Podopieczni gdańskiej szkoły rozłożyli na łopatki kolejnych faworytów - relacja z meczu SMS Gdańsk - Jurand Ciechanów

Po emocjonującym meczu, w którym dochodziło do nieoczekiwanych zmian w dominacji na parkiecie, SMS Gdańsk dokonał kolejnej ogromnej niespodzianki, wygrywając z wiceliderem tabeli I ligi, Jurandem Ciechanów 31:30.

Co prawda pierwszą bramkę w spotkaniu zdobyli goście, jednak następnie cztery razy z rzędu bramkarza Juranda, Marcina Krajewskiego pokonali zawodnicy Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Później jeszcze przez chwilę utrzymywała się trzybramkową przewaga młodych gdańszczan, jednak młodzi zawodnicy mają to do siebie, że nie potrafią grać na stałym poziomie przez dłuższy czas. Wykorzystali to ciechanowianie, którzy w kilka minut nie tylko zniwelowali całą stratę, a po bramce Konrada Rurarza w 14 minucie wyszli na jednobramkowe prowadzenie, które ten sam zawodnik podwyższył w 18 minucie do dwóch bramek. W tym okresie podopieczni Pawła Nocha wiele razy korzystali ze strat gdańszczan, a od większych strat często chronił gospodarzy Michał Kapela.

Gdy po dwóch bramkach Rafała Niecki Jurand prowadził już 12:9 wydawało się, że goście z północy Województwa Mazowieckiego weszli w odpowiedni rytm gry. Było to jednak mylne, gdyż w odpowiednim czasie obudzili się gdańszczanie. Brylował wśród nich przede wszystkim zdobywca trzech bramek w pięć minut - Maciej Dawidowski. Ładna dla oka gra przyniosła efekt w postaci zdobycia czterech bramek z rzędu i wyjścia na prowadzenie 14:13 na minutę przed końcem pierwszej połowy! W ostatniej minucie wyrównał jednak Rurarz. W ostatniej akcji Dawidowski trafił w słupek i pierwsza część gry zakończyła się remisem, który na pewno nie krzywdził żadnej ze stron.

Druga część meczu miała jeszcze bardziej nieoczekiwany przebieg. Jej początek był wierną kopią tego, co działo się w pierwszej. Najpierw bramkę zdobyli goście, a cztery kolejne gospodarze i po bramce Tomasza Klingera w 35 minucie było 18:15. Ta przewaga utrzymywała się do 40 minuty, aż... dwóch zawodników Juranda usiadło na ławkę kar. W podwójnym osłabieniu wiceliderzy tabeli rzucili dwie bramki, łącznie zdobyli ich pięć pod rząd i po bramce Konrada Rurarza ponownie wrócili na prowadzenie! Chwilę później przede wszystkim dzięki trzem bramkom pod rząd Rafała Niećki wyszli na 29:26 i wydawało się, że w Gdańsku obędzie się bez niespodzianek. - Gdy wygrywa się trzema bramkami w 55 minucie, to nie można stanąć i myśleć, że mecz jest wygrany, bo SMS nie raz pokazał, że jest u siebie mocny i może wygrać i przegrać z każdym. Trzeba być skoncentrowanym przez pełne 60 minut - mówił po meczu Konrad Rurarz.

Na nieszczęście dla Juranda, zespół z Mazowsza właśnie stanął na parkiecie i wtedy drużyna SMS-u rzuciła pięć bramek z rzędu! Co prawda na 31:30 w 59 minucie rzucił Niećko, a ostatnie pół minuty ciechanowianie byli przy piłce, jednak to nie wystarczyło i po remisie z zespołem z Gorzowa i zwycięstwem z Ostrovią, SMS Gdańsk dokonał kolejnej niespodzianki, wygrywając z Jurandem Ciechanów! - Rywale rzucili kilka bramek z rzędu, wyszli na prowadzenie, ale jednak się podnieśliśmy. Kolega z drużyny powiedział, żebyśmy walczyli o wynik i jakoś to dalej poszło - dodał zawodnik SMS - Krzysztof Mogielnicki, zdobywca pięciu bramek.

SMS Gdańsk - Jurand Ciechanów 31:30 (14:14)

Składy:

SMS: Maziarz, Kapela - Przybylski 8, Dawidowski 5, Klinger 5, Mogielnicki 5, Daćko 5, Daszek 1, Abram 1, Smoliński 1, Walczak, Felsztigier.

Jurand: Krajewski, Grzybowski, Marszałek - Niećko 8, Rurarz 7 (2 min), Kolczyński 5, Lisicki 4, Dmowski 4 (2 min), Prątnicki 2 (2 min) Starzyński.

Przebieg meczu:

I połowa: 1:1, 2:1, 3:1, 4:1, 4:2, 5:2, 5:3, 5:4, 6:4, 6:5, 6:6, 6:7, 6:8, 7:8, 7:9, 8:9, 8:10, 9:10, 9:11, 9:12, 10:12, 10:13, 11:13, 12:13, 13:13, 14:13, 14:14,

II połowa: 14:15, 15:15, 16:15, 17:15, 18:15, 18:16, 19:16, 20:16, 20:17, 21:17, 21:18, 22:18, 22:19, 23:19, 23:20, 23:21, 23:22, 23:23, 23:24, 24:24, 25:24, 25:25, 26:25, 26:26, 26:27, 26:28, 26:29, 27:29, 28:29, 29:29, 30:29, 31:29, 31:30.

Sędziowały: Magdalena Marzec, Małgorzata Wróblewska.

Widzów: 120.

Źródło artykułu: