Drapieżnik rozszarpał juniorki - relacja z meczu Polska - USA

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Polki w meczu sparingowym z USA zrobiły z rywalek istną miazgę, wygrywając 45:8. Trzeba jednak przyznać, że poziom prezentowany przez przyjezdne nie mógł doprowadzić do niczego innego niż sprawienia im solidnego lania.

W tym artykule dowiesz się o:

Już po 5 minutach spotkania Katarzyna Gleń miała na koncie 4 gole, a przez całą pierwszą połowę trafiła siedmiokrotnie. Rekord zanotowała Monika Gunia, która rzuciła 9 goli i zapewne miała by ich na koncie dwa razy tyle, gdyby nie to, ze w drugiej połowie odpoczywała na ławce rezerwowych. Polki wcale nie musiały wznosić się na wyżyny umiejętności, by taki wynik uzyskać. Ich rywalki po prostu prezentowały dramatyczny poziom.

Atmosfera na trybunach była świetna - komplet widzów nie żałował okrzyków, a przede wszystkim uderzeń podłużnymi balonikami, na które moda przywędrowała z krajów azjatyckich. Ocierające się o siebie balony wydawały bardzo głośny dźwięk, przypominający zbliżające się na niebezpieczną odległość stado drapieżników. I chyba była to dobra metafora dokonań Polek, które zachowały się właśnie jak drapieżnik, rozpruwając rywalki i nie pozostawiając z nich nic. Do przerwy biało-czerwone wygrywały 27:5. Pierwszą bramkę po zmianie stron Amerykanki zdobyły dopiero w 47. minucie. Wówczas gospodynie miały już w swym dorobku ponad 40 goli.

Na twarzach Amerykanek nie pojawiała się już nawet sportowa złość, lecz zwykła bezsilność. Spotkanie wyglądało jak zwyczajny trening. Dość powiedzieć, że średnia wieku zespołu USA wynosiła 17 lat, a najmłodsze piłkarki liczą 14 i 15 lat. Całkiem zasadne wydaje się więc zadanie pytania o sens rozgrywania meczu, w którym przeciwnikiem są nieopierzone juniorki. Zapytane o to zawodniczki oraz sam selekcjoner, odpowiadali, że tak. - Liczyliśmy, że postawią nam trudniejsze warunki. Ale w dużym stopniu udało nam się zrealizować założenia taktyczne - powiedział Krzysztof Przybylski. - Można było przećwiczyć parę zagrań, poza tym kadra musi się zgrywać - wtórowała mu Gleń.

Może po prostu chodziło o to, by poprawić humory naszych szczypiornistek i odbudować zrujnowane ostatnimi rezultatami morale zespołu?

Polska - USA 45:8 (27:5)

Polska: Jurkowska, Mieńko - Gleń 7/1, Wilamowska 4, Gunia 9, Wojtas 5, Kulwińska 2, Byzdra 3, Leśkiewicz 3, Kucińska 3, Pielesz 3, Jaszczuk 3, Stachowska 1, Lisewska 1, Waga 1/1.

Trener: Krzysztof Przybylski.

Kary: brak.

USA: Fasold, Augustine, Proctor 1, Hesser, Borg 1, Gelin, Thorkelsdottir, Louthan 1, Ernst, Haubrich 4, Turner, Desai, Mikulas, Whitley, Sayer 1.

Trener: Marko Brezić.

Kary: 2 minuty.

Sędziowały: Joanna Brehmer, Agnieszka Skowronek (Polska).

Widzów: 1100.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)