Bitwa w Kaliszu. Miedziowi nie poszli za ciosem

Bez niespodzianki w Kaliszu. Po niezwykle emocjonującym spotkaniu Energa MKS Kalisz wygrała z MKS Zagłębiem 30:28 i jest już na 6. miejscu w ORLEN Superlidze. Lubinianie wciąż muszą patrzeć za siebie.

Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski
Matija Starcević w akcji Materiały prasowe / Orlen Superliga / Rafał Bogucki / Matija Starcević w akcji
Po arcyważnej wygranej w Lubinie nad Energą Wybrzeżem Gdańsk MKS Zagłębie wybrało się na trudny teren do Kalisza. Trzeba przyznać, że blisko półtoratysięczna publiczność oglądała naprawdę emocjonujące zawody.

Te emocje buzowały także pomiędzy zawodnikami obu drużyn. Sędziowie Krzysztof Bąk i Kamil Ciesielski musieli błyskawicznie reagować. W ciągu kilkudziesięciu sekund plac gry opuścili Matija Starcević oraz Mateusz Kus. Drużyna Tomasza Kozłowskiego mając aż dwóch szczypiornistów więcej, zupełnie nie potrafiła sobie z tym poradzić. Zremisowała tamten fragment po 1, by za chwilę sama mieć dwóch ludzi mniej do gry (ukarani zostali Stanisław Gębala oraz Patryk Iskra).

Kiedy arbitrom udało się opanować krnąbrność co niektórych, mecz nabrał prawdziwych rumieńców. Do 23. minuty spotkania trwała walka bramka za bramkę. U gospodarzy kapitalną robotę w pierwszej połowie wykonywał Bartosz Kowalczyk. Do szatni zszedł z bilansem 6 celnych rzutów. Przyjezdni takiego zawodnika w swoim zespole nie mieli. Wynik do przerwy ustalił Dawid Krysiak (16:14).

Po zmianie stron Zagłębie doszło do głosu. W ciągu 5 minut 4-krotnie zaskoczyło gospodarzy i wyszło na prowadzenie 18:17. Od tamtej pory zawody znów bardzo się wyrównały, choć z lekkim wskazaniem na drużynę prowadzoną przez Rafała Kuptela. O zwycięstwie zdecydował zbyt długi przestój lubinian. Blisko 7 minut bez trafienia sprawiło, że tablica świetlna wskazała stan 28:25. Miejscowi nie pozwolili już sobie na nerwową końcówkę.

Na koniec wypada dodać, że to nie był mecz bramkarzy. Jan Hrdlicka nie obił ani jednej z 8 piłek. Tylko 6 razy (na 20 prób) udało się to zrobić Krzysztofowi Szczecinie. Równie źle ta statystyka wyglądała u gości. Ani Marcin Schodowski, ani Damian Procho nie dobili do 20-procentowej skuteczności obron.

ORLEN Superliga Mężczyzn, 18. kolejka:

Energa MKS Kalisz - MKS Zagłębie Lubin 30:28 (16:14)

Energa MKS: Szczecina, Hrdlicka - Starcević 4, Nejdl, Kowalczyk 10 (2/2), Kus 1, Kucharzyk 1, Biernacki 2, Wróbel 3, Pilitowski 1, Molski 1, Bekisz 2, Karpiński, Komarzewski 3, Antolak 2.
Karne: 2/2.
Kary: 8 min. (Kus - 4 min., Starcević, Wróbel - 2 min.).

MKS Zagłębie: Procho, Schodowski - Stankiewicz 4, Hluszak 1, R. Krupa (0/1), Moryń 2 (2/2), Gębala, P. Krupa 2, Krysiak 5 (1/2), Michalak 3, Drozdalski 2, Iskra 5, Rutkowski 4.
Karne: 3/5.
Kary: 8 min. (Gębala - 4 min., Drozdalski, Iskra - 2 min.).

Sędziowie: Bąk, Ciesielski (obaj z Zielonej Góry).
Widzów: 1450.

Czytaj więcej:
--> Mistrz Polski ma ogromny problem. Trwa szukanie alternatywy
--> To nie wyglądało jak mecz sąsiadów w tabeli

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można im pozazdrościć. Bajeczny urlop dziennikarki i piłkarza
Czy MKS Zagłębie Lubin zdoła jeszcze poprawić swoją pozycję w tabeli?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×