Licznie zgromadzeni kibice w Mannheim oglądali bardzo ciekawe widowisko. Gospodarze do przerwy tracili do Szwedów trzy bramki i pozostawali w grze. Mistrzowie Europy w drugiej odsłonie pokazali jednak wielką klasę i zanotowali wymarzony start 6:0.
To ustawiło dalsze losy pojedynku. Niemcy mieli wielkie problemy ze sforsowaniem defensywy 5-1 w wykonaniu Szwedów. Na nic zdała się fenomenalna tego dnia dyspozycja obrotowego Johannesa Golli. Zawodnik Flensburga rzucił aż dwanaście bramek na 14 oddanych rzutów i w dodatku wszystkie z gry!
Świetnie grą ekipy Trzech Koron dyrygował Jim Gottfridsson, mający w całym meczu aż 10 asyst. W pewnym momencie przewaga mistrzów Europy wynosiła już osiem trafień. Pod koniec Niemcom udało się nieco zmniejszyć rozmiary porażki.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: plaża na Florydzie, a tam Polka. Zachwytom nie ma końca
Niclas Ekberg świętował w Mannheim bramkę numer osiemset dla reprezentacji Szwecji - łącznie ma ich już 804.
Andreas Wolff z Łomży Industrii Kielce obronił raptem pięć rzutów i miał 20-procentową skuteczność (5/24). W sobotę 15 października Niemcy zagrają wyjazdowe spotkanie z Hiszpanią, a Szwedzi dzień później podejmą Duńczyków.
EHF EURO CUP:
Niemcy - Szwecja 33:37 (16:19)
Czytaj też:
Towarzysko: Mistrzowie świata lepsi od wicemistrzów Europy
El. ME 2024: Udany powrót Ukraińców