Gdyby tarnowianie byli w stanie utrzymać tempo z pierwszych dwudziestu minut spotkania, starcie z mistrzami Polski byłoby naprawdę niezwykle wyrównane. Ambicji szczypiornistom Grupy Azoty Unii nie można odmówić - w pewnym momencie jednak zaczęło brakować im pary.
Jeszcze w dwudziestej drugiej minucie pojedynku na tablicy wyników widniał remis po 13. Kielczanie zastosowali jednak swój słynny manewr, zaliczyli serię pięciu trafień z rzędu i przyjezdni znaleźli się w kryzysowej sytuacji. Żółto-biało-niebieskich nie wybił z rytmu czas poproszony przez Tomasza Strząbałę ani trafienie Pawła Podsiały. Z pięciu oczek przewagi błyskawicznie zrobiło się osiem.
Zacięta walka poszła w niepamięć - w drugiej części meczu kielczanie bez większych problemów kontrolowali boiskowe wydarzenia. Mistrzowie Polski konsekwentnie powiększali swoją przewagę, podczas gdy tarnowianie mieli spore problemy z przebiciem się przez defensywę Łomży Industrii. Goście przez dwadzieścia minut drugiej połowy zdołali zdobyć zaledwie pięć bramek - przy czternastu trafieniach przeciwników.
ZOBACZ WIDEO: Hit sieci. Siedział na trybunach, wziął piłkę i zrobił to
Tarnowianie mieli sporo pomysłów, jednak ogromne kłopoty sprawiało im ich wykonanie. Kielczanie byli czujni i stopowali wszystkie zapędy rywali. Sami ciągnęli kontrę za kontrą - nie wszystkie były skuteczne, ale i tak ich przewaga była dwucyfrowa.
Łomża Industria Kielce - Grupa Azoty Unia Tarnów 40:25 (22:14)
Łomża Industria: Wolff, Kornecki - Sanchez-Migallon, Olejniczak 4, Wiaderny 3, Sićko 3, A. Dujshebaev 6, Karacić 4, Moryto 4, Thrastarson 1, Stenmalm 2, Gębala 1, Karalek 7, Nahi 5
Grupa Azoty Unia: Małecki - Wątroba, Sanek, Podsiadło 6, Yoshida 4, Kowalik 1, Matsuura 4, Buszkow 1, Słupski 1, Wajda, Sikora 2, Minotskyi 5, Mrozowicz, Zahirović 1, Małek, Kasahara
Czytaj też:
Odrodzenie Gwardii Opole i przebłysk rozgrywającego
Hit dla gości. Tylko on mógł zrobić taką różnicę