- Dlaczego pensja trenera reprezentacji w najważniejszej dyscyplinie w kraju ma być na poziomie trenera zagranicznego w Ekstraklasie czy średniego piłkarza. 300-400 tysięcy euro? - zastanawia się Michał Pol. To wszystko przy okazji dyskusji nad możliwością zatrudnienia trenera z uznanym nazwiskiem, który miałby w przyszłości prowadzić Polaków. - Poza tym PZPN chwalący się piramidą sponsorską ma olbrzymie dochody. Wystarczy zobaczyć na pomoc klubom podczas pandemii. Ponadto ze sponsorami można wejść w układ, jak w czasach Leo Beenhakkera, gdzie dopłacał bank do jego pensji. Chcemy być mocarstwem, mamy Roberta Lewandowskiego, a na poziomie finansowym... - komentuje Pol. - Nawet Armenia zatrudniła ostatnio trenera z Primera Division, który miał do czynienia z gwiazdami - dodaje.