Zadecydował rzut karny - relacja z meczu Zagłębie Lubin - Azoty Puławy

W meczu 4. kolejki ekstraklasy piłkarzy ręcznych Zagłębie Lubin zremisowało na własnym parkiecie z Azotami Puławy 27:27 (13:14). Remis uratował już po końcowej syrenie Tomasz Kozłowski, który pewnie wykorzystał rzut karny.

Rzuty karne okazały się w całym spotkaniu pietą achillesową lubińskiego zespołu. Zawodnicy Zagłębia na linii siedmiu metrów mylili się aż cztery razy. Ale nie tylko słabo wykonywane karne przesądziły o tym, że komplet punktów nie został w Lubinie. Gospodarze popełniali dużo niewymuszonych błędów i niemal przez całe spotkanie "gonili" wynik. Co prawda po bramkach Roberta Kieliby i Tomasza Kozłowskiego było 2:0, jednak później podopieczni Jerzego Szafrańca oddali gościom inicjatywę. Po 10. Minutach gry było 6:3 dla Azotów, a chwilę później przyjezdni objęli czterobramkowe prowadzenie - 8:4. W tym momencie Jerzy Szafraniec poprosił o czas dla swojej drużyny, co przyniosło skutki, ale nie od razu. Lubinianie zaczęli powoli i systematycznie odrabiać straty i do przerwy przegrywali już tylko jednym trafieniem. Nadzieje na korzystny wynik odżyły, jednak na krótko.

Goście rozpoczęli drugą część meczu od mocnego uderzenia i to co udało się odrobić lubinianom w końcówce pierwszej połowy zostało zaprzepaszczone. Kwadrans po wznowieniu gry Azoty znów wypracowały sobie wyraźniejszą przewagę. W 45. minucie lubinianie przegrywali 18:23. Na dziesięć minut przed zakończeniem spotkania sytuacja wciąż nie wyglądała najlepiej. Na tablicy wyników było 24:20 dla gości. Rzut karny wykonywał Konstantin Jakowlew, jednak nie potrafił pokonać Stęczniewskiego. Przewaga gości wciąż wynosiła cztery bramki i chociaż sytuacja Zagłębia wydawała się beznadziejna, podopieczni Jerzego Szafrańca nie złożyli broni i walczyli o punkty do ostatnich sekund. Minutę przed zakończeniem spotkania Robert Kieliba rzucił bramkę na 26:27. Od środka rozpoczęli gości, którzy w tym momencie grali w podwójnym osłabieniu. Puławianie popełnili błąd, dzięki czemu Zagłębie mogło wyprowadzić kontrę. Ostatni atak gospodarzy zakończył się faulem na Bartłomieju Tomczaku, za który sędziowie podyktowali rzut karny. Już po końcowej syrenie do piłki podszedł Tomasz Kozłowski i pokonał bramkarza gości, ustalając wynik spotkania na 27:27.

- Z wyniku nie możemy być zadowoleni, bo na własnym parkiecie musimy wygrywać. Patrząc jednak na przebieg spotkania możemy się cieszyć z remisu i tego jednego punktu, bo zdobyliśmy go w ostatniej sekundzie. To drugi słaby mecz w naszym wykonaniu. Musimy wyciągnąć wnioski ze swojej gry, bo przed nami wyjazd na ciężki teren do Olsztyna - powiedział po meczu Tomasz Kozłowski.

MKS Zagłębie Lubin - KS Azoty Puławy 27:27 (13:14)

Zagłębie: Malcher, Świrkula - Kieliba 4, Nowak 5, Paweł Adamczak, Morawski, Yakovlev 4, Stankiewicz 2, Jarowicz, Kozłowski 5, Tomczak 3, Fabiszewski 2, Niedośpiał 2, Steczek.

Azoty: najwięcej bramek - Wojciech Zydroń 8, Łukasz Popławski 5, Remigiusz Lasoń 3.

Widzów: ok. 300.

Komentarze (0)