WP Sportowe Fakty: Mecz finałowy to dla was droga z piekła do nieba. Co stało się w pierwszych minutach?
Adrian Fiodor: Nie graliśmy tego, co potrafimy. Przestrzeliliśmy na samym początku kilka piłek i Piotrków odjechał nam na kilka punktów. Nie powiem, że zrobiło się nerwowo, ale gonić było naprawdę trudno. Pokazali ogromną determinację. Mówiłem przed tym turniejem, że to jest zespół, który na pewno trafi z formą i może nas postraszyć. Nie dziwi mnie ich postawa.
W pierwszej części to nie była ta Petra, którą dobrze znamy.
- Nie było takiej pewności siebie w naszych poczynaniach. Zabrakło też finezji, która zwykle cechuje naszą grę w ataku. Biliśmy troszkę głową w mur. Klasowe zespoły poznaje się też po tym, że wygrywają nie grając zbyt pięknie. Obroniliśmy dzisiaj ten Płock, wygrywamy tutaj po raz trzecie. Z tego powodu możemy być niezwykle dumni i szczęśliwi.
Co ostatecznie zdecydowało o waszym tryumfie?
- Może nie graliśmy za pięknie, podobnie zresztą jak ostatnio Polacy ze Szwajcarami. Nasz mecz przypominał mi właśnie to spotkanie, bo sama gra nie była najlepsza, ale koniec końców udało się rozstrzygnąć to na naszą korzyść.
Samo spotkanie finałowe trzymało jednak w napięcie do samego końca.
- Można tutaj trochę okłamać i powiedzieć, że specjalnie zafundowaliśmy kibicom takie emocje. Spotkania finałowe w poprzednich latach w Płocku miały to do siebie, że były bardo wyrównane i niezwykle zacięte. Piotrków postawił nam strasznie ciężkie warunki. Wygraliśmy dwa turnieje, ale to na pewno nie jest jeszcze koniec walki o mistrzostwo, bo w Gdańsku czeka nas niezwykle trudna przeprawa.
To chyba podwójnie szczęśliwy dzień. Nie dość, że wygraliście przed własną publicznością, to dodatkowo zostałeś wybrany najlepszym bramkarzem całego turnieju. Cieszą jeszcze takie nagrody?
- To na pewno. Cieszę się też, że moja forma od początku sezonu na plaży jest równa i wysoko. To jest oczywiście zasługa chłopaków, którzy bardzo pomagają mi w obronie. Pewne przygotowanie wynoszę też z hali. Bardzo się z tego cieszę i liczę, że tak będzie do końca sezonu.
ZOBACZ WIDEO Pazdan: To był trudniejszy mecz od tego z Niemcami (źródło: TVP)
{"id":"","title":""}