Prawoskrzydłowy Nafciarzy, Arkadiusz Miszka był bardzo zadowolony z postawy swojego zespołu, ale podobnie jak cała drużyna nie mógł odżałować ostatnich dziesięciu minut gry, w których kielczanie wypracowali sobie największą w całym spotkaniu przewagę. - Bardzo staraliśmy się wraz z trenerem i całą drużyną dobrze przygotować się do tego meczu. Jak widać Vive jest do pokonania, nawet u nich w hali. My zagraliśmy bardzo dobre zawody i w obronie, i w ataku. Nie wiem co się stało w ostatnich dziesięciu minutach. Nasze gorące głowy dały chyba o sobie znać. Niepotrzebnie pozwoliliśmy odjechać Vive na te sześć bramek. Mieliśmy dwie, trzy niewykorzystane stuprocentowe sytuacje, a także kilka błędów i to niestety się zemściło. Najbardziej szkoda jednak sytuacji, kiedy po naszej złej zmianie dostaliśmy dwie minuty. Mogliśmy wtedy doprowadzić do remisu. Niestety nie udało się, ale wiemy, że ta strata jak najbardziej jest do odrobienia i na pewno będziemy walczyć - zapowiada Miszka.
Płocczanie w niczym nie przypominali zespołu z poprzedniego roku, kiedy w tej samej hali zostali rozbici przez gospodarzy aż 42:27. - Udowodniliśmy przede wszystkim sobie, że z Vive można zagrać dobry mecz. Wtedy prowadził nas inny trener, a my graliśmy naprawdę słabo. Teraz widać wyraźną zwyżkę naszej formy. Już podczas ostatniego spotkania z Vive nasza gra wyglądała dobrze, a teraz moim zdaniem wypadliśmy jeszcze lepiej - dodaje Miszka. To wszystko sprawia, że jego drużyna wcale nie stoi na straconej pozycji przed rewanżowym pojedynkiem, który w środę 17 marca rozegrany zostanie w Płocku. - Wierzymy w to, że jesteśmy w stanie odrobić stratę. Żeby jednak tak się stało, musimy zagrać pełne 60 minut skoncentrowani, a także twardo w obronie i unikać prostych błędów w ataku pozycyjnym - zakończył Miszka.