Zgodnie z przewidywaniami, mecz był wyrównany, ale z niewielkim wskazaniem na kwidzynian. MMTS wygrał pierwszą połowę 16:13, wyglądając przy tym nieźle. Szczególnie mógł podobać się Michał Potoczny. Środkowy miał takie momenty, że wychodziło mu wszystko i nie robiło mu różnicy, czy rzuca z bliska czy z 10. metra. Były reprezentant Polski nie zwolnił tempa po przerwie i przyczynił się do obrony prowadzenia z pierwszej części.
Za ojca zwycięstwa trzeba jednak uznać Łukasza Zakretę. Bramkarz pomagał MMTS-owi przez cały mecz, ale ostatni kwadrans był jego popisem. Zawodnicy Chrobrego mogli stracić nadzieję, bo gdy zbliżali się do kwidzynian nawet na jedną bramkę, to odbijali się od Zakrety. Okazji nie brakowało, problem w tym, że poza Wojciechem Styrczem niewielu zawodników potrafiło znaleźć sposób na golkipera. W końcówce wspierał go jeszcze Wojciech Dadej, ale na MMTS było to za mało.
Kwidzynianie zagrali solidne zawody w ataku, oprócz Potocznego mogli liczyć na wejścia Roberta Orzechowskiego, ważne dwie bramki rzucił Kacper Majewski. Chrobrego próbował jeszcze ratować Anton Derewiankin, ale wejście Ukraińca tylko odroczyło rozstrzygnięcia.
MMTS Kwidzyn - Chrobry Głogów 28:25 (16:13)
MMTS: Zakreta (15/39 - 38 proc.), Dudek (0/1) - Potoczny 8, Szyszko 7/3, Orzechowksi 5, Kutyła 2, Kutyła 2, Jarosz 1, Kornecki 1, Grzenkowicz 1, Jankowski 1, Peret, Wawrzyniak, Landzwojczak
Chrobry: Stachera (5/21 - 24 proc.), Derewiankin (5/16 - 31 proc.) - Styrcz 7, Tilte 5, Dadej 5, Zdobylak 3/2, Kosznik 2/2, Matuszak 2, Orpik 1, Otrezow, Skiba, Warmijak, Grabowski, Paterek, Jamioł, Klinger
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szałowa kreacja Sereny Williams. Fani zachwyceni