Potrzebowały 4 tys. zł miesięcznie na walkę z depresją. Pomoc nie nadeszła

Archiwum prywatne / Pixabay / Na depresję choruje aż 350 milionów ludzi, w Polsce - 4 miliony
Archiwum prywatne / Pixabay / Na depresję choruje aż 350 milionów ludzi, w Polsce - 4 miliony

Ewa Urtnowska odbiera telefon. Pyta, w czym może pomóc. Kilka sekund ciszy. Drugi raz tego samego pytania nie zadaje. Ale słyszy przytłumiony głos: - Nie mam pojęcia, od czego zacząć.

W tym artykule dowiesz się o:

Według Światowej Organizacji Zdrowia depresja jest jedną z głównych przyczyn samobójstw. Wg przewidywań, do 2030 roku stanie się także pierwszą najczęściej diagnozowaną jednostką chorobową na świecie. Choruje na nią aż 350 milionów ludzi, w Polsce - 4 miliony.
"Rozmowy dla głowy" to projekt oferujący darmowe rozmowy osobom związanym ze sportem, które borykają się z problemami psychicznymi i potrzebują wsparcia. W ciągu pięciu miesięcy przeprowadzono 49 rozmów. Obecnie, przez brak finansowania, telefon nie funkcjonuje.

Do tej pory "Rozmowy dla głowy" kosztowały fundację 1,6 tys. zł miesięcznie, bo specjaliści pracowali bez wynagrodzenia. Na funkcjonowanie telefonu jest potrzebne minimum 4 tys. zł miesięcznie. Ministerstwo Sportu i Turystyki nie zdecydowało się sfinansować przedsięwzięcia.

Imiona bohaterów oraz niektóre elementy ich historii zostały zmienione

- Możesz powiedzieć o wszystkim. O czym tylko chcesz.

Cisza. Jednak połączenie trwa.

Urtnowska próbuje: - To, co powiesz, nie wyjdzie poza naszą rozmowę. Możesz mi zaufać.

Znów kilka sekund bez słów.

Wreszcie reakcja. - Jestem totalnie rozbita. Psychicznie. Mam dość sportu. Dość hejtu.

Urtnowska daje czas na dobór odpowiednich słów.

I słyszy: - Już nie mam siły walczyć.

ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #5. Konrad Bukowiecki: Kończyłem karierę kilkadziesiąt razy

Marta ma 16 lat. Trenuje jeden z popularnych w Polsce sportów zespołowych. Od szkoleniowca słyszy przekleństwa. Od koleżanek śmiech. Od rodziców, że to nic. Że sport to tylko zabawa i najwyższy czas, żeby znalazła sobie poważniejsze zajęcie. Słyszy, że jej brat zajdzie wysoko, bo wybrał wymagający kierunek studiów.

- Trener raz powiedział mi coś miłego. Powiedział, że jak poprawię wytrzymałość, to będzie ze mnie zawodniczka.

Urtnowska: - Czyli teraz nią nie jesteś?

- Nie taką, jakiej chciałby w zespole.

Marta karze samą siebie za to, że nie jest wystarczająco dobra. Ale rany po samookaleczeniu zbyt rzucałyby się w oczy. Przecież w szatni dziewczyny rozbierają się niemal do naga.

Zaczęła więc biegać.

Pod koniec większości treningów jest bliska utraty świadomości. Marta traci oddech, ale biegnie dalej. Kiedy po powrocie do domu jest w stanie samodzielnie stać choćby przez kilka minut, uznaje trening za niebyły. Jeśli pada ze zmęczenia, dosłownie, wreszcie nie czuje się winna.

Marta nie okazuje emocji. Jej twarz jest jak kamień. Dla niej uczucia są złe. To za słabość krytykują ją trener, rodzice i koleżanki. Mama z tatą kiedyś wyśmiali nawet jej łzy. A brak sukcesów w nauce jest dla nich powodem do wstydu.

A tych nie ma, bo trener nienawidzi, kiedy dziewczyny się rozpraszają. Dla nich musi istnieć tylko sport. Inaczej mogą zapomnieć o karierze.

Czy reszta zawodniczek myśli wyłącznie o sporcie? Nie wie. Nie rozmawia z nimi. A innych znajomych nie ma.

Marta tylko na boisku może zwrócić na siebie uwagę. Albo przynajmniej się postarać.

- Poradziłam, aby głośno mówiła o tym, co czuje. Funkcjonowanie w drużynie nie powinno tak wyglądać. Koleżanki i trener przekraczają dopuszczalne granice. Prosiłam, żeby nadal próbowała porozmawiać z rodzicami i zwróciła się ze swoim problemem do kapitanki zespołu. Marta nie może bagatelizować i usprawiedliwiać ich zachowania. Tyle mogłam powiedzieć jako była sportsmenka - opowiada Urtnowska.

Zauważyła, że dziewczyna coraz więcej mówi. Jej głos brzmi mocniej, jest coraz pewniejsza siebie. Usłyszała w głosie Marty nadzieję.

Na koniec godzinnej rozmowy Urtnowska pokierowała nastolatkę i skontaktowała ze swoją koleżanką z boiska, kiedyś piłkarką ręczną, dziś psychologiem i psychoterapeutką w trakcie szkolenia.

- Pracę zaczęłyśmy od nauki emocji. Marta nauczyła się je rozpoznawać i zrozumiała, że nie są powodem do wstydu. Jest niezwykle samotna, ale też piekielnie samodzielna. Nauczyła się wiele i nie korzystała z pomocy innych. Aż do teraz. Samodzielności nie nauczyła się naturalnie, ale jakby z przymusu. Musiała być jak terminator, bo to wmawiali jej wszyscy wokół - tłumaczy Agnieszka Białek.

Specjalistki nie wiedzą dokładnie, jak potoczyła się historia Marty po rozmowach. Ostatnie telefony jednak znacznie różniły się od pierwszych. Nastolatka podjęła walkę o siebie i swoje miejsce w świecie - nie tylko sportu. Szanse na wyjście z potrzasku zdecydowanie wzrosły.

Pół roku sukcesu

W grudniu 2022 roku fundacja "Graj z głową" wystartowała z projektem "Rozmowy dla głowy". To telefon zaufania dla osób związanych ze sportem, a potrzebujących wsparcia mentalnego i psychicznego.

Na przygotowanej do tego celu platformie udostępniono terminarz rozmów i nazwiska rozmówców. Dzwonili młodzi sportowcy, rodzice, trenerzy. Zrealizowano ponad 50 połączeń. Telefon był współfinansowany ze środków, które Polska Agencja Antydopingowa przekazała fundacji z akcji charytatywnej "Biegam z czystą przyjemnością". Projekt wsparli Agnieszka Białek, Małgorzata Stasiak, Marta Mazurkiewicz, Kinga Achruk oraz Rafał Rogowicz. Psychologowie, trenerzy mentalni, byłe zawodniczki.

Główną inicjatorką telefonu jest Ewa Urtnowska, była szczypiornistka, mistrzyni Polski i wieloletnia reprezentantka Polski w piłce ręcznej kobiet. Prezeska fundacji "Graj z głową". Do niedawna cierpiała na depresję. Dwa lata temu opublikowała post na Instagramie, w którym podzieliła się swoją walką z "rakiem umysłu". Podkreślała, że choroba społeczna dotyczy także sportowców i osób ze środowiska sportowego.

- Dzwoniły do nas osoby z depresją, głębokim kryzysem, ale też przechodzące codzienne zmagania w swojej sportowej drodze. Pytali o decyzje, jakie powinni podjąć w przyszłości, co mogą zrobić, żeby sobie pomóc. Dzwonili też trenerzy grup młodzieżowych, rodzice. Wachlarz problemów i tematów był niezwykle szeroki. Świadomość na temat problemów psychicznych w sporcie rośnie. To dobra informacja. Gorsza jest taka, że występują one znacznie częściej, niż komukolwiek mogłoby się wydawać, zbyt wiele osób jest pozostawionych samych sobie. Szczególnej uwagi potrzebuje grupa nastoletnich sportowców, którzy bardzo często są zagubieni w codzienności, dorośli nie zauważają ich problemów. Kto choć przez chwilę miał do czynienia ze sportem dzieci i młodzieży, wie, o czy mówię. Wsparcia potrzebują również rodzice młodych sportowców i trenerzy. Trzeba o tym głośno krzyczeć - podkreśla Urtnowska.

Finansowanie projektu z powodu braku środków zakończono w maju. Urtnowska złożyła wniosek o wsparcie do Ministerstwa Sportu i Turystyki z programu "Sport dla wszystkich 2023".

Cztery tysiące złotych miesięcznie to minimalna kwota, która jest potrzebna fundacji na funkcjonowanie telefonu zaufania. Urtnowska była pewna, że rząd znajdzie środki na projekt, którego pierwsza okazała się takim sukcesem.

Przeliczyła się.

Jesteśmy w kryzysie

Z Biura Komunikacji ministerstwa dostaliśmy informację, że wniosek fundacji "Graj z głową" nie uzyskał wymaganej liczby punktów uprawniających do pozyskania dofinansowania w ramach programu "Sport dla wszystkich".

"Należy podkreślić, że cele i priorytety programu 'Sport dla Wszystkich', wyraźnie koncentrują się na działaniach aktywizacyjnych społeczeństwo. Priorytety wskazane wprost w zapisach programu to: inicjowanie i stymulowanie aktywności fizycznej w społeczeństwie - w szczególności wśród rodzin, seniorów, dzieci i młodzieży, osób nieaktywnych sportowo, społecznie i zawodowo, osób defaworyzowanych; promowanie wolontariatu sportowego oraz rozwijanie poprzez sport aktywnej postawy obywatelskiej służącej solidarności międzypokoleniowej i aktywizacji społecznej; integrowanie i angażowanie organizacyjne i finansowe jednostek samorządu terytorialnego oraz innych podmiotów do szerokiej współpracy przy realizacji przedsięwzięć z obszaru sportu powszechnego; wspieranie wydarzeń sportowych związanych z upamiętnieniem ważnych wydarzeń historycznych lub osób, które swoją bohaterską postawą i życiem stanowią wzorce dla kolejnych pokoleń" - czytamy w mailu wysłanym nam przez ministerstwo.

Dalej poinformowano, że wniosków wpłynęło łącznie prawie 3 tysiące na kwotę 570 mln zł. A budżet wynosił 105,5 mln.

"Problematyka związana z obszarem zdrowia publicznego jest niezwykle istotna i wymaga szczególnej uwagi, jednakże przedsięwzięcia o wskazanym przez Pana charakterze (np. terapeutycznym) mogą znaleźć wsparcie finansowe w ramach programów resortów właściwych kompetencyjnie - w tym wypadku Ministerstwa Zdrowia np. w ramach Narodowego Programu Zdrowia" - czytamy.

Problem w tym, że w głównych celach programu "Sport dla wszystkich 2023" zamieszczono m.in. "przeciwdziałanie chorobom cywilizacyjnym (w tym nadwadze i otyłości), wykluczeniu społecznemu oraz zjawiskom patologii społecznej". O tym w swoim mailu ministerstwo już nie wspomina.

Fundacja wnioskowała łącznie o kwotę prawie 400 tys. zł na organizację kongresu "Graj z głową" o stanie zdrowia psychicznego w polskim sporcie oraz "Rozmów dla głowy". Koszty tych drugich przewidziano na 170 tys. zł - przy założeniu, że projekt trwałby siedem miesięcy. Członkowie fundacji planowali kupić też sprzęt konieczny do rozmów, sfinansować wynagrodzenia specjalistów, zorganizować porządną promocję. Zdawali sobie jednak sprawę, że tak dużych pieniędzy mogą nie otrzymać, więc byli przygotowani na znacznie mniejsze środki. Szczególnie że, jak informuje Urtnowska, rok wcześniej otrzymali od ministerstwa 80 tys. zł na kampanię społeczną i kongres, a wnioskowali o 420 tys.

Własnym sumptem fundacji telefon zaufania wcześniej kosztował... 1,6 tys. zł miesięcznie. Jednak bez wynagrodzenia dla specjalistów i z wykorzystaniem własnych telefonów, słuchawek itd. Z wynagrodzeniem, ale bez wysokiej jakości sprzętu, wystarczyłaby kwota 4 tys. zł na miesiąc.

Komu przydzielono finansowanie z programu ministerstwa? Oto jedne z zadań, na które znalazły się fundusze: turniej z okazji uroczystości Święta Wojska Polskiego o puchar posła PiS Zbigniewa Chmielowca (20 tys. zł), joga na trawie (14 tys. zł) czy obchody 100-lecia Polskiego Związku Bokserskiego (100 tys. zł).

Tymczasem depresja jest jedną z powszechnie znanych chorób cywilizacyjnych. Według Światowej Organizacji Zdrowia depresja jest jedną z głównych przyczyn samobójstw. Przewiduje się, że do 2030 roku stanie się także pierwszą najczęściej diagnozowaną jednostką chorobową na świecie. Na świecie choruje na nią aż 350 milionów ludzi, w Polsce - 4 miliony.

Sprawy, z którymi dzwoniono w ramach telefonu zaufania noszą znamiona wykluczenia społecznego, a nawet patologii społecznych. Wbrew komunikatowi z maila ministerstwa wydaje się więc, że "Rozmowy dla głowy" idealnie wpisują się w program, w ramach którego złożono wniosek.

Dalsza część odpowiedzi ministerstwa dotyczy wsparcia, jakie rząd udzielił dzieciom i młodzieży uprawiającym sport. To głównie zajęcia sportowe, warsztaty, spotkania, szkolenia, promocje, analizy i badania.

- Jesteśmy w kryzysie finansowym, szukamy nowych środków i partnerów, aby móc funkcjonować jako organizacja, dalej się rozwijać oraz wspierać nowe projekty. "Rozmowy dla głowy" to tylko jeden z nich. Między innymi przez brak finansowania z ministerstwa telefon przestał działać na dobre. Czuję ogromny żal. Waga projektu jest niezwykle istotna, nasi specjaliści pracowali za darmo - komentuje Urtnowska. - Mam poczucie, że w polskim świecie sportu wciąż bagatelizuje się kwestie związane z psychiką, kładąc główny nacisk na rozwój ciała. Ale nie załamujemy się! Wiem, jak ważną pracę wykonaliśmy i liczę na to, że znajdą się firmy i przedsiębiorcy, którzy zechcą nas wspierać. Liczę na pomoc sektora biznesowego.

Wskazówki

- Kiedyś miałem z córką świetny kontakt. Teraz zamyka się w pokoju, prawie w ogóle nie odzywa. To trwa już kilka miesięcy. Może sport, który uprawia, przestał ją cieszyć?

- Po treningach przychodzi ze łzami w oczach. Mówi, że to przez zmęczenie. Ale to nieprawda. Przecież widzę, że jest ciągle przygnębiona.

- Niedawno poszedłem na zawody córki. Przez chwilę udało mi się nawet obserwować trening. Myślałem, że zobaczę coś niepokojącego. Jakieś oznaki, wskazówki, tropy. Ale nie - wszystko w porządku. Na zawodach córka poradziła sobie świetnie. Na treningu też było OK.

- Córka bardzo o siebie dba, kiedy wychodzi z domu. Choćby podczas spotkań z rodziną. Ale sama w domu bardzo się zaniedbuje. Chodzi w jakichś łachach, nawet rzadko się myje.

- Między mną i moją żoną nie układa się najlepiej. Ale dla córki staramy się stwarzać pozory udanego związku. Myślę, że nawet nieźle nam to wychodzi.

- Ostatnio córka mocno schudła. Ale widzę, że z talerza znika wszystko, co dostaje na obiad. Od kiedy zamyka się w pokoju, córka je samotnie.

To skrócone wypowiedzi ojca jednej z młodych sportsmenek uprawiających sport indywidualny. Zgłosił się po pomoc do Agnieszki Białek, psycholog, która prowadziła rozmowy w ramach projektu "Rozmowy dla głowy".

Okazało się, że przez trudne wyzwania sportowe, sytuację rodzinną oraz problemy w szkole, w umyśle młodej dziewczyny rozwijała się anoreksja. Jedzenie, które znikało z talerza, dziewczyna chowała w szafce, a potem wyrzucała do kontenera.

- Kiedy kończyliśmy rozmowy, córka otwarcie przyznała, że ma problemy z jedzeniem. Pan zaczął zastanawiać się nad rodzinną terapią. Żona nie była przekonana, ale powoli również skłaniała się w tym kierunku. Tata na nowo uczył się kontaktu z córką, stał się bardziej sprawczy i obiecał sobie, że jej pomoże. Wyglądało na to, że zaczynają proces zmian i mam nadzieję, że im się udało - relacjonuje Białek.

Pustka

Kolejna rozmowa zaczyna się nietypowo.

- Dzień dobry. Mam na imię Filip. Jestem dziennikarzem sportowym. Chciałbym się dowiedzieć, jak najlepiej rozmawiać ze sportowcami.

Białek zawsze stara się jak najlepiej zrozumieć potrzebę, z którą ktoś dzwoni. Wie, że czasem to, co ktoś zgłasza jako pierwsze, nie jest tym, o czym finalnie chce rozmawiać. Podkreśla, że warto być ciekawym ludzi, dać im czas.

Psycholog pyta, o jakie zagadnienia dokładnie chodzi. Jak często Filip pisze artykuły. W jakiego rodzaju mediach pracuje.

Pytanie, które otworzyło temat, miało jednak dopiero nadejść.

- Z którymi znanymi sportowcami już pan przeprowadzał wywiady?

Odpowiedź Filipa, dość nieoczekiwanie, zaczyna dyskusję na nowo: - Długo by wymieniać. To są wielkie osobistości. Wie pani, miewam nawet myśli, że nie zasługuję na to, aby z nimi rozmawiać.

- Nie zasługuje pan? Jak to rozumieć?

- Tak. Oni mają olbrzymie sukcesy, zarabiają duże pieniądze. Chyba nie jestem wystarczająco dobry. Czasem boję się, że rozmówca przyłapie mnie na jakimś błędzie, na niewiedzy. I dopiero wtedy wszyscy zobaczą, ile jestem wart. Czyli, tak naprawdę, nic.

Filip porównywał się do ludzi z innej dziedziny. Nie mógł pogodzić się z faktem, że rolą zdecydowanej większości dziennikarzy jest pozostawanie w cieniu swoich rozmówców.

Koledzy z pracy nie zauważali problemu. Świetnie potrafił go ukryć. Poza domem dobrze się ubierał, dbał o siebie. Kiedy wracał z pracy, ściągał maskę. Jadł śmieciowe jedzenie, nie dbał o higienę, ubranie.

Praca była dla niego wszystkim. - Poza nią czuł się nikim - precyzuje Białek. - Zna masę ludzi, a nie posiada żadnej bliskiej osoby, której mógłby powiedzieć o doskwierającej mu pustce.

Dzięki telefonowi zaufania zaczął pracę nad problemami. Poszedł do lekarza. Ten wstępnie rozpoznał, że dziennikarz choruje na depresję. Wdrożył leczenie i skierował na terapię.

- Ten pan dzwonił dla siebie. Chciał się lepiej zrozumieć. Zależało mu nie tylko na rozwiązaniu, ale również opowiedzeniu swojej historii. Wreszcie swojej, a nie tylko ludzi, o których pisał - wyjaśnia psycholog.

Białek dodaje, że nie ma gotowego przepisu na rozwiązanie problemów. Tylko podczas nagłego kryzysu decyduje się na proponowanie konkretnych kroków. W pozostałych sytuacjach potrzeba spokojnej rozmowy, cierpliwości. Terapeutka zamienia się w lustro, w którym odbija emocje rozmówcy. Chce pokazać mu jego samego.

- Często długo ukrywamy to, co w nas siedzi. Wreszcie decydujemy się powiedzieć o tym głośno. I właśnie to "głośno" daje moc - zaznacza Białek.

Ostatni do zatrudnienia, pierwszy do wyrzucenia

Psycholog nie zawsze ma przekonanie, że udało się pomóc. Często nie dostaje informacji zwrotnej, jak potoczyły się losy rozmówcy.

- Innym razem wydaje mi się, że nie pomogłam, a po czasie dowiaduję się, że sytuacja, właśnie dzięki naszym rozmowom, się unormowała. Nie zawsze jest pora i czas na takie rozmowy. Nie zawsze ja jestem właściwą osobą. Dobrze jednak słyszeć, że ktoś się otwiera, dzieli swoimi problemami i ma możliwość wreszcie je z siebie wyrzucić, przyjrzeć się sobie. Jestem wdzięczna, że ktoś mi zaufał - przyznaje Białek. - W klubach sportowych często psycholog jest ostatni do zatrudnienia i pierwszy do wyrzucenia. Ten telefon spełnił swoje zadanie. Jest ogromnie ważny. To była zmiana na lepsze. Szkoda, że tak krótka.

Białek wie, co mówi. Sama była zawodniczką. Podczas kariery zmagała się z upadkiem klubu, poważną kontuzją. Wreszcie trafiła do zespołu z Kościerzyny, który nieoczekiwanie awansował do ekstraklasy szczypiorniaka. Odzyskała radość z grania.

Dzięki sportowi poznała ludzi, którzy ukształtowali jej charakter. Nauczyła się asertywności i pewności siebie.

Żałuje, że w trudnych momentach nie miała specjalisty, z którym mogłaby porozmawiać. W klubach psychologów nie było.

- Dziś poleciłabym młodej sobie więcej rozmów z doświadczonymi koleżankami. Od najmłodszych lat w sporcie współpracowałabym z psychologiem. Zadawałabym mnóstwo pytań i rozwijała się mentalnie. Nauka samoświadomości, podążania za sygnałami płynącymi z ciała, ale także budowa odporności psychicznej i siły mentalnej to kluczowe kwestie w kontekście sportu - nie ukrywa Ewa Urtnowska, była reprezentantka Polski, prezeska fundacji. - Polska się zmienia. Coraz częściej mamy świadomość, że profesjonalna pomoc, szczególnie na początku kariery, jest bardzo istotna. Niestety zazwyczaj na świadomości się kończy, nie idą za tym konkretne rozwiązania. Wciąż jesteśmy daleko za światową konkurencją. Telefon, który stał się pierwszym krokiem sportowców w potrzebie, przestał istnieć. I to przez brak pieniędzy na jego funkcjonowanie. To duża strata.

Dawid Góra, WP SportoweFakty

***

Gdzie szukać pomocy?

Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, dzwoń pod bezpłatny numer 116 123 lub 22 484 88 01. Listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz też TUTAJ.

"Bardzo się bałem". Sportowiec mierzył się z depresją. Odpowiada na słowa Kubiaka >>
"Miałam depresję". Medalistka olimpijska brutalnie o trudach sportu >>

Komentarze (19)
avatar
Stary zgryzliwy tetryk
26.08.2023
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
To kolejny przykład jak głęboko ma obywatela nasza " wadza ". Nominaci tej partii dzielą się z grubsza na dwie kategorie - złodzieje i niesprawni intelektualnie . Jedna i druga kategoria nie je Czytaj całość
avatar
alfmatic
20.08.2023
Zgłoś do moderacji
2
3
Odpowiedz
Młody a pazerny na władzę i służalczy. Zdrada mu nie obca. 
avatar
blat59
20.08.2023
Zgłoś do moderacji
5
4
Odpowiedz
Bortniczuk , to skorumpowany łobuz na służbie u Kaczyńskiego ! 
avatar
DM70
20.08.2023
Zgłoś do moderacji
5
3
Odpowiedz
Bortniczuk woli wydawać miliony na idiotyczne spoty reklamowe ze swoim wizerunkiem niż na coś co może uratować innym życie. 
avatar
zbychu59
20.08.2023
Zgłoś do moderacji
3
2
Odpowiedz
PiSowcy zamiast do psychiatry idą do księdza. Rezultaty widać gołym okiem. Widzi to Polska, Europa, Świat. Nie widzą akolici naczelnego kartofla, ale oni zbudowani są z teflonu i wazeliny.