W pierwszej połowie ogień. Później dominacja FTC-Rail Cargo Hungaria

Materiały prasowe / MKS Zagłębie Lubin / Karolina Kochaniak-Sala w akcji
Materiały prasowe / MKS Zagłębie Lubin / Karolina Kochaniak-Sala w akcji

Zupełnie dwie różne połowy oglądaliśmy w meczu KGHM MKS Zagłębie Lubin - FTC-Rail Cargo Hungaria. W pierwszej - ogień na parkiecie i trybunach, w drugiej dominacja finalistek poprzedniej edycji Ligi Mistrzyń.

- Na pewno musimy zagrać mądrze. Musimy wyeliminować błędy do minimum, ale przede wszystkim grać swoim rytmem, a nie rytmem przeciwnika. Przede wszystkim jeśli chcemy marzyć o punktach, musimy zagrać sześćdziesiąt minut dobrych zawodów w obronie - mówiła przed meczem z finalistą poprzedniej edycji Ligi Mistrzyń, Joanna Drabik.

Lubinianki zaczęły dość nerwowo i miały problem ze skutecznością w ataku. Pierwsza akcja - nieudana. Wynik starcia otworzyła ekipa z Węgier, która znakomicie rozruszała defensywę miejscowych i z czystej pozycji trafiła niepilnowana Beatrice Edwige. Chwilę później prowadzenie gości podwyższyła Angela Malestein.

KGHM MKS Zagłębie początkowo grało lepiej w obronie niż w ofensywie. W piątej minucie sygnał do ataku dała jednak kapitalna Karolina Kochaniak-Sala. Niespełna 120 sekund później na tablicy wyników, po kolejnym trafieniu liderki Miedziowych, widniał już remis (4:4 w 7').

Pierwsze prowadzenie w meczu mogła dać mistrzyniom Polski obrotowa Joanna Drabik, ale huknęła z koła w poprzeczkę. To, co nie udało się wtedy, udało się chwilę później. Monika Maliczkiewicz zaliczyła świetną interwencję i złapała rzut rywalki w dwie ręce, a następnie fantastycznie uruchomiła podaniem Darię Michalak. Trybuny w Lubinie oszalały (7:6 w 10').

ZOBACZ WIDEO: Jędrzejczyk rusza z projektem w telewizji. "Nie mogę się już doczekać"

Podobnie jak po wrzutce, którą zakończyła wspomniana wyżej lewoskrzydłowa (9:7 w 14'). Gra lubinianek mogła się naprawdę podobać. Grały szybko, z pomysłem i popełniały stosunkowo mało błędów, a do tego świetnie tyły zabezpieczała Monika Maliczkiewicz.

Gospodynie rozciągały grę do lewej flanki, z rzutem włączała się również Simona Szarkova, a na prawej połówce wciąż prym wiodła Karolina Kochaniak-Sala (13:13 w 24'). Końcówka pierwszej połowy należała jednak do FTC-Rail Cargo Hungaria, które zeszło do szatni przy trzybramkowym prowadzeniu.

Po zmianie stron podopiecznym Bożeny Karkut nie udało się jednak utrzymać takiego poziomu, jaki prezentowały w pierwszej połowie. Wicemistrzynie Węgier zacieśniły szyki obronne, zdobywały łatwe bramki i krok po kroku powiększały wypracowany wcześniej dystans (17:28 w 44').

A co ze skutecznością Miedziowych? W drugiej części spotkania drastycznie spadła. W ciągu trzeciego kwadransa zawodów KGHM MKS Zagłębie Lubin zdobyło tylko trzy bramki i ten fragment był decydujący.

Emocje już opadły, ale mieliśmy w tym starciu jeszcze jeden magiczny moment. Andrea Lekić dokonała czegoś absolutnie wielkiego i w niedzielę przekroczyła granicę tysiąca bramek w EHF Champions League!

KGHM MKS Zagłębie Lubin - FTC-Rail Cargo Hungaria 23:35 (15:18)

Zagłębie: Zima, Maliczkiewicz - Promis, Pankowska, Grzyb 1, Przywara, Górna 1, Zych, Drabik 1, Szarkova 3, Michalak 5, Bujnochova, Kochaniak-Sala 11, Jureńczyk 1, Milojević.
Kary: 6 min. 
Karne: 1/3

FTC: Meszaros, Bode-Biro - Edwige 1, Kisfaludy, Harsfalvi 2, Kovacs 2, Bolk 4, Marton 7, Tomori 1, Malestein 5, Kukely 1, Simon 1, Klujber, Cvijić 4, Lekić 7.
Kary: 6 min.
Karne: 4/4

Sędziowie: Ana Vranes i Marlis Wenniger

Czytaj także:
Dobry występ beniaminka w Kielcach. Industria bez potknięcia
Niespodzianka w Piotrkowie Trybunalskim. Świetny Kot w bramce

Źródło artykułu: WP SportoweFakty