Wszystko jasne. Znamy nowego mistrza Polski

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Orlen Wisła Płock / Jerzy Stankowski / Piłkarze ręczni Orlen Wisły Płock
Materiały prasowe / Orlen Wisła Płock / Jerzy Stankowski / Piłkarze ręczni Orlen Wisły Płock
zdjęcie autora artykułu

Szczypiorniści Orlen Wisły Płock po trzynastu latach wrócili na najwyższy stopień podium. W drugim finałowym meczu Nafciarze pokonali Industrię Kielce w kolejnej serii rzutów karnych.

Wszystko albo nic. Szczypiorniści Industrii Kielce musieli rzucić wszystkie siły, by pozostać w rywalizacji o mistrzostwo Polski. W pierwszym meczu po dramatycznej końcówce i niezwykle emocjonującej serii rzutów karnych wygrali płocczanie i to oni w niedzielę mogli rozstrzygnąć sprawę złotych medali. Żółto-biało-niebiescy nie mieli zamiaru zostawiać tej kwestii w rękach rywali - cel był jeden zwyciężyć i doprowadzić do trzeciego pojedynku.

Kieleccy kibice od dawna nie mieli tak nerwowego weekendu - w sobotę Korona Kielce walczyła o pozostanie PKO BP Ekstraklasie i w meczu o "życie" pokonała Lecha Poznań 2:1. Złocisto-krwiści uratowali się przed spadkiem. Teraz kolejne trudne zadanie czekało szczypiornistów. Wszyscy w świętokrzyskim zdawali sobie jednak sprawę, że łatwo nie będzie - a Tałant Dujszebajew po raz kolejny będzie musiał tak poukładać zespół, by zaskoczyć Nafciarzy. Kibice kieleckiej siódemki nie mieli jednak wątpliwości, kto z niedzielnego starcia wyjdzie zwycięsko i przygotowali oprawę, na której widniał cytat z "Boskiej Komedii" Dantego - "Porzućcie nadzieję, wy, którzy tu wchodzicie".

Fani z Płocka też dopisali, wykorzystali komplet biletów i byli gotowi, by zacząć świętowanie ósmego w historii, a pierwszego od trzynastu lat mistrzostwa Polski. Atmosfera już na kilkadziesiąt minut przed pierwszym gwizdkiem była naprawdę gorąca.

ZOBACZ WIDEO: Porównali go do Maradony. Tylko spójrz, co robił z piłką

Zaczęło się nerwowo - nie trafili płocczanie, skutecznego ataku nie udało się wyprowadzić też gospodarzom. Błyskawicznie stało się jasne, że obie ekipy znów postawiły piekielnie mocną obronę, w wielkiej formie są bramkarze (przede wszystkim Wolff, który w pierwszej połowie odprawiał czary w bramce mistrzów Polski), a kluczowe będzie to, kto lepiej ustawi ofensywę. Po dziesięciu minutach gry na tablicy wyników widniał remis po 4 i zapowiadało się na kolejne niezwykle zacięte i wyrównane spotkanie.

Wisła szybko musiała radzić sobie w podwójnym osłabieniu, ale Nafciarze przetrwali trudniejszy moment. Od dziesiątej do dwudziestej minuty padły zaledwie cztery trafienia. Autorami bramek dla Wisły byli Abel Serdio i Przemysław Krajewski, na konto gospodarzy po jednej bramce dorzucili Arkadiusz Moryto i Alex Dujshebaev.

Jak twarda to była walka, świadczy między innymi fakt, że na pierwsze dwubramkowe prowadzenie w meczu jednej z ekip udało się odskoczyć dopiero w 25. minucie. Nicolas Tournat rzucił na 8:6. Dla Nafciarzy to jednak nie miało żadnego znaczenia, oni czuli jak niewiele brakuje, by drugi raz w sezonie wygrali w Hali Legionów i robili wszystko, by ponownie doprowadzić do remisu. Na cztery sekundy przed końcem pierwszej połowy Wiślacy mieli rzut karny na wyrównanie, ale bezkonkurencyjny znów okazał się Wolff. Niemiec zaliczał kosmiczny występ.

To, czego nie udało się zrobić w końcówce pierwszej części meczu, wyszło płocczanom na początku drugiej połowy. 10:10 i niespełna pół godziny. Marzeniem Nafciarzy było, aby to było ostatnie trzydzieści minut sezonu. Kielczanie jednak życzyli sobie czegoś zgoła innego, te dwa kwadranse miały im dać możliwość gry w środę. Dwoił się i troił w bramce Wolff, ale płocka defensywa też stała na wysokości zadania. Tin Lucin w 39. minucie wyprowadził swoją ekipę na prowadzenie 13:12, odpowiedział jednak Igor Karacić. Tutaj każda bramka była na wagę złota, wiedzieli o tym wszyscy, więc na parkiecie coraz bardziej iskrzyło.

Płocczanie odskoczyli jedno trafienie, mieli kilka okazji, by je powiększyć, bo gospodarze męczyli się w ataku i przez dłuższy fragment nie byli w stanie doprowadzić do wyrównania. Na 11 minut przed końcową syreną o czas poprosił Tałant Dujszebajew. Na tablicy wyników było 14:15. Trafił Tomasz Gębala, a wcześniej dwiema minutami za fula na Aleksie Dujshebaevie został ukarany Mirsad Terzić.

Chwilę później na ławkę kar sędziowie wysłali Gębalę. Wykorzystał swoją szansę Gergo Fazekas i znów to Wisła prowadziła jednym trafieniem. Odpowiedział Arkadiusz Moryto, a w bramce znów zabłysnął Wolff. Spudłował jednak Daniel Dujshebaev, a Zarabec oszukał Wałacha. W kolejnej akcji kielczan ciężar wziął na siebie Igor Karacić, ale błyskawicznie odpowiedzieli Nafciarze. W końcówce zapanowało naprawdę szaleńcze tempo - nie było sekundy do stracenia, obie ekipy poszły na prawdziwą wymianę ciosów.

Na dwie minuty przed końcem było po 19, a piłkę w rękach mieli szczypiorniści z Płocka. Odbił Wolff, ale na boisku nieźle się zagotowało. Jak rażony piorunem na parkiet padł Miha Zarabec, sędziowie po wideoweryfikacji uznali, że jego reakcja była przesadzona i postanowili ukarać go dwiema minutami kary.

Trzydzieści dziewięć sekund zostało do końca meczu, gdy o czas poprosił Dujszebajew. Fantastycznym rzutem zakończył akcję Moryto, a Nafciarze mieli piętnaście sekund na odpowiedź. Tym razem o przerwę poprosił Xavier Sabate. Dwie minuty kary otrzymał Gębala, a Wiśle zostało sześć sekund. Równo z syreną trafił Fazekas.

Znów o wyniku meczu miały zdecydować rzuty karne.

W pierwszej serii trafił Moryto, bezbłędny też okazał się Daszek. W drugiej kolejce skuteczny był Wiaderny, a zaraz po nim Tin Lucin. Trafił też Karacić, a sędziowie uznali, że nieprzepisowo wykonał swój rzut Przemysław Krajewski. Alilović zatrzymał Tharstarsona, ale i Wolff włączył się w rywalizację i odbił rzut Mindegii. Alilović popisał się jeszcze raz - obronił próbę Kounkouda. Wszystko było w rękach Fazekasa, a ten ponownie był skuteczny. 3:3 po pięciu kolejkach.

Pierwszy znów podszedł Daszek i pewnie trafił. Odpowiedział Moryto. W następnej serii skuteczny był Lucin, po nim na linię siódmego metra podszedł Wiaderny i też wykorzystał swoją szansę. Poprawka Krajewskiego była już bezbłędna, ale i Karacić był górą nad Aliloviciem. Skuteczni byli też Fazekas i Daniel Dujshebaev. Mihić pewnie pokonał Wolffa, ale Dylan Nahi rzucił prosto w Alilovicia. To rozstrzygnęło sprawę.

Orlen Wisła Płock mistrzem Polski 2023/2024!

Industria Kielce - Orlen Wisła Płock 20:20 k. 7:8 (10:9)

Źródło artykułu: WP SportoweFakty