Kielczanie zgodni po finale. "Wielki zawód"

Drugi rok z rzędu Barlinek Industria Kielce o krok od tytułu najlepszej drużyny Europy. - Czujemy wielki zawód. Człowiek nie wie, co teraz ze sobą zrobić - stwierdził Arkadiusz Moryto po porażce 29:30 z Magdeburgiem.

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński
Barlinek Industria Kielce po finale Ligi Mistrzów WP SportoweFakty / PAP/EPA/RONALD WITTEK / Barlinek Industria Kielce po finale Ligi Mistrzów
Wszystko układało się po myśli kielczan, przynajmniej do czasu przymusowej przerwy w meczu. Na 12 minut przed końcem na trybunach zasłabł dziennikarz "Echa Dnia" Paweł Kotwica, człowiek od lat związany z kielecką piłką ręczną (TUTAJ WIĘCEJ). Po wznowieniu gry Magdeburg doszedł do głosu, odrobił straty, ale ostatnie słowo mogło należeć do mistrzów Polski. Najpierw Alex Dujshebaev, a potem Daniel Dujshebaev nie znaleźli sposobu na Nikolę Portnera i w Kolonii doszło do dogrywki. W niej lepsi okazali się Gladiatorzy z Magdeburga.

- Czujemy wielki zawód. Człowiek nie wie, co teraz ze sobą zrobić. Nie wiem, czego nam zabrakło, może zimnej głowy. W ostatniej akcji regulaminowego czasu gry mieliśmy piłkę na zwycięstwo, ale nie udało się zamknąć meczu. W ostatnich minutach ciężko było przebić się przez obronę rywali - skomentował Arkadiusz Moryto.

Wtórował mu trener Tałant Dujszebajew: - Każdy oglądał mecz. Sami zmarnowaliśmy kilka sytuacji w końcówce i daliśmy szanse rywalom. Piętnastominutowy przestój nie był nam na rękę, bo wygrywaliśmy wtedy dwiema bramkami, a potem zaczęliśmy przegrywać. Ale niczego nie żałujemy. Do zobaczenia za rok.

Drugi raz z rzędu Barlinek Industria Kielce otarł się o triumf w Lidze Mistrzów. Przed rokiem Barcelona wygrała dopiero po dramatycznej serii rzutów karnych.

ZOBACZ:
Syprzak bez medalu Ligi Mistrzów

ZOBACZ WIDEO: Wach stanął z rywalem oko w oko. Tak się zachował
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×