Kielczanie powtarzali przed tym spotkaniem, że chcą zakończyć rywalizację z Piotrkowianinem w szybkich dwóch meczach, aby jak najlepiej przygotować się do spotkania Ligi Mistrzów z HSV Hamburg. Jeden z ostatnich testów przed meczem z jedną z potęg światowego szczypiorniaka wypadł jednak blado. Na tyle, że niektórzy kibice kieleckiej "siódemki" już w trakcie trwania spotkania gwizdami wyrażała swoje niezadowolenie.
W sobotnim spotkaniu kielczanie znów zagrali źle. Wydaje się to paradoksalne, bo po ostatnim pucharowym zwycięstwie w Płocku, wydawało się, że gra mistrzów Polski znów wróciła do normy. Tymczasem znów była ona bez polotu. Kielczanie ślamazarnie przystępowali do ataku pozycyjnego, a sporo do życzenia pozostawała też ich skuteczność. - Niektórzy chyba zapomnieli czym jest szacunek do rywala. A rozmawiamy o tym przecież przed każdym spotkaniem - kręcił z niezadowoleniem głową po spotkaniu szkoleniowiec Vive Targów, Bogdan Wenta.
Wystarczy dodać, że w pierwszej połowie jego drużyna, która rozpoczęła spotkanie w nieco eksperymentalnym składzie (m.in z Mateuszem Jachlewskim, Danielem Żółtakiem, Draganem Tubiciem i Bartoszem Konitzem) nie mogła "odskoczyć" rywalom na więcej niż dwie bramki. Kielczanie po raz pierwszy w tym sezonie przegrywali także do przerwy, a aż cztery z trzynastu rzuconych przez nich bramek padło po skutecznie egzekwowanych przez Hendrika Knudsena rzutach karnych. Zarówno w pierwszej połowie, jak i w przekroju całego spotkania najjaśniejszym punktem w kieleckiej ekipie był...bramkarz Marek Kubiszewski, który pojawił się między słupkami bramki Vive Targów po raz pierwszy od dłuższego czasu. Piotrkowianie grali za to bez presji, a ich niektóre akcje w ofensywie na prawdę mogły się podobać. Ławka rezerwowych Piotrkowianina eksplodowała w 22. minucie, kiedy Piotr Masłowski zakończył kontrę swojego zespołu i dał gościom pierwsze w spotkaniu prowadzenie (10:11). Do przerwy podopieczni Piotra Dropka nie dali sobie już odebrać skromnej zaliczki i schodzili na nią prowadząc 14:13.
Po ostrych słowach w szatni, kielczanie rozpoczęli drugą połowę z ostrym animuszem, ale ich gra w ataku wciąż pozostawała wiele do życzenia. W defensywie było wiele lepiej, bo gracze Piorkowianina nie raz musieli oddawać rzuty z nieprzygotowanych pozycji. Kielczanie jednak najwięcej mogą zawdzięczać Markowi Kubiszewskiemu, który niejednokrotnie bronił kilka rzutów rywala z rzędu. Kiedy w 42. minucie Henrik Knudsen skutecznie egzekwował kolejny rzut karny, a przewaga mistrzów Polski wzrosła już do czterech trafień (20:16), wydawało się, że mistrzowie Polski wrócą do swojej normalnej dyspozycji. Ci jednak nadal nie kwapili się do szybkiego ataku,a rywale często zaskakiwali ich odważnymi rzutami z drugiej linii. Ostatecznie Vive Targi Kielce wygrało z Piotrkowianinem 29:25, ale po jednym z najsłabszych spotkań w tym sezonie i gra mistrzów Polski przed sobotnim spotkaniem Ligi Mistrzów z HSV Hamburg, delikatnie mówiąc nie napawa optymizmem.
Vive Targi Kielce - MKS Piotrkowianin Piotrków Trybunalski 29:25 (13:14)
Vive Targi: Kubiszewski, Kotliński - Grabarczyk, Tubić 1, Krieger, Podsiadło 1, Jurasik 4, Jachlewski 2, Gliński 1, Żółtak 3, Knudsen 10, Rosiński 3, Konitz 2.
Piotrkowianin: Ner, Matulski - Bodasiński 7, Mróz 3, Jankowski 3, Płócienniczak 6, Skalski, Laskowski 2, Wolski, Masłowski 4, Matyjasik.
Kary:
Vive Targi: 10 minut.
Piotrkowianin: 14 minut.
Sędziowali: Włodzimierz Chmielecki (Kwidzyn), Mirosław Majchrowski (Gdańsk)
Widzów: 2500.