- Nie ma co ukrywać, że mamy problemy. Głównie finansowe, ale powoli wychodzimy na prostą. Bez pomocy tworzy się prosty łańcuch: brak sponsora powoduje brak pieniędzy, a to z kolei sprawia, że zawodnicy nie otrzymują wypłat - tłumaczy prezes Śląska. - Nie wszyscy w nas wierzą. Wiem, że są ludzie, którzy tylko czekają na to, aż powinie nam się noga.
Co zatem Andrzej Kłos traktuje jako priorytet w obecnej sytuacji? - Dla mnie najważniejsze jest to, żeby chłopcy dziesiątego każdego miesiąca otrzymywali należne pieniądze. Jestem optymistą. Dogrywamy sprawy ze sponsorem, wszystko wyjaśni się w nowym roku. Nie chcę zdradzać szczegółów, by nie zapeszać. Na razie jest źle, ale w porównaniu do sytuacji sprzed dwóch czy trzech miesięcy jest o wiele lepiej - kończy Kłos.