Zdziesiątkowany mistrz Polski podejmie Norwegów. Trudne zadanie Industrii Kielce

Materiały prasowe / Biuro Prasowe Orlen Superligi / Zawodnicy zespołu z Kielc
Materiały prasowe / Biuro Prasowe Orlen Superligi / Zawodnicy zespołu z Kielc

Przed kielczanami ostatnie dwie kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów. W czwartek żółto-biało-niebiescy zmierzą się u siebie z zespołem z Kolstad. Obie ekipy jak tlenu potrzebują zwycięstwa.

Nie tak mistrzowie Polski wyobrażali sobie finisz tej części rozgrywek. Założeniem była walka o dwa pierwsze miejsca promujące bezpośrednim awansem do ćwierćfinału. Przebieg sezonu i problemy, z jakimi zmagali się żółto-biało-niebiescy sprawił, że ta wizja stała się bardzo trudna do zrealizowania. Ze względu na ścisk w grupie A kielczanie nie są nawet pewni awansu - po dwunastu kolejach zajmują co prawda czwarte miejsce, ale tuż za nimi z takim samym dorobkiem punktowym plasuje się drużyna z Szeged (która rozegrała już trzynaście spotkań), szóstą pozycję z dwunastoma oczkami okupuje RK Zagrzeb, a Kolstad HB ma 9 punktów i nadal liczy na potknięcia rywali.

- Nie możemy się załamywać. Mamy dwa wyjścia -możemy rozłożyć ręce, zacząć płakać i szukać winnych albo możemy wziąć się w garść i walczyć. Jestem pewny, że wszyscy wybierzemy tę drugą opcję - mówi przed spotkaniem drugi trener Industrii Kielce Krzysztof Lijewski.

Na żółto-biało-niebieskich spadła w ostatnim czasie plaga chorób i kontuzji. W ostatnim meczu Orlen Superligi na dodatek groźnego urazu doznał Szymon Sićko. - Myślę, że zespół z Kolstad będzie upatrywał swoich szans w tym, że jesteśmy mocno osłabieni, nie mamy kołowych, nie mamy nominalnego lewego rozegrania. My jednak na pewno się nie poddamy, będziemy grali u siebie, a to znaczy, że będziemy mieli jednego dodatkowego zawodnika - naszych kibiców, dzięki temu będzie nam trochę łatwiej. Czasem mniej znaczy więcej - twierdzi .

ZOBACZ WIDEO: Barcelona ma kolejny wielki talent. Po tym golu komentator aż krzyczał

- Drużyna z Zagrzebia może wygrać dwa ostatnie mecze i nas przeskoczyć, więc dopóki mamy los w swoich rękach, będziemy robili wszystko, by to wykorzystać. Czeka nas mecz u siebie, więc będziemy mieli wsparcie trybun. Tałant zawsze powtarza, że dopóki ma sześciu zawodników w polu i jednego bramkarza, może walczyć z każdym i ja się pod tym podpisuję, ale gdy gramy w domu, to mamy siedmiu graczy w polu plus bramkarza, bo nasi kibice w trudnych sytuacjach jeszcze bardziej się mobilizują - dodaje  szkoleniowiec.

Norwegowie też mają swoje problemy. - Dla obu zespołów to będzie mecz o życie, my musimy wygrać, oni też. Rywale także mają swoje problemy z urazami czy kontuzjami, muszą rotować składem - zwraca uwagę Lijewski.

Szczypiorniści z Kolstad udowodnili już w tym sezonie, że potrafią być bardzo groźni - najpierw wygrali, a później zremisowali z Paris Saint-Germain HB, postraszyli Aaalborg i THW. W pierwszym starciu z kielczanami przegrali zaledwie dwoma trafieniami. Do stolicy województwa świętokrzyskiego przyjadą z jasnym celem i będą walczyli o zwycięstwo. Mają na swoim koncie dziewięć punktów, liczą na zdobycie kompletu w ostatnich dwóch kolejkach i potknięcia rywali. Kielczanie też są jednak mocno zmobilizowani i mimo braków kadrowych wierzą w siebie.

- Jesteśmy ograniczeni taktycznie, nasz atak opierał się między innymi na kołowych i Szymonie, teraz te dwa kluczowe elementy wypadły. Musimy sobie jakoś radzić, szukać innych szans i możliwości w ataku. Będziemy walczyć - zapowiada Moryto.

Industria Kielce - Kolstad Handball 29.02.2024, godz. 18:45

Czytaj też:
Orlen Wisła wyrwała remis w Danii. Płocczanie uciekli spod topora

Komentarze (0)