Jak równy z równym - relacja z meczu Zagłębie Lubin - Vive Targi Kielce

Jak równy z równym do 45. minuty walczyli piłkarze ręczni Zagłębia Lubin z liderem rozgrywek i aktualnym mistrzem Polski, Vive Targi Kielce. Ostatni kwadrans należał jednak do gości i mecz zakończył się przegraną lubinian 29:36 (15:15). Na tle najlepszej obecnie drużyny ligowej w Polsce podopieczni Jerzego Szafrańca pokazali się z dobrej strony.

Łukasz Lemanik
Łukasz Lemanik

Mecz rozpoczęli lubinianie, którzy po dwudziestu sekundach i bramce Bartłomieja Tomczaka prowadzi 1:0. Chwilę później mogło być 2:0, jednak zawodnicy Zagłębia nie potrafili pokonać Marcusa Cleverlyego. W drugiej minucie wyrównał Mariusz Jurasik, ale kilkadziesiąt sekund później, za sprawą Piotra Obrusiewicza było 2:1 dla gospodarzy. Do końca pierwszej połowy trwała walka bramka za bramkę. Raz na prowadzeniu było gospodarze, innym razem goście, ale żadnej z drużyn nie udało się wypracować choćby dwubramkowej przewagi. Między słupkami lubińskiej bramki znakomicie spisywał się Adam Malcher, który w dużej mierze przyczynił się do tego, że kielczanie nie odskoczyli na wyższe prowadzenie. Pierwsza, niezwykle wyrównana i emocjonująca połowa zakończyła się remisem po 15.

Dobrze grający lubinianie zwietrzyli swoją szansę i od początku drugiej części spotkania ruszyli do ataków. W bramce nadal bardzo dobrze spisywał się Adam Malcher, a Michał Nowak co chwilę wpisywał się na listę strzelców. W 34. minucie Zagłębie prowadziło 17:16. Kolejne dwie minuty, to strzelecki popis Michała Stankiewicza, który trzykrotnie trafił do bramki gości i lubinianie prowadzili różnicą dwóch bramek - 22:20. Jeszcze w 45. minucie po trafieniu, rozgrywającego dobre zawody Bartłomieja Tomczaka był remis 23:23. Niestety na tym emocje się skończyły. Ostatni kwadrans spotkania, to już zdecydowana przewaga Vive, które zdobywało bramki nawet w podwójnym osłabieniu, jak w 48. minucie, kiedy na listę strzelców wpisał się Mariusz Jurasik - zawodnik, który sprawiał największe problemy lubińskiej defensywie. Już wtedy Vive prowadziło 27:23. W 54. minucie, kiedy bramkę zdobył Patryk Kuchczyński na tablicy wyników było 26:33 i stało się jasne, że Zagłębie w tym meczu nie zdobędzie punktów. Pomimo przegranej lubinianie na tle mistrza Polski, lidera ekstraklasy i uczestnika elitarnych rozgrywek Ligi Mistrzów, zaprezentowało się z dobrej strony.

- Przegrana różnicą siedmiu bramek, to trochę za dużo. Tym bardziej, że przez długi czas dotrzymywaliśmy kroku Vive. Pomimo przegranej nasza postawa w dzisiejszym meczu może napawać optymizmem przed rozpoczynającymi się za tydzień play-offami. Jeśli z Azotami Puławy zagramy z podobnym zaangażowaniem o wolą walki jak w meczu z Vive, to bez większych problemów powinniśmy awansować do półfinału - powiedział po meczu Dariusz Bobrek, II trener Zagłębia Lubin.

Zagłębie okazało się jedną z drużyn, która w rundzie zasadniczej postawiło Vive najcięższe warunki, co po meczu przyznał sam trener kielczan, Bogdan Wenta. - Życzyłbym sobie więcej takich meczów w naszej ekstraklasie - mówił po spotkaniu trener Vive i zarazem selekcjoner reprezentacji Polski.

MKS Zagłębie Lubin - KS Vive Targi Kielce 29:36 (15:15)

Zagłębie:
Malcher, Świrkula - Orzłowski, Stankiewicz 3, Niedośpiał, Tomczak 4, Paweł Adamczak 1, Fabiszewski 2, Adamczak Piotr 3, Obrusiewicz 5, Jokowlew 1, Nowak 9, Kieliba 1.

Vive Targi: Cleverly, Kotlinski - Tubic 1, Jurasik 8, Stojkovic 7, Knudsen 5, Rosiński 3, Konitz 1, Nat 6, Kuchczyński 5, Grabarczyk, Żółtak, Gliński.

Kary:
Zagłębie 10 min
Vive 12 min.

Sędziowali: Marek Majka (Gliwice), Grzegorz Wojtyczka (Chorzów); Delegat ZPRP: Zbigniew Uszyński (Szczecin)
Widzów: ok. 800 (w tym ok. 10 z Kielc)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×