Najmłodszy zespół w ekstraklasie, ze spotkań wyjazdowych przywoził do tej pory same porażki. Kolejną szansą na przerwanie fatalnej serii i sprawienie miłej niespodzianki swoim kibicom będzie sobotni pojedynek KSS-u w Chorzowie. Mimo, że rywalki są rewelacją rozgrywek i zajmują wysokie szóste miejsce, w obozie beniaminka panuje optymizm. Być może udokumentowany jest on dwiema bardzo dobrymi połowami kieleckiego zespołu w ostatnich spotkaniach z silnymi rywalami z Gdyni i Piotrkowa Trybunalskiego. - W dwóch poprzednich meczach z Łączpolem i Piotrcovią dziewczyny dwie połowy zagrały na prawdę bardzo dobrze. Aby pokusić się o niespodziankę i wygrać w Chorzowie musimy jednak grać tak przez większość spotkania. Na pewno będziemy walczyć i to mogę ze swojej strony zapewnić - mówi szkoleniowiec KSS-u Marek Smolarczyk.
Jego zespół udaje się na Śląsk w najmocniejszym składzie. Pod znakiem zapytania stoi tylko występ rezerwowej skrzydłowej Katarzyny Łutaj, która narzeka na uraz kolana. Pierwszy mecz obydwu ekip zakończył się zwycięstwem "Niebieskich" 28:23. Sobotni rewanż rozpocznie się o godzinie 18:00.