Niespodziewanie mecz między słupkami puławian rozpoczął Piotr Wyszomirski, który zajął miejsce powołanego do kadry Macieja Stęczniewskiego. Spotkanie rozpoczęło się agresywnie - już w pierwszej minucie bramkę dla gospodarzy zdobył obrotowy, Łukasz Kandora. Puławy błyskawicznie zniwelowały tę przewagę - na 1:1 wynik zmienił rozgrywający drużyny, Remigiusz Lasoń. Gra stała się dość wyrównana. Trzypunktową przewagę dopiero w 7. minucie wywalczył dla zabrzan Aleksander Kryszeń. Do kontrowersyjnej sytuacji doszło w 10. minucie spotkania, kiedy to sędziowie nie przerwali gry, podczas gdy na parkiecie leżał obolały rozgrywający Powenu, Aleksander Bushkov. Nie był to pierwszy taki incydent, podobne zdarzenie miało miejsce w ostatnim meczu na hali "Pogoni", wtedy jednak poszkodowanym był Michał Chodara. Sytuacja wywołała wiele negatywnych emocji w szeregach NMC, które dodatkowo zmobilizowały zawodników.
Krótko potem, doskonale ze swoich obowiązków wywiązał się strzegący bramki NMC - Sebastian Kicki, nie dając Puławom szans na rzucenie bramki. W 12. minucie na wynik 7:4 zmienił, świetnie prezentujący się w całym meczu, Michał Szolc. Od tej pory zabrzanie utrzymywali stałą 3-4 punktową przewagę. Zawodnicy z Puław wydawali się nieco zagubieni na parkiecie, o czym mogły świadczyć drobne błędy i nieskuteczne ataki na bramkę. Ostatnie trafienie w tej połowie zaliczył skrzydłowy Powenu, Tomasz Rybarczyk, który bezbłędnie wykonał rzut karny. W I części gry zabrzanie zaprezentowali bardzo wysoki poziom gry zarówno w ofensywie jak i w defensywie, co zaowocowało wynikiem 15:9 na korzyść gospodarzy. Świetnie w tej części spotkania spisywał się duet Szolc-Kryszeń.
Drugą połowę rozpoczęła powtórna świetna obrona Sebastiana Kickiego. Po bramce Mateusza Kusa w 32. minucie, kolejne dwa oczka do wyniku dodał Powenowi Michał Szolc. Przez kolejne parę minut do gry wzięli się podopieczni Marka Motyczyńskiego, nadrabiając nieco straty i ustalając w 39. minucie wynik na 17:13. Gospodarze nie na długo pozwalali rywalom wieść prym - popisową bramkę w 14. minucie rzucił skrzydłowy Powenu, Aleksander Kryszeń. Zmobilizowani do granic możliwości puławianie, zdobyli 3 punkty z rzędu, tablica wyświetliła wynik 20:18. Spora jak dotąd przewaga Zabrza stopniała do zaledwie dwóch oczek. NMC Powen przystąpiło do zmasowanych ataków i mimo kilku niecelnych rzutów, ostatecznie za sprawą Michała Szolca piłka wylądowała w bramce Azotów.
Mimo celnych rzutów Remigiusza Lasonia, Dymitro Zinchuka oraz Artura Witkowskiego w ostatnich minutach spotkania, Azotom nie udało się uratować ostatecznego wyniku (27:25). W ostatniej minucie spotkania doszło do sporego zamieszania na parkiecie. Podczas jednej z akcji ofensywnych graczy z Puław, przewinienie w ataku popełnił Grzegorz Gowin, który nie mógł się pogodzić z taką interpretacją sędziów i wdał się w przepychankę z Łukaszem Szlingerem, a następnie z innymi zawodnikami z Górnego Śląska. W skutek tych ekscesów rozgrywający Azotów został ukarany czerwoną kartką, a karą 2 minut został napominany młody Szlinger.
Pretendent do zwycięstwa w sobotnim meczu, Azoty Puławy, musiał pogodzić się z goryczą porażki. Oczywiście, stabilne, dobre miejsce w tabeli, jakie aktualnie zajmuje drużyna zapewnia jej grę w play offach. Natomiast zabrzański beniaminek, co prawda nie zrealizował swojego planu (zdobycie 4 punktów do świątecznej przerwy), ale jeżeli z podobnym do sobotniego zaangażowaniem, zagra w spotkaniach po świątecznej przerwie, to wymarzone utrzymanie w lidze jest na wyciągnięcie ręki.
NMC Powen Zabrze - Azoty Puławy 27:25 (15:9)
NMC Powen Zabrze: Kicki, Pawlak - Mogielnicki, Kąpa, Szolc, Chodara, Rybarczyk, Kryszeń, Bushkov, Kempys, Chrapusta, Kandora, Tatz, Szlingler, Kalisz
KS Azoty Puławy: Wyszomirski, Stęczniewski - Gowin, Sieczkowski, Kurowski, Płaczkowski, Lasoń, Zinchuk, Kus, Witkowski, Siemionau, Wyszomirski, Szyba, Sieczka, Stęczniewski, Zydroń
Widzów: ok. 350.