Zdaniem Bartosza Świerada, zawodnika MKS-u odpowiadającego za środek rozegrania, siłą Nielby w tym spotkaniu była jedność. - Każdy z zawodników na swojej pozycji dołożył "cegiełkę" do końcowego sukcesu. Szkoda jednak "przespanego" początku. Nie wiem... być może przestraszyliśmy się klasy rywala, który jest przecież wielokrotnym zdobywcą medali, a my beniaminkiem. Na szczęście potem odblokowaliśmy się. Zaczęła wreszcie funkcjonować obrona. Z minuty na minutę było coraz lepiej. W drugiej połowie walczyliśmy z Wisłą, jak równy z równym. Mimo że drużyna gości była zdecydowanym faworytem, to jednak niezwykła determinacja całego naszego zespołu pozwoliła "urwać" jeden punkt - wyjaśnia Świerad.
Rozgrywający wągrowieckich szczypiornistów twierdzi, że kluczem do lepszej gry było wyeliminowanie Vegarda Samdahla. Po pierwszej połowie, w szatni zawodnicy zastanawiali się wspólnie z trenerem, jakby „usunąć w cień” tego właśnie gracza. - Musieliśmy trochę "popsuć" mu grę. Wraz z Kuzelevem poczynali sobie zdecydowanie zbyt swobodnie. Nasza strategia zadziałała! W drugiej połowie zaczęliśmy mu niezwykle skutecznie utrudniać rozegranie.
Dzięki wyeliminowaniu Samdahla reszta zespołu Wisły nie funkcjonowała już tak dobrze, jak w pierwszej połowie. - Do tego doszła nasza zadziorność oraz waleczność. Wynikiem tego był odniesiony sukces, w postaci remisu z wicemistrzem - dodaje zawodnik Nielby.