W poprzednim sezonie Ruch Chorzów do końca bronił się przed spadkiem. W obecnych rozgrywkach jest jedną z rewelacji, plasując się w górnej części tabeli. Wielu ekspertów zastanawia się jaka jest tego przyczyna. - Odpowiedź jest bardzo prosta - zmiana trenera. Pomógł nam utrzymać się w lidze i "wziął" się za nas podczas okresu przygotowawczego, który bardzo ciężko przepracowałyśmy. Walczy z naszymi słabościami i wydobywa potencjał, który jest w każdej z nas. Nauczył nas walczyć do końca, co już nieraz udowodniłyśmy - mówi specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl jedna z liderek "Niebieskich" Natalia Lanuszny.
Nie od początku chorzowiankom szło jednak tak dobrze. W pierwszych trzech meczach udało im się wygrać tylko raz. - Przegrać z Zagłębiem to nie wstyd, a jeżeli chodzi o Rudę... Myślę, że każdemu może zdarzyć się taki mecz. Szybko o tym zapomniałyśmy i zatarłyśmy po sobie złe wrażenie następnymi występami. Nie było żadnych chwil zwątpienia, to jest sport, raz się wygrywa, raz przegrywa - wyjaśnia zawodniczka, która zdaje sobie z mankamentów, jakie posiada jej zespół. - Musimy popracować nad tym, aby grać dobrze od pierwszych minut, a nie odrabiać straty w drugiej połowie.
Kłopotem podopiecznych Marcina Księżyka mogą być też pojawiające się ostatnio urazy podstawowych zawodniczek. - Niestety kontuzje są nieuniknione w sporcie. Na pewno brakuje nam trafień Szyszki oraz doświadczenia Krysi w bramce, która potrafi w odpowiednim momencie nami pokierować. Ale uważam, że nasze bramkarki całkiem nieźle sobie radzą, pokazały, że można na nie liczyć - zauważa Lanuszny.
Rozgrywająca z Chorzowa jest zadowolona z wyników Ruchu w pierwszej rundzie, choć zdaje sobie sprawę, że mogło być jeszcze lepiej. - Żal mi tylko meczu we Wrocławiu. Naprawdę szkoda tych punktów. Naszym oficjalnym celem jest pierwsza ósemka, lecz na pewno stać nas na dużo więcej i będziemy walczyć o miejsce w najlepszej piątce - stwierdza.
Na odpoczynek po pierwszej fazie ślązaczki nie mają co liczyć. Już w środę czeka je bowiem mecz Pucharu Polski z KPR-em Jelenia Góra, a w sobotę będą podejmowały Zagłębie Lubin. Natalia Lanuszny nie ukrywa, że liczy się przede wszystkim to drugie spotkanie. - Bardziej przygotowujemy się na ligowy mecz z Zagłębiem, ale oczywiście nie lekceważymy środowego pojedynku. Jedziemy tam po to aby wygrać Wydaje mi się, że trener da szansę pograć zawodniczkom, które rzadko występują w lidze - mówi o pucharowym pojedynku, dodając, że z wicemistrzyniami Polski chorzowianki zagrają o zwycięstwo. - Gramy u siebie, nie mamy nic do stracenia.