Już przed tym spotkaniem zawodnicy KS Azoty Puławy mieli zapewnione piąte miejsce po rundzie zasadniczej. Kaliszanie natomiast potrzebowali wygranej, aby już na pewno zająć szóstą pozycję. To okazało się dla nich problemem.
- W pierwszej połowie chyba za bardzo nam ciążyła waga tego spotkania, bo wiedzieliśmy, że możemy zagwarantować sobie szóste miejsce i w ataku i w obronie nie graliśmy tak, jak byśmy chcieli - wyjaśnił Bartosz Kowalczyk.
Gospodarze przegrywali już 18:24 i wydawało się, że nie będą w stanie odwrócić losów meczu. Na trzy sekundy przed końcem doprowadzili jednak do wyrównania, a następnie zwyciężyli w rzutach karnych.
ZOBACZ WIDEO: Herosi WP. Jóźwik, Małysz, Świderski i Korzeniowski wybrali nominowanych
- Chyba nasza determinacja zadecydowała. Powiedzieliśmy sobie w szatni, że tak jak w pierwszej połowie to nie możemy zagrać, że to musi się diametralnie zmienić. Myślę, że widać było, że wyszliśmy troszkę odmienieni na tę drugą połowę. Było więcej konsekwencji i pomyślunku w tym, co robimy i dzięki temu się udało kilka piłek wyciągnąć - mówił zawodnik kaliskiej drużyny.
Jak sam przyznał, ostatnia akcja była od początku do końca zaplanowana przez trenera Rafała Kuptela. Zawodnikom udało się każde podanie wykonać zgodnie z jego zaleceniami i to przyniosło efekt.
Kaliszanie, już pewni szóstego miejsca po rundzie zasadniczej, pojadą w Lany Poniedziałek do Ostrowa Wielkopolskiego na mecz derbowy. Choć to spotkanie nie zmieni układu tabeli, nie zamierzają się poddawać.
- Pojedziemy tam na pewno z nastawieniem na wygraną, z szacunku dla ludzi, którzy tam przyjdą. Zarówno kibiców naszych, jak i ostrowskich. Zagramy najlepiej, jak potrafimy i postaramy się zapewnić jak najlepsze widowisko. Nie ma mowy o żadnym odpuszczaniu - zakończył Kowalczyk.
Czytaj także:
- Hit transferowy w Orlen Superlidze! To pierwsza taka zawodniczka
- "Poczuliśmy się za pewni". Kaliszanie mocno ich zaskoczyli