Nie milknął echa afery biletowej z Kazimierzem Greniem w roli głównej. Sam zainteresowany, zawieszony w piątek przez zarząd PZPN, po raz kolejny zabrał głos w tej sprawie. - Czekałem pod stadionem na przyjaciela, który miał odebrać bilety. Miałem ich przy sobie dwanaście - mówi Kazimierz. - Jeżeli ktoś prosi o pomoc, to dlaczego miałem tego nie zrobić? - pyta retorycznie.