Drgnęło w Pogoni? "Jeszcze długa droga przed nami"

WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: Wojciech Jedziniak
WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: Wojciech Jedziniak

Trochę trwało, aby kibice w Szczecinie w końcu się ucieszyli. Po wygranej nad Grupą Azoty Unią Tarnów szczecinianie nie są już czerwoną latarnią PGNiG Superligi. - Mamy komplet punktów i to jest najważniejsze - przyznał trener Wojciech Jedziniak.

Sandra Spa Pogoń po wielu miesiącach zamykania stawki w PGNiG Superlidze Mężczyzn przeskoczyła o miejsce wyżej, na pozycję barażową. Było to możliwe po zwycięstwie 28:27 nad Grupą Azoty Unią (więcej o zawodach tutaj). Trener szczecinian, Wojciech Jedziniak, przyznał, że nie interesował się stratą do rywala. - Nie, broń Boże, nie myślałem o tym - ocenił.

Po chwili rozwinął swoją myśl. - To nie jest tak, że chcę na nim być, ale cieszyć się z wyniku będę w maju. Wtedy zapadnie ostateczne rozwiązanie. Teraz mamy punkt przewagi nad Piotrkowianinem. Za chwilę może on wygrać jedno spotkanie i przeskoczy nas o 2 i wrócimy do tego samego układu. To nie ma znaczenia. Najważniejsze jest to, że wygraliśmy. Jeszcze długa droga do tego, by cieszyć się z utrzymania, bo, niestety, o to w tym sezonie walczymy - dodał.

Problemem mogła być wąska ławka Portowców. Inaczej niż u Tomasza Strząbały. W trakcie zawodów znakomicie spisywali się ponadto Taras Minocki oraz Patryk Małecki. Wszystko to okazało się na gospodarzy za mało. - Trudno jest to tak na gorąco ocenić. Uważam, że jesteśmy dobrze przygotowani do sezonu. Mamy komplet punktów i to jest najważniejsze. Póki co nie będę mówił o stylu, o błędach. Analiza tego meczu na pewno będzie. Celem jest bowiem nadal się rozwijać - przyznał trener.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Anita Włodarczyk i piłka nożna? No, no - zdziwicie się!

Sandra Spa Pogoń w końcu zagrała bardzo dobrze w obronie. - Myślę, że tak, aczkolwiek mieliśmy bardzo dobry mecz w obronie z Gwardią, w pierwszej połowie z Chrobrym. Zaliczyliśmy ponad 40 fauli, co jest dobrym wynikiem. Przyjdzie jeszcze czas na analizę i to, co możemy poprawić - stwierdził.

Terminarz wyraźnie sprzyja Portowcom. U siebie zaczęli punktować. - Na pewno tak pokazują wyniki. Nie chcę się przy tym upierać, bo to już przeszłość, ale mamy za sobą 5 przegranych meczów jedną bramką, jedno spotkanie dwoma bramkami i remis. Po prostu zabrakło trochę szczęścia, może trochę doświadczenia. Czas nas buduje. Wyglądamy coraz lepiej - zakończył szkoleniowiec Portowców.

Czytaj więcej:
--> Zmienne szczęście Polek w Niemczech

Komentarze (0)