Na zeszłotygodniowej konferencji prasowej wrocławskiego klubu, swoją pomoc obiecał prezes stowarzyszenia "Wielki Śląsk", które zajmuje się dopingiem na meczach piłkarskiego Śląska, Przemysław Piwowarski. - Naprawdę, trzeba docenić wolę walki i determinację zawodników, mimo obecnej nie najlepszej sytuacji. Chcielibyśmy, aby klub mógł funkcjonować podobnie jak piłkarski Śląsk, żeby mógł walczyć o jak najwyższe trofea. W końcu to piętnastokrotny mistrz Polski. - mówił.
Jak ma wyglądać pomoc "Wielkiego Śląska"? - Chcemy wesprzeć klub dopingiem. Na razie jest grupka młodych osób, które starają się coś zrobić, ale to za mało. Runda jesienna w piłce nożnej już się kończy, dlatego przeniesiemy się do Orbity. Chcemy być ósmym zawodnikiem zespołu i z pewnością szczypiorniści doczekają się dobrej oprawy meczów na własnym parkiecie - tłumaczy Piwowarski.
Wrocławianom doping jest potrzebny nie tylko we własnej hali. Czy na pomoc mogą też liczyć na obcym terenie? - Nie chcę teraz niczego deklarować, bo z tym będzie trochę gorzej. Fani, którzy obecnie dopingują Śląsk w Orbicie to osoby bardzo młode, nie zawsze sytuacja pozwala im na wyjazdy. Zobaczymy najpierw jak to wyjdzie u nas, we Wrocławiu. - kończy prezes "Wielkiego Śląska".
Zadowolenia nie ukrywają sami zawodnicy z Wrocławia. - Mam nadzieję, że już w sobotnim meczu z Vive Kielce fani wspomogą nas dopingiem. To dla nas dodatkowy "zastrzyk" energii, to naprawdę bardzo pomaga. - mówi Marcin Schodowski, golkiper beniaminka.