Obie drużyny obecnie walczą o czwarte miejsce na koniec sezonu PGNiG Superligi Kobiet. Straty do trzeciej pozycji, gwarantującej grę w pucharach, nie są już do odrobienia. Obecnie jednak wyżej plasuje się MKS Piotrcovia Piotrków Trybunalski.
W bezpośrednim pojedynku Galiczanka Lwów stanęła przed szansą na odrobienie punktów do rywala. Trudno było wskazać faworyta tego pojedynku, jednak faktem było to, że gospodynie ostatni raz triumfowały 15 lutego, a w kolejnych starciach radziły sobie przeciętnie. Po awansie do rundy mistrzowskiej, ukraiński zespół nie wygrał żadnego meczu.
Od samego początku pojedynek nie porywał. W siódmej minucie mieliśmy wynik 1:1. Gospodynie pierwszy raz na prowadzenie wyszły w 12. minucie (5:4). Rezultat zmieniał się jednak jak w kalejdoskopie.
Od stanu 10:10 na prowadzeniu do końca pierwszej połowy była już tylko Piotrcovia. Na przerwę zeszła ona z trzybramkową przewagą (15:12).
Po zmianie stron lepiej prezentowała się Galiczanka. W 37. minucie udało jej się doprowadzić do remisu (17:17). Następnie gospodynie odskoczyły na dwa "oczka" (20:18), a do tego znakomicie prezentowała się bramkarka, Victoria Saltaniuk. To sprawiło, że przyjezdne miały problem w skruszeniu oporu.
Zespół gości musiał gonić wynik, bo na dwie minuty przed końcem spotkania przegrywał 22:24. Jednak po tym, jak czerwone kartki obejrzały Iryna Prokopiak i Diana Dmytryszyn, pojawiła się szansa dla Piotrcovii. Ta wykorzystała rzut karny, ale nie była w stanie ostatecznie dogonić Galiniczanki. Tym samym ukraińska drużyna pierwszy raz w historii pokonała ekipę z Piotrkowa Trybunalskiego.
Galiczanka Lwów - MKS Piotrcovia Piotrków Trybunalski 24:23 (12:15)
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się bawili argentyńscy piłkarze. Był tam też Messi