Przed tym meczem oba zespoły mogły pochwalić się takim samym dorobkiem punktowym, co zwiastowało bardzo zacięty pojedynek, a smaczku dodawał fakt, że szkoleniowcem gości jest były trener Azotów, Piotr Dropek.
Już pierwsze minuty meczu pokazały, że żadnych sentymentów nie będzie, a goście tanio skóry nie sprzedadzą. Zaczęło się od prowadzenia MKS-u po rzucie Michała Matyjasika. W trzeciej minucie gry mogło być już 2:0 dla przyjezdnych. Mogło, gdyby nie świetna postawa bramkarza Azotów Piotra Wyszomirskiego, który pewnie obronił rzut karny. Pierwsza bramka dla podopiecznych Marka Motyczyńskiego padła dopiero w 7 minucie meczu, a jej autorem został Sebastian Płaczkowski. Kolejne minuty to popis nieskuteczności z obu stron. Dwóch świetnych okazji nie wykorzystał skrzydłowy Azotów Wojciech Zydroń. W sytuacjach sam na sam raz trafił w poprzeczkę, a raz lepszy okazał się bramkarz. Po pierwszych 10 minutach na tablicy świetlnej widniał wynik 1:3. Przełom nastąpił chwile później, kiedy gospodarze zdobyli trzy bramki z rzędu za sprawą Pawła Sieczki i Dmytro Zinchuka. Od tej chwili puławianie zaczęli stopniowo powiększać przewagę. Świetne zawody rozgrywał Zinchuk, który w tej części gry zdobył 4 bramki. W drużynie z Piotrkowa bardzo dobrze radził sobie Tomasz Bodasiński, zapisując na swoim koncie 6 bramek tylko w pierwszej połowie. Kryzys przyszedł w 23 minucie spotkania. Szczypiorniści MKS-u zdobyli cztery gole z rzędu i na pięć minut przed końcem pierwszej części prowadzili 13:12. Wtedy przypomniał o sobie Zydroń, który dwukrotnie pokonał Piotra Nera. Na przerwę zawodnicy schodzili przy stanie 15:14 dla gospodarzy.
Na drugą połowę spotkania zawodnicy z Puław wyszli bez Olega Semenova, który 7 sek. przed końcem pierwszej części gry został odesłany na ławkę kar. Mimo osłabienia to właśnie puławianie mieli lepszy początek. Najpierw trafił Płaczkowski, a po chwili swoją pierwszą bramkę w tym spotkaniu zdobył Grzegorz Gowin. Zawodnicy z Piotrkowa Trybunalskiego nie odpuszczali i w 37 minucie doprowadzili do remisu 18:18. Dwie bramki zdobył Płócienniczak, a po jednej Petricheev i Jankowski. Niespełna dwie minuty później na boisku oglądaliśmy grę czterech na czterech. Sędzia najpierw wyrzucił z boiska Zinchuka i Jankowskiego, a następnie Michała Matysiaka i Mateusza Kusa. Taki stan rzeczy dużo lepiej podziałał na gospodarzy, którzy odskoczyli gościom na cztery bramki i nie oddali tej przewagi już do końca. Sytuacja gości skomplikowała się jeszcze bardziej, kiedy w 48 minucie boisko musiał opuścić Mateusz Jankowski, który otrzymał czerwoną kartkę. Od tego momentu miejscowi kontrolowali przebieg gry. Dwie minuty przed końcem było 28:25 i stało się jasne, że podopieczni Piotra Dropka nic w Puławach nie ugrają. Ostatecznie skończyło się na wyniku 31:26. Najskuteczniejszym zawodnikiem w drużynie gospodarzy został Sebastian Płaczkowski, który zakończył mecz z dorobkiem sześć bramek na koncie. W drużynie pokonanych najwięcej, bo aż siedem oczek, ustrzelił Tomasz Bodasiński.
Azoty Puławy - MKS Piotrkowianin Piotrków Trybunalski 31:26 (15:14)
Azoty: Wyszomirski, Stęczniewski - Gowin 1, Kurowski 2, Płaczkowski 6, Lasoń 3, Zinchuk 5, Kus, Witkowski 2, Semenov 2, Afanasjew, Szyba, Sieczka 3, Zydroń 5
Piotrkowianin: Matulski, Ner - Bodasiński 7, Mróz 3, Jankowski 1, D. Płócienniczak 5, Skalski, Laskowski, P. Matyjasik 3, Wasilewski, Petricheev 1, Masłowski 3, M. Matyjasik 3
Czerwona kartka: Mateusz Jankowski (Piotrkowianin)
Widzów: 500.