Wizytówka polskiej piłki ręcznej na zakręcie. Nerwowe tygodnie w Kielcach

WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: szczypiorniści Łomży Industria Kielce
WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: szczypiorniści Łomży Industria Kielce

Najlepszy polski klub piłki ręcznej Industria Kielce w tarapatach. Minęły dwa miesiące od czasu ogłoszenia odejścia sponsora tytularnego. Jeśli nie uda znaleźć się nowego, to byli zwycięzcy Ligi Mistrzów wypadną z europejskiej elity.

Atmosfera w Kielcach zrobiła się posępna. Rozmawiając z kimkolwiek z otoczenia klubu, otrzymuje się odpowiedzi w podobnym tonie - jest źle, a może być jeszcze gorzej. Impas trwa już dwa miesiące i na razie nie widać światełka w tunelu. Zawodnicy mają dżentelmeńską umowę z władzami, do końca stycznia czekają na rozwój wypadków. Jeśli nie uda się zapewnić budżetu na podobnym poziomie jak dotychczas, wielu z nich może zdecydować się na odejście.

- Wiedzą o sytuacji od kilkunastu tygodni, ale są profesjonalistami i nie dawali po sobie poznać, że w klubie są problemy. Praktycznie nie przegrywaliśmy w rundzie jesiennej, tylko na koniec rundy przytrafiła się porażka z Płocku. Wiemy jednak, że to ich praca. Każdy, jeśli nie dostawałby satysfakcjonującego wynagrodzenia, szukałby innego rozwiązania - komentuje dla nas dyrektor marketingu kieleckiego klubu Paweł Papaj.

Koniec eldorado

Od trzęsienia ziemi w kieleckim zespole minęły prawie dwa miesiące. 9 listopada na pospiesznie zwołanej konferencji prasowej ogłoszono, że browar Van Pur (a tym samym firma Łomża) ze względu na sytuację ekonomiczną nie wypełni kontraktu sponsorskiego i 1 stycznia zniknie z nazwy klubu.

Tym samym z budżetu wyparuje ok. 30 proc. dotychczasowych środków. Przyszłość kieleckiego zespołu nabrała czarnych barw - przy takiej redukcji funduszy nie ma mowy o utrzymaniu dotychczasowej gwiazdorskiej obsady. W kuluarach mówi się, że brak nowego sponsora oznacza pożegnanie z Liga Mistrzów.

Klub nadal wspiera drugi z dotychczasowych sponsorów tytularnych Industria (zresztą od 1 stycznia mistrzowie Polski występują pod szyldem Industria Kielce). Udało się pozyskać większe wpłaty od dotychczasowych mniejszych sponsorów, ale sytuacja nadal jest poważna, w budżecie brakuje kilku milionów.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przypatrz się dobrze! Wiesz, kto pomagał gwieździe tenisa?

- Bardzo dziękujemy za wsparcie, bardzo rozbudowaliśmy struktury biznesowe, mamy blisko 150 podmiotów wspierających nas w rożnej skali, ale bez sponsora tytularnego nie uda nam się utrzymać zespołu na dotychczasowym poziomie. Trwają rozmowy, pojawiło się kilku kandydatów, prowadzimy różne negocjacje, ale realia są takie, że nadal nie mamy sponsora tytularnego. Wciąż go szukamy - przyznaje prezes klubu, Bertus Servaas.

Napięcie na linii klub - miasto

Jakby mało problemów, to Industria Kielce nie znalazła się w "Planie promocji miasta na 2023 rok". Wśród ponad 200 wydarzeń, nie ma żadnego związanego z klubem. Jeszcze wcześniej, kilka tygodni temu, okazało się, że środki dla zespołu nie znalazły się w budżecie miasta.

- Tłumaczenie jest dość standardowe - samorządy decydują się na ograniczenie wydatków na sport ze względu na trudną sytuację ekonomiczną. Z drugiej strony większość samorządów podtrzymała wydatki na sport i promują się w ten sposób pomagając klubom. Ciężko się z tym pogodzić tym bardziej, że jesteśmy przecież wizytówką Kielc i regionu. Dzięki naszym sukcesom Kielce zaistniały w świadomości Europejczyków, a lokalnemu społeczeństwu dajemy poczucie dumy. Dziś, by przetrwać, musimy liczyć na szacunek i wsparcie również samorządu, nadal zależy nam na współpracy i dobrym klimacie w mieście historycznie związanym z piłką ręczną - mówi Papaj.

Swego rodzaju wojna podjazdowa, która nie pomaga w negocjacjach ze sponsorami, trwa już od dłuższego czasu. We wrześniu podczas hitowego spotkania Ligi Mistrzów z Barceloną kielczanie wystąpili w koszulkach z zaklejonym herbem miasta. Był to protest przeciwko działaniom ratusza i próba zwrócenia uwagi na brak odpowiedniego wsparcia ze strony miasta, którego prezydentem jest Bogdan Wenta, były znakomity piłkarz ręcznych, selekcjoner kadry i... wieloletni trener kielczan.

Wenta odniósł się do sprawy w oświadczeniu, w którym poinformował, że ówczesna Łomża Industria (w 2022 roku) otrzymała od miasta 1,8 mln złotych, czyli kwotę porównywalną do piłkarskiej Korony Kielce. Na 2023 roku na oba kluby z kasy miasta nie zapisano złotówki, ale piłkarze nożni dostali kilkumilionowe wsparcie miejskiej spółki kontrolowanej przez miasto - Targów Kielce.

- Tu nie chodzi o finansowanie klubu na nie wiadomo jaką skalę, tylko o to, by i miastu zależało na klubie, który promuje je w Europie. Miasta nie stać na to, by nie mieć takiego klubu jak Łomża Industria Kielce. To jest dobro wspólne i to trzeba rozumieć - odpowiadał wtedy na Twitterze Papaj.

Zegar tyka

To nie pierwszy raz, gdy w Kielcach zmagają się z problemami finansowymi. Pierwszy kryzys udało się zażegnać dzięki cięciom kontraktów, drugi opanowano po wejściu do klubu Łomży. Tym razem pętla powoli się zaciska. Drużynie nie grozi upadek, ale raczej niemożliwe stałoby się nawiązanie do dotychczasowych sukcesów. Kielczanie w 2016 roku wygrali najbardziej prestiżowe rozgrywki na kontynencie - Ligę Mistrzów, a kilka miesięcy temu byli o krok od powtórzenia wyniku. W obecnych rozgrywkach są na prostej do ćwierćfinału, celują w końcowy triumf.

Co stanie się, jeśli do klubu nie wejdzie nowy sponsor? - Trudno nawet przewidywać, sprawa jest złożona. Najpierw może odejść 2-3 liderów, ale wtedy kolejni mogą wybrać inne oferty, bo nasz poziom sportowy zapewne spadnie, a ich ambicją jest gra o najwyższe cele. W efekcie możemy wypaść z Ligi Mistrzów - przyznaje Servaas.

Nic dziwnego, że sytuację kieleckich gwiazd monitorują najwięksi w Europie. Hiszpańskie media rozpisywały się już o możliwych przenosinach Arstioma Karaleka do Barcelony (nie pierwszy zresztą raz). Kolejne plotki, szczególnie po 31 stycznia, wydają się kwestią czasu.

Servaas uspokaja z kolei w sprawie zaległości finansowych, które ponoć pojawiły się ostatnio w Kielcach: - To nie są wielomiesięczne kwoty, nie różniące się wiele od tych z poprzednich sezonów, ale takie zaraz mogą się pojawić.

Rodzajem zabezpieczenia na przyszłość okazały liczne kontrakty z zawodnikami, z których część dopiero zacznie obowiązywać. Niektórzy gracze przebywają z kolei na wypożyczeniach. - Pojawiły się myśli o sprzedażach, ale w razie odejść liderów mogą pojawić się w Kielcach i zapewnić nam odpowiedni poziom. Poza tym, do żadnego z wypożyczeń nie dokładamy, a nawet na nich zyskaliśmy - wyjaśnia Servaas.

- Przed nami bardzo pracowite tygodnie. Wciąż walczymy, zostało jeszcze trochę czasu. Liczę, że udało się nam dotrzeć do odpowiednich firm lub zaraz na nie trafimy, negocjacje nie zostały definitywnie zamknięte - mówi dyrektor marketingu, Paweł Papaj.

Marcin Górczyński, dziennikarz WP SportoweFakty

ZOBACZ TAKŻE:
Kontuzja jednego z liderów kadry
Ważne mecze młodzieżówki

Źródło artykułu: WP SportoweFakty