Sabina Włodek: Byłyśmy jakieś niemrawe

W meczu 20. kolejki ekstraklasy kobiet SPR Lublin zremisował niespodziewanie we własnej hali z Vistal Łączpolem Gdynia 27:27 (12:16). Zawodniczki gospodyń nie potrafiły wytłumaczyć przyczyny swojej słabszej postawy. - Ciężko mi naprawdę powiedzieć co zawiodło. Czy skuteczność czy ilość błędów - powiedziała po meczu lewoskrzydłowa SPR-u Lublin, Sabina Włodek. - Jakoś nie potrafimy tej walki z europejskich pucharów przerzucić na ligowy parkiet - dodała Małgorzata Sadowska, bramkarka mistrzyń Polski.

Przed sobotnim spotkaniem faworytkami były gospodynie, które u siebie bardzo rzadko tracą punkty. Taka sytuacja miała miejsce w sobotę. SPR Lublin tylko zremisował z Vistal Łączpolem Gdynia. Po meczu mistrzynie Polski nie potrafiły wytłumaczyć przyczyny tak słabej postawy. - Ciężko mi naprawdę powiedzieć co zawiodło. Czy skuteczność czy ilość błędów. W ogóle byłyśmy jakieś takie niemrawe przez co gra w ataku i obronie nie była taka jaką potrafimy zaprezentować. Chyba też trochę zdrowia brakuje - próbowała tłumaczyć Sabina Włodek. - Goniłyśmy od początku tej drugiej połowy i cieszymy się chociaż z tego jednego punktu w takiej sytuacji - dodała.

- Jakoś nie potrafimy tej walki z europejskich pucharów przerzucić na ligowy parkiet. Nie wiem czy to jest zmęczenie czy musimy dołożyć coś w treningu - powiedziała Małgorzata Sadowska, która bardzo żałuje straconego punktu, choć nie traci wrodzonego optymizmu. - To jest kolejny punkt stracony i tego bardzo szkoda. Oby go później nie zabrakło. No ale nie ma co płakać. Musimy myśleć o następnym meczu i trenować jeszcze mocniej - stwierdziła. - Łączpol pokazuje zresztą, że jest coraz silniejszy. Będzie to z czasem groźniejsza ekipa. Jest mocny sponsor, dobry trener, także uważam, że przyszłość przed nimi - zakończyła popularna "Ryba".

Źródło artykułu: