Rywal puławian to ubiegłoroczny uczestnik Final Four Ligi Europejskiej. Co prawda w turnieju Chorwaci wielkiej furory nie zrobili, bo zajęli ostatnie miejsce, po porażce z naszą Orlenem Wisłą Płock, ale napsuli sporo krwi faworytom. Jako ciekawostkę można odnotować, że w składzie drużyny z Chorwacji pojawił się dobrze znany z krótkich występów w Azotach rozgrywający Andraż Velkavrh.
Od samego początku spotkanie było zacięte. Żadnej z drużyn nie udało się uzyskać znaczniejszej przewagi. Często był remis. W 20 min. Azoty po raz pierwszy wyszły na dwubramkowe prowadzenie po rzucie skutecznego ze skrzydła Marka Marciniaka (11:8). Od tej pory zaczęła się zarysowywać znaczniejsza przewaga miejscowych. Spora w tym zasługa bramkarza puławian Wojciecha Boruckiego, który bronił ze skutecznością około 40 proc. Jego vis-a-vis Mihailo Radovanović miał dużo słabszy wynik.
Aktywny na rozegraniu był leworęczny zawodnik gospodarzy Boris Zivković. 160 sekund przed przerwą po dwóch z rzędu golach obrotowego Iwana Burzaka zrobiło się już 15:11. Gdy już w ostatniej minucie trafienie dołożył z kontry młody skrzydłowy Kamil Konieczny, zaliczka wyglądała jeszcze lepiej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Andrejczyk na wakacjach. Wybrała nietypowy kierunek
W ekipie z Bałkanów trudno było wskazać jednego lidera zespołu. Zdobycze bramkowe też rozkładały się dosyć równomiernie. Mocniejsza obrona gospodarzy, wydatnie wspierająca Boruckiego dawała efekt w postaci czterobramkowej zaliczki do przerwy. Prowadzący grę Azotowców Ignacio Valles, co prawda goli nie zdobywał, ale zanotował cztery końcowe podania.
Pierwsze minuty po przerwie nie zapowiadały łatwiejszej przeprawy dla Azotów. W 36. minucie zrobiło się zaledwie 18:16. Był to jednak moment w którym podopieczni Roberta Lisa znów wzięli się solidniej za grę. W ciągu niespełna sześciu minut zdobyli sześć goli, tracąc zaledwie jednego. Bardzo dobrze na obrocie spisywał się zmiennik Burzaka - Kelian Janikowski.
Ten sam zawodnik na niespełna kwadrans przed końcem meczu zwiększył zaliczkę puławian do dziewięciu trafień. Jego kolegom wychodziło wtedy praktycznie wszystko.
To co mogło nieco martwić trenera Lisa, to drugie dwuminutowe wykluczenie dla Kacpra Adamskiego. Wśród Chorwatów ciężar zdobywani bramek brało na siebie praktycznie tylko dwóch zawodników - Ivan Srsen i Fahrudin Melić.
Pięć minut przed końcem było jasne, ze Azoty zwyciężą. Kwestią zagadkową była zaliczka bramkowa przed rewanżem. Wiele wskazywało na to, że będzie wynosiła dziewięć goli. Niestety tuż przed końcową syreną Valles nie trafił z rzutu karnego, a w odpowiedzi niemal równo z syreną rozmiary porażki zmniejszyli goście.
Liga Europejska, II runda kwalifikacyjna (1. mecz):
KS Azoty Puławy - RK Nexe Nasice 32:26 (16:12)
KS Azoty Puławy:
Borucki (8/26 - 30%), Koshovy (2/9 - 22%) - Janikowski 5, Przybylski 5, Marciniak 5, Zivković 3, Burzak 3, Konieczny 2, Jarosiewicz 2, Fedenczak 2, Adamski 2, Valles Becerra 2, Kowalczyk 1, Antolak, Górski.
Karne: 2/4.
Kary: 8 min. (4 min. Adamski, 2 min. Marciniak, Jarosiewicz).
RK Nexe Nasice:
Radovanović (10/31 - 32%, Kuzmanović - Melić 7, Srsen 6, Kević 5, Moslavac 2, Tomić 2, Jelinić 2, Pribetić 1, Severec 1, Racić, Bakić, Mileta, Manci, Blazević, Velkavrh.
Karne: 7/7.
Kary: 6 min. (2 min. Blazević, Kević, Severec).
Czytaj także:
Francja: Zwycięska seria PSG przerwana
Hiszpania: Dobre występy Czaplińskiego i Farouka