Jakub Tomczak: Przed meczem byłem stremowany

Jakub Tomczak po dwóch sezonach spędzonych w drugoligowym Szczypiornie Kalisz powrócił do swojego macierzystego klubu. W sobotni wieczór wspólnie z Ostrovią świętował triumf nad KS AZS UW Warszawa.

Wychowanek ostrowskiego klubu na swoim koncie zapisał 6 bramek, a jego drużyna zwyciężyła 35:26. - Przed spotkaniem byłem trochę stremowany. Po dwóch latach spędzonych w Kaliszu chciałem z dobrej strony się pokazać i napewno pomogłem kolegom w tym meczu - mówi 22-letni gracz ostrowskiej drużyny.

Zespół ze stolicy kraju do 25 minuty toczył wyrównany bój z gospodarzami. Później ostrowianie uzyskali bezpieczną przewagę, którą utrzymali do końca spotkania. - Wiadomo, że był to inauguracyjny mecz sezonu i mieliśmy trochę tremę z chłopakami. Nie wszystko nam na początku wychodziło. Później trema opadła, zaczęliśmy grać to, co nam trener kazał. Zagraliśmy mocniej w obronie i to przynosiło skutki w postaci kontr, po którym zdobywaliśmy z łatwością bramki - mówi Jakub Tomczak.

Na parkiecie było widać współpracę pomiędzy tym zawodnikiem a bardziej doświadczonym Maciejem Nowakowskim. Ten drugi udzielał młodszemu koledze występującemu na prawym skrzydle wielu rad. - Gramy na boisku obok siebie i musimy się dogadywać. Maciej przekazuje mi swoje wskazówki, żebyśmy się lepiej rozumieli - wyjaśnia Tomczak.

Wychowanek Klubu Piłki Ręcznej Ostrovia poprzednie dwa sezony spędził na parkietach drugiej ligi w zespole Szczypiorna Kalisz. Czy był to dla niego dobry okres gry? - Obojętnie, w jakim klubie gram to daję z siebie wszystko i chcę się jak najlepiej zaprezentować. Byłem dobrze zżyty z chłopakami, dobrze się rozumieliśmy i bardzo dobrze wspominam te dwa lata spędzone w kaliskiej drużynie - mówi szczypiornista Ostrovii.

Ostrovia w tym sezonie zdaniem wielu ma zaliczać się do czołowych drużyn na zapleczu ekstraklasy w grupie A. Czy tak rzeczywiście będzie? - Prezentujemy dosyć wysoki poziom i mocną grę w obronie. Na pewno będziemy walczyć o jak najwyższe miejsce w tabeli, żeby ten sezon był lepszym od poprzedniego - kończy Jakub Tomczak.

Komentarze (0)