Cóż to był za mecz... kibice wychodzący z kieleckiej hali długo nie mogli uwierzyć w to, co się stało. W drugiej odsłonie zobaczyli zupełnie inny zespół gospodarzy, który po fenomenalnej końcówce pokonał Gorenje Velenje 23:21. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby w ekipie Bogdana Wenty zabrakło rozgrywającego Henrika Knudsena.
Przez większość część spotkania na tak wyśmienity finał jednak się nie zanosiło. Kielczanom w pierwszej odsłonie wyraźnie brakowało pomysłu na grę, a w dodatku nie radzili sobie z agresywną obroną Słoweńców. Nie mogli też liczyć na swoje najgroźniejsze strony, bo Mariusz Jurasik nie zdobył przez całe spotkanie ani jednej bramki, a nieskutecznością do wściekłości kibiców doprowadzał też Patryk Kuchczyński. Gospodarze na jedyne prowadzenie w pierwszej połowie wyszli w 7. minucie po trafieniu z karnego Henrika Knudsena. I na nic zdawały się seryjne parady Marcus Cleverlegio, który w pierwszych dziesięciu minutach aż trzykrotnie bronił sytuacje sam na sam. Gościom nie zaszkodziła nawet słabsza postawa ich największej gwiazdy Ivana Cupicia, który pierwszą swoja bramkę zdobył dopiero w 24. minucie spotkania. Wtedy też Gorenje wyszło na najwyższe prowadzenie w pierwszych trzydziestu minutach (11:7).
Drugą odsłonę trafieniem otworzył Paweł Podsiadło, jednak to do jego kolegi z drużyny Henrika Knudsena należała ta połowa, jak i cały mecz. Duńczyk, który po pierwszej połowie miał na swoim koncie piec bramek, ale także sześć strat, w drugich trzydziestu minutach był bezbłędny. To on zdobył dla polskiej drużyny 20 z 14 goli w drugiej połowie. Nie mylił się z linii rzutów karnych, a także był nie do zatrzymania w rzutach z drugiej linii. Jeszcze w 44. minucie po bramce Cupicia kielczanie przegrywali 15:19, ale przez kolejne dziesięć minut nie pozwolili rywalom na rzucenie ani jednej bramki. Sami za to sześciokrotnie trafiali do bramki rywali przez co na sześc minut przed końcem, po kontrze Vitalija Nata odzyskali prowadzenie (20:19).
Końcówka spotkania to już prawdziwa gra nerwów. Na bramkę Knudsena momentalnie Bostjan Kavas i znów był remis21:21. Gdy chwile później kolejną bramkę zdobył popularny w Kielcach "Heniek", a rywale trafili w poprzeczkę zwycięstwo było na wyciągniecie ręki. Losy meczu mógł przesądzić Patryk Kuchczyński, ale trafił zaledwie w słupek dając tym samym szansę na doprowadzenie do remisu. Słoweńcy na kilka sekund przed końcową syreną, przy ogłuszającym dopingu kieleckich fanów zgubili jednak piłkę, a rzutem z 30 metrów do pustej bramki zwycięstwo mistrza Polski przypieczętował Rastko Stojković
Vive Targi Kielce - RK Gorenje Velenje 23:21 (9:13)
Vive: Cleverly, Kubiszewski, Grabarczyk, Krieger, Podsiadło 1, Kuchczyński 1, Jurasik, Jachlewski, Piwko, Stojković 4, Gliński, Żółtak, Knudsen 15 (7), Rosiński 1, Nat 1.
Gorenje:Gajić - Kavas 4, Natek 4, Bezjak 3, Cupić 3, Harmandic 3, Rnić 2, Sović 1, Simić 1.
Kary:
Vive Targi: 6 min.
RK Gorenje: 8 min.
Sędziowali: Andrei Gousko, Siarhei Repkin (Białoruś)
Widzów: 3800.