Szczęście sprzyja lepszym - komentarze po meczu Chks Łódź - Wisła Sandomierz

Rozgrywki I ligi wkraczają w decydującą fazę. Do końca sezonu pozostało zaledwie 5 kolejek. O ile na górze tabeli karty zostały praktycznie rozdane, o tyle los drużyn na dole, wciąż pozostaje jedną wielką niewiadomą, a każde punkty są na wagę złota. Nie inaczej było w spotkaniu w Łodzi, gdzie spotkały się zespoły bezpośrednio walczące ze sobą o utrzymanie. Z tego pojedynku zwycięsko wyszli gracze Chksu Łódź, którzy pokonali SPR Wisłę Sandomierz 33:32.

Tomasz Walicki (trener Chksu): Mecz był bardzo nerwowy, stawka spotkania ewidentnie sparaliżowała oba zespoły. Popełniliśmy w tym meczu dużo niewymuszonych błędów i stąd taka nerwowa końcówka. Od początku wyłączyli nam Radka Walczaka co było dla nas dużym osłabieniem. Na szczęście Kiełbasiński i Dankowski byli dzisiaj w dobrej formie choć na pewno stać ich na jeszcze lepszą grę. Cieszy zwycięstwo i cieszą 2 punkty bo przybliżają nas do utrzymania w lidze. Za 2 tygodnie jedziemy do Bochni i na pewno powalczymy tam o zwycięstwo. W naszej grze jest jeszcze dużo do poprawienia, ale jesteśmy dobrej myśli.

Kamil Stegliński (zawodnik Chksu): Myślę, że ten mecz powinniśmy rozstrzygnąć dużo wcześniej i powinniśmy go wygrać nie jedną, a pięcioma bramkami. Dwa razy odskoczyliśmy naszym przeciwnikom na 4-5 bramek jednak nie potrafiliśmy utrzymać tego prowadzenia. W drużynie z Sandomierza pozytywnie zaskoczyła nas postawa Dariusza Karbownika po którym spodziewaliśmy się dużo większego zagrożenia, a tym czasem ten zawodnik zdobył raptem 2 bramki. Zejście na ławkę, wyraźnie zmęczonego, Marcina Ogrodnika w końcówce spotkania również w dużej mierze ułatwiło nam zadanie bo w całym meczu napsuł nam sporo krwi. No i trzeba przyznać, że na pewno mieliśmy też sporo szczęścia bo często kiedy oddawaliśmy nieprzygotowane rzuty lub traciliśmy piłkę to szybko do nas wracała. Ale jak wiadomo – szczęście sprzyja lepszym. Teraz czeka nas wyjazd do Bochni. Uważam, że przeciwnik jest w naszym zasięgu, a my dołożymy wszelkich starań aby przywieść z Małopolski punkty. Na pewno stać nas na utrzymanie w lidze.

Adam Węgrzynowski (trener SPR Wisły): Niestety nie udało nam się wywieźć z łodzi choćby 1 punktu. Przez całe spotkanie mecz był bardzo wyrównany i zacięty. Nasza gra dobrze wyglądała do 25 minuty - utrzymywaliśmy wówczas 2 bramkowe prowadzenie. Potem nastąpił okres naszej słabszej gry co wykorzystał przeciwnik i na przerwę schodziliśmy przegrywając 3 bramkami. W drugiej połowie walczyliśmy ambitnie i dogoniliśmy Chks w 57 minucie doprowadzając do remisu po 31. Niestety ostatnie 2 minuty zagraliśmy zbyt nerwowo. Oddawaliśmy niepotrzebne rzuty z nieprzygotowanych pozycji i to się na nas zemściło. Łódź grała konsekwentniej i lepiej wypracowywała pozycję do zdobywania bramek przez co znowu odskoczyła nam na 2 bramki. Krycie każdy swego pozwoliło nam zdobyć kontaktową bramkę, jednak na doprowadzenie remisu zabrakło już czasu. Za 2 tygodnie jedziemy do Radomia. W poprzednim sezonie udało nam się tam uzyskać korzystny rezultat i na to samo liczymy teraz.

Tomasz Cupisz (zawodnik SPR Wisły): Od początku spotkania trwała dość wyrównana walka. Przez większa część pierwszej partii spotkania prowadziliśmy 1-2 bramkami. Niestety Łódź w końcówce pierwszej połowy dogoniła nas i wyszła na prowadzenie, którego nie oddała już do końca spotkania. W pewnych momentach graliśmy zbyt pasywnie w obronie co skrzętnie wykorzystywała ekipa Chksu zdobywając kolejne bramki. W ten sposób ciężko było nam odrabiać straty. W końcówce wyrównaliśmy, jednak brakło trochę szczęścia na odniesienie korzystnego rezultatu. Taka porażka boli tym bardziej, że cała drużyna pozostawiła na parkiecie dużo zdrowia i zaangażowania. Należy przyznać, że walczyliśmy ambitnie do końca. Niestety jak już wspomniałem nie udało się przywieźć chociażby punktu z Łodzi, co nieco komplikuje naszą sytuację w tabeli. Jednak nie możemy spuścić głów i musimy podjąć walkę w kolejnym spotkaniu. W tym momencie każdy zdobyty punkt będzie dla nas ważny. Będziemy walczyć do końca aby uratować w Sandomierzu 1 ligę.

Komentarze (0)