Pojedynek Industrii z Dinamem był dla szczypiornistów z województwa świętokrzyskiego meczem jesieni, piekielnie ważnym starciem w kontekście awansu do kolejnej fazy Ligi Mistrzów. Kielczanie po ośmiu kolejkach mieli na swoim koncie pięć punktów, Rumuni - dwa. Przegrana w bezpośrednim starciu oznaczałaby, że zespół z Bukaresztu niebezpiecznie zbliżyłby się do wicemistrzów Polski. Rywalizacja toczyła się więc o przybliżenie się do zapewnienia sobie chociaż szóstej lokaty w zestawieniu grupy A.
O tym jak ważne to spotkanie jest dla żółto-biało-niebieskich przypomniał przed pierwszym gwizdkiem ze środka parkietu były prezes klubu - Bertus Servaas, który w środę został uhonorowany mianem Honorowego Obywatela Kielc.
ZOBACZ WIDEO: Była Miss Polski nadal zachwyca. Właśnie odniosła sukces
Początek starcia był wyrównany, ale to gospodarze szybciej zdołali narzucić swoje zasady gry. W 20. minucie szczypiorniści kieleckiej siódemki prowadzili już pięcioma trafieniami i wydawało się, że gra toczy się pod ich dyktando. Wicemistrzowie Polski kontrolowali boiskowe wydarzenia i chociaż w ich grze nie brakowało błędów, to starali się zachowywać spokój - dobrze wyglądała współpraca rozgrywających, obrońcy byli czujni, dzięki czemu żółto-biało-niebiescy wyprowadzali skuteczne kontrataki.
Kibice zgromadzeni w Hali Legionów mogli odetchnąć - wszystko zmierzało w dobrym kierunku. Zawodnicy z Bukaresztu nie mieli jednak zamiaru poddawać się tak szybko - kolejny fragment spotkania zdecydowanie należał do nich. Kielczanie zaczęli mieć spore kłopoty w ofensywie - atak pozycyjny wyglądał nieciekawie, gospodarze dochodzili co prawda do pozycji rzutowych, ale nie byli w stanie zamienić ich na trafienia. Problemy Industrii postanowili wykorzystać gracze z Rumunii i dzięki konsekwentnej grze w 26. minucie zmniejszyli straty do zaledwie jednej bramki (16:15).
Żółto-biało-niebiescy potrzebowali szybkiego przebudzenia - wynik tego meczu miał przecież ogromne znaczenie w kontekście zapewnienia sobie awansu do kolejnej fazy rozgrywek. W końcówce pierwszej połowy sprawy wzięli w swoje ręce bracia Dujszebajewowie i kielczanie odskoczyli na trzy bramki. Przed przerwą trafił jeszcze Miklos Rosta, więc po trzydziestu minutach gry na tablicy wyników widniało 21:19.
Po wyjściu z szatni pierwsi bramkę zdobyli kielczanie, ale w kolejnych minutach to goście spisywali się zdecydowanie lepiej. Gospodarze nadal mieli problemy ze skutecznym wykończeniem akcji, natomiast szczypiorniści Dinama starali się grać z dużym spokojem. Opłaciło się. W 38. minucie doprowadzili do remisu, a po chwili Branko Vujović wyprowadził przyjezdnych na prowadzenie.
Na domiar złego gracze z województwa świętokrzyskiego przez minutę musieli radzić sobie w podwójnym osłabieniu - najpierw karę dostał Monar, a zaraz po nim Szymon Sićko. Szanse szybko się jednak wyrównały - Haniel Langaro zobaczył dwie minuty kary po ataku na twarz Alexa Dujshebaeva.
Kłopoty wicemistrzów Polski nie ustępowały - szwankowała przede wszystkim skuteczność. Przez siedemnaście minut drugiej połowy kielczanie zdobyli zaledwie pięć bramek. Gościom szło w tej materii zdecydowanie lepiej i to oni mieli przewagę trzech trafień.
W kluczowym momencie pomógł jednak Klemen Ferlin, a trzy gole z rzędu (Vlaha, Moryty i Jarosiewicza) sprawiły, że na dziesięć minut przed końcem na tablicy wyników znów pojawił się remis. Bukaresztanie spieszyli się w ataku, a to wreszcie wykorzystali gracze Industrii.
Nieoceniony na linii siedmiu metrów ponownie okazał się Piotr Jarosiewicz - jego dwie wykorzystane siódemki wyprowadziły żółto-biało-niebieskich na prowadzenie 32:30 (wcześniej doprowadził do wyrównania o 30). Po kilkudziesięciu sekundach dołożył koleje trafienie na 33:31.
Końcówka była jednak niezwykle nerwowa - kielczanie męczyli się w ataku pozycyjnym, rzut z drugiej linii Szymona Sićki złapał w dwie ręce Vladimir Cupra i goście mieli szansę na doprowadzenie do remisu. Na trzydzieści siedem sekund przed końcem sztab szkoleniowy Dinama poprosił o czas. Bohaterem kolejnej akcji był jednak Klemen Ferlin. Wicemistrzom Polski zostało niespełna dziesięć sekund - tym razem Tałant Dujszabejew zaprosił na przerwę swoich zawodników. Udało się uspokoić emocje - wynik spotkania ustanowił Dylan Nahi.
Industria Kielce - Industria Kielce 34:32 (21:19)