Pewny awans lublinianek, pani profesor Monika Marzec - relacja z meczu SPR Lublin - Alcoa FKC Szekesfehervar

Mistrzynie Polski pewnie awansowały do IV rundy Pucharu EHF, odrabiając w rewanżu 3-bramkową stratę z pierwszego meczu. SPR Lublin wygrał z węgierskim Alcoa FKC Szekesfehervar 28:20 (14:8) i spokojnie może czekać na wtorkowe losowanie w którym pozna kolejne rywalki. W niedzielnym spotkaniu kapitalnie zaprezentowała się Monika Marzec, która była nie do powstrzymania dla przeciwniczek.

W pierwszym, rozegranym na Węgrzech spotkaniu, lublinianki nie wykorzystały kilku dobrych sytuacji, grały też bardzo nierówno co spowodowało, że przegrały 24:27 w związku z czym musiały w rewanżu odrobić 3 bramki. Trener Grzegorz Gościński miał też trochę uwag do pracy arbitrów, jednak przed niedzielnym pojedynkiem wolał skupić się na dobrym przygotowaniu do rewanżu niż rozpamiętywaniu tamtego meczu. Dodatkowym atutem gospodyń miał być powrót do gry Małgorzaty Majerek oraz brak litewskiej rozgrywającej Alcoa FKC, Laimy Bernataviciute. Zawodniczki liczyły też na publiczność, która miała pomóc im w awansie.

Początek spotkania był bardzo wyrównany. Pierwszą bramkę spotkania zdobyła Dorota Małek, która wreszcie przypominała zawodniczkę z poprzedniego sezonu. Zresztą to rozgrywająca gospodyń wraz Moniką Marzec rozmontowała obronę przeciwniczek w początkowej fazie tego pojedynku. Do 15 minuty Węgierki były w stanie nawiązać walkę z mistrzyniami Polski. Na tablicy widniał wówczas rezultat 7:6. Od tego momentu SPR rzucił jednak 4 bramki z rzędu i to on był w kolejnej rundzie. W bramce rozkręcała się też Małgorzata Sadowska, która dzięki swojej dobrej postawie mogła wyprowadzać szybkie kontry. Do przerwy lublinianki wygrywały 14:8.

Druga część spotkania należała już zdecydowanie do gospodyń, które widząc znakomitą formę Moniki Marzec, większość akcji starały się grać przez koło. I była to znakomita decyzja, ponieważ kończyły się one albo bramkami albo rzutami karnymi. Niestety te ostatnie były tego dnia słabą stronę SPR-u, ponieważ na sześć rzutów udało mu się zdobyć tylko dwie bramki. Gdyby nie to, ten pojedynek rozstrzygnął by się szybciej. A tak zawodniczki Alcoa FCK cały czas miały nadzieje na korzystny rezultat bowiem długi czas utrzymywała się sześcio, siedmiobramkowa przewaga gospodyń. Te ostatnie grały jednak cały czas dobrze i na niespełna 10 minut przed końcem uzyskały 9 bramek przewagi (26:17). W tym momencie rywalki zaczęły sprawiać wrażenie zrezygnowanych i pogodzonych z porażką. W 59 minucie SPR wygrywał 28:18 i licznie zgromadzona w hali publiczność na stojąco rozpoczęła fetowanie awansu. Dwie ostatnie bramki padły łupem Węgierek, ale nie popsuło to humoru gospodyniom, które mogą w spokoju czekać na wtorkowe losowanie.

SPR Lublin - Alcoa FKC Szekesfehervar 28:20 (14:8)

SPR: Sadowska, Jurkowska - Małek 7/1, Marzec 6, Repelewska 4, Włodek 3, Majerek 3, Puchacz 2, Wojtas 2, Rukaite 1, Skrzyniarz.

Kary: 4 min.

Karne: 2/6.

Trener: Grzegorz Gościński.

Alcoa FKC: Pastrovics, Szikora - Trishchuk 8/2, Horvath 5, Tilinger 3, Kovacs 2, Vincze 1,K. Nemeth 1, Azari, Becseri, Bizik, Radl, Zsigmond, N. Nemeth.

Kary: 12 min.

Karne: 2/3.

Trener: Laszlo Sotonyi.

Sędziowali: Igor Chernega (Rosja) i Aleksandr Liudovyk (Ukraina).

Widzów: ok. 2500.

Komentarze (0)