Początek spotkania był dość wyrównany, gra toczyła się "gol za gol". W 17 minucie po bramce Aleksandry Uzar, gliwicki SMS wyszedł na prowadzenie 10:8. W drugim kwadransie spotkania jeleniogórzanki zaczęły popełniać szkolne błędy, co bardzo skrupulatnie wykorzystywały młode, utalentowane licealistki i po bramce Emilii Galińskiej prowadził już 14:9 w 24 minucie. W końcówce pierwszej odsłony jeleniogórzanki ścieśniły szyki obronne, poprawił skuteczność w ataku i po bramkach Karoliny Muras, Magdaleny Łoniewskiej i Martyny Popielarz, doprowadził do remisu 15:15. Takim też wynikiem zakończyła się pierwsza połowa tego spotkania.
Druga odsłona to zdecydowana przewaga przyjezdnych. Bardzo dobra obrona powodowała wymuszone błędy jeleniogórzanek, które zamieniały je na szybkie kontry i pomimo dobrej postawy w bramce Agnieszki Szalek, SMS znacznie odskoczył gospodyniom, w 48 minucie było już 27:18 i mało kto spodziewał się że KPR jest w stanie podjąć jeszcze walkę. Zirytowana przebiegiem wydarzeń na boisku Dila Samadowa postanowiła wziąć czas, w trakcie którego wyładowała swoje pretensje, defacto słuszne, na zawodniczkach. Okazało się, że przyniosło to efekt. Na parkiecie pojawiła się powracająca po kontuzji zerwania wiązadeł, Karolina Konsur, która dodała drugiego oddechu swoim koleżankom. KPR zaczął odrabiać straty. W 55 minucie na tablicy świetlnej widniał wynik 27:24 i zapowiadała się walka do ostatnich minut, lecz znów coś się zacięło w jeleniogórskiej drużynie, po raz kolejny nikt z zespołu nie był w stanie wziąć na siebie ciężaru gry co przeradzało się w niecelne rzuty, błędy podań i straty.
SMS Gliwice zasłużenie wygrał to spotkanie i zapewnił sobie miejsce w pierwszej czwórce I ligi grupy B, a rezerwom KPR-u pozostaje walczyć o utrzymanie w dolnej części tabeli.
KPR II Jelenia Góra - NLO SMS ZPRP Gliwice 25:29 (15:15)