Nasi najbliżsi rywale przegrali dwa dotychczasowe mecze turnieju w Granollers. Najpierw ulegli Serbii 24:31, a następnie lekcję handballa dali Słowakom Hiszpanie, którzy wygrali aż 36:18. Słowacy, to jedyny uczestnik turnieju, który nie awansował na zbliżające się mistrzostwa Europy.
Po powiększeniu od 2020 roku liczby zespołów na mistrzostwach Europy do 24, biorąc też pod uwagę wykluczenie reprezentacji Rosji i Białorusi mogło się wydawać, że takie reprezentacje jak Słowacja będą się bezproblemowo kwalifikować na takie turnieje (tym bardziej, że w Niemczech po raz pierwszy przepustkę na ME zyskały Wyspy Owcze, Grecja czy Gruzja). Słowacy trafili jednak do grupy z Norwegią i z Serbią, a przegrywając komplet spotkań z tymi reprezentacjami odpadli z rywalizacji.
- Jako zespół potrzebowaliśmy takiej wygranej, żeby wciąż się budować. W szatni widzimy uśmiechnięte twarze i to mówi wszystko. Sportowo mamy jednak jeszcze dużo do zrobienia. Nie doprowadzimy naszej gry do perfekcji, ale z każdym dniem jesteśmy krok bliżej, a wygrana potwierdza, że idziemy w dobrą stronę - mówił po meczu z Serbią Marcin Lijewski. Właśnie w tych kategoriach trzeba rozpatrywać starcie ze Słowacją.
ZOBACZ WIDEO: Zdjęcia wrzucili do sieci. Zobacz, gdzie Ronaldo zabrał swoją ukochaną
Polacy będą mieli okazję zaprezentować dobry handball przeciwko mniej renomowanemu rywalowi i utwierdzić się w przekonaniu o własnych umiejętnościach przed turniejem w Niemczech. Jest to bowiem ostatni mecz towarzyski przed mistrzostwami Europy.
To także ostatni etap selekcji ścisłej, 18-osobowej kadry na turniej mistrzowski. Marcin Lijewski będzie musiał podjąć wiążące decyzje i pracować z odchudzoną kadrą. Kilku zawodników będzie chciało się więc zaprezentować szczególnie dobrze, by zyskać uznanie trenera i utwierdzić go w przekonaniu, że można na nich liczyć.
Słowacja - Polska / sob. 06.01.2024, godz. 16:45
Czytaj także:
Lijewski podsumował mecz z Serbią
Zagłębie ma jedno marzenie