Mariusz Kalisz: MMTS Kwidzyn był faworytem na parkiecie

19. kolejka Ekstraklasy mężczyzn okazała się szczęśliwą dla zespołu prowadzonego przez Zbigniewa Markuszewskiego. Kwidzynianie pokonawszy beniaminka z Zabrza, zanotowali dwa dodatkowe punkty w tabeli Ekstraklasy. Aktualnie, wciąż utrzymując się na 3. miejscu, mają ich na swoim koncie 25, to tylko o jeden mniej od zajmującej 2. miejsce Wisły Płock. Natomiast sytuacja NMC Powenu nie zachwyca, jedynie zdobyte we Wrocławiu punkty "podtrzymują" ich przy życiu w Ekstraklasie.

- Kwidzyn przyjechał do nas jako faworyt spotkania i rzeczywiście dało się to odczuć na parkiecie - informuje Mariusz Kalisz, rozgrywający z Zabrza, który w tym meczu przejął rolę skrzydłowego. Jest surowy w ocenie dokonań swojego zespołu. - Zagraliśmy słabo w ataku. Gdyby to jakoś lepiej funkcjonowało, może losy spotkania potoczyłyby się inaczej - mówi. Zauważa liczne błędy swoje i kolegów z NMC Powen. - Gdybyśmy zagrali lepiej w pierwszej części gry, to drugie 30 minut byłoby łatwiejsze, a marzenia o zwycięstwie bardziej przystępne. Sądzę, że kilka niewykorzystanych sytuacji w ciągu tych pierwszych 30 minut gry, zaważyło o wyniku. Szkoda - przyznaje rozgrywający.

Co się stało z doskonale rzucającym bramki z drugiej linii Marcelim Migałą, który tak świetnie zadebiutował w meczu ze Śląskiem Wrocław? Cóż odpowiedź wydaje się błaha - to przez drobną kontuzję prawej nogi, na którą skarżył się tuż przed spotkaniem z Kwidzynem/ - Z pewnością ten lekki uraz odbił się na jego skuteczności. Długo nie mieliśmy pewności, czy Marcel w ogóle wystąpi w meczu. Jednak grał i w dodatku udowodnił, że nawet w takiej sytuacji może co nieco zawojować na parkiecie - komentuje tę sytuację Kalisz.

Mecz okazał się przegranym, jednak w sercach zawodników i kibiców wciąż tli się iskierka nadziei, wszak, jak wszem i wobec wiadomo, NMC Powen z pewnością nie podda się bez słusznej walki. - Jedziemy teraz do Głogowa, to będzie - można powiedzieć - mecz o przetrwanie. Nie mamy więc innego wyjścia niż zwyciężyć, i to za wszelką cenę, by zdobyć 2 punkty - kończy rozmowę, rozczarowany porażką, ale wciąż pełen woli walki, Mariusz Kalisz.

Źródło artykułu: