Przez długi czas nic nie zapowiadało kataklizmu, jaki dopadł Ruch w drugiej połowie. Chorzowianki unikały przed spotkaniem buńczucznych zapowiedzi, ale zapowiadały walkę o wyrównanie stanu rywalizacji do dwóch zwycięstw (tydzień wcześniej Piotrcovia wygrała na własnym boisku 30:22). - W pierwszej połowie Ruch walczył bardzo ambitnie i mógł prowadzić - relacjonował po spotkaniu trener przyjezdnych, Janusz Szymczyk. Ruch, istotnie, mógł prowadzić, ale niemiłosiernie pudłował. Od pierwszych minut wynik utrzymywał się "na styku", a na prowadzenie gospodynie po raz pierwszy wyszły dopiero w 20 minucie (9:8). Ale na więcej nie było ich stać - na drodze do sieci stawały słupek, Beata Skura, lub zwyczajna indolencja. Do przerwy drużyny remisowały wiec po 12, a potem... - Dużo bramek traciliśmy z koła, więc zaleciłem te koło "odciąć". Do tego poprawiliśmy kontrę i to było kluczem do sukcesu - opowiadał Szymczyk.
Jego podopieczne wysłuchały rad i zasugerowały się wskazówkami bez zarzutu. Cztery minuty po rozpoczęciu drugiej odsłony odskoczyły na dwa trafienia. Gdy wydawało się, ze chorzowianki jeszcze zdołają nawiązać z rywalem walkę, rozpoczął się koncert piotrkowianek - z Agatą Wypych i Joanną Wagą na czele . - Trudno oceniać wszystko z perspektywy boiska, ale nie zagrałyśmy bardzo źle. Zgubiła nas chyba dziurawa obrona w drugiej połowie - oceniała Agata Rol. Skrzydłowa Ruchu wraz z koleżankami znów padła ofiarą nierównej gry i diametralnie różnych połów meczów. Co więcej, ani "niebieskie", ani ich szkoleniowiec nie były w stanie tego wyjaśnić. - Naszym największym problemem jest atak, a rywalki to wykorzystały, zwłaszcza przy kontrach - stwierdziła z kolei Bożena Sęktas. - Wyszłyśmy zdeterminowane, ale znów nam się nie powiodło. Mamy teraz trochę czasu do meczów o miejsca 5-8 i musimy te błędy wyeliminować - dodała.
Już w 40 minucie Piotrcovia wygrywała 19:13, a z chorzowianek już zupełnie uszło powietrze. Wprawdzie kilka minut przed końcową syreną zerwały się do odrobienia strat, ale już tylko po to, by uratować twarz. Ostatecznie uległy 22:29. - W drugiej połowie zabrakło nam zespołowości, gra była szarpana. I szwankował rzut z drugiej linii - wyliczał Marcin Ksieżyk, trener Ruchu. -Przegraliśmy za wysoko. Siedem bramek to naprawdę duża różnica. Można powiedzieć, że Piotrcovia pokazała nam miejsce w szeregu - dodał.
Ruch Chorzów - Piotrcovia Piotrków Trybunalski 22:29 (12:12)
Ruch: Wasiuk, Wąż, Karwat - Brymerska, Rol 3, Radoszewska 9/2, Pawlik 2/1. Szyszkiewicz 2, Sęktas 1, Kempa, Lipko 1, Dybul 4, Rzeszutek.
Trener Marcin Księżyk
Kary: 4 minuty
Piotrcovia Skura - Mijas 2, Dominiak 3, Waga 6, Podrygała 1, Lisewska 6/2, Strzałkowska 1, Wypych 8, Szczecina, Dąbrowska, Krzysztoszek 2.
Trener Janusz Szymczyk
Kary: 4 minuty
Widzów: 300
Sędziowali: Mariusz Kałużny, Tomasz Stankiewicz (Opole).