunach kibic z BAAARDZO dużym kapeluszem. Współczujemy sąsiadom za jego plecami.

Kto starał się dogrywać z prawej strony? Tak! Cash. Został zablokowany, ale podobać się może szeroko pojęta lekkość tego zawodnika. Jak my przed laty.

Staramy się grać szybko. Na razie podoba nam się Cash, "Gotówka" napędza nasze akcje po prawej stronie.

Znowu groźnie pod bramką gości. Piątek zamiast w piłkę przysolił rywalowi w kostkę. Po chwili dogranie w pole karne, ale nikt akcji nie zamknął. Do tego "tory też były..." tzn. piłka była kopnięta zbyt mocno.

Gdzie VAR, pytamy się grzecznie? Adam Szalai łokciem potraktował Dawidowicza. Maciej Skorża z poznańskiego fotela wiadomo, co wykrzyczał. - To jest czerwona kartka!

Kryminał. Dogrywał Adam Szalai, ale tak jak my po maturze, na wyjeździe dezintegracyjnym.

Linetty "łaskotnął" rywala i będzie rzut wolny dla Węgrów. Może być groźnie.

Pykamy piłeczką na połowie Węgrów. W końcu rywale wyszli wyżej na naszych i wycofaliśmy aż do Wojtka, bramkarza.

Ostre wejście w Dawidowicza. Pojawiły się łzy. Niepotrzebne wejście.

Cash dogrywał z rzut wolnego, a chytruski z Węgier zastawili na nas pułapkę. Pięciu naszych w nią wpadło, ale i tak do piłki nie doszli.

Zabrzmi mocno. Nie schodzimy z połowy Węgrów. I na razie tyle dobrego.

Niepokoimy rywali na ich połowie. Węgrzy starają się grać wysoko. To dobrze, trzeba poszukać dogrania z plecy.

Cash już dwa razy dryblował. Na razie z samym sobą, ale od czegoś zacząć trzeba.

Polacy w bieli, jak po pewnym proszku. Węgrzy na czerwono, jak wołowina.

Adam Szalai i nasz Wojciech Szczęsny zajęli się losowaniami i pozostałymi formalnościami. Podpisy złożone, piątki klepnięte. Piłeczka już na środeczku. Gwizdeczek w dziubeczku. Iiiiii!

Mateusz "Gotówka" Cash zaśpiewał z wszystkimi. Dwa razy pomylił słowa, ale my także. Wyszło "z wolskiej do wolski". Cóż.

Bardzo ładnie, bardzo ładnie odśpiewany "Mazurek Dąbrowskiego". A teraz już tylko gra!

Słyszymy kibiców z Węgier. To są fani! Zespół gra o seler i marchewkę, a oni przyjechali na północ, do Warszawy.

Pośpiewaliśmy z Madziarami, pośpiewamy za moment z Polakami.

Piłkarze wychodzą na boisko. Gdzie jest Lewandowski? No gdzie? Na trybunach.

Biegać z gwizdkiem będzie Tiago Martins (Portugalia). Nie wiemy kim jest ten człowiek, ale na razie go lubimy. I oby tak zostało! Panie Portugalczyku, trzymamy kciuki.

Baraże mamy już pewne, szanse na bezpośredni awans jedynie matematyczne. Jednak zespół Paulo Sousy ma o co grać. Wygrana da Biało-Czerwonym pewność rozstawienia przed losowaniem meczów barażowym, bez oglądania się na wyniki innych drużyn.