Łukasz Lemanik: Po dwóch meczach ćwierćfinałowych możecie się cieszyć z awansu do półfinału. Drugi mecz w Koszalinie był chyba nieco trudniejszy niż pierwsze spotkanie w Lubinie, gdzie zdeklasowałyście rywalki?
Karolina Semeniuk: Mecz w Koszalinie nie był łatwym spotkaniem. Akademiczki rozpoczęły bardzo agresywnie, lecz tego się spodziewałyśmy. Przeciwniczki postawiły nam cięższe warunki niż przed tygodniem w Lubinie, jednak my jako faworyt spotkania bardzo chciałyśmy wygrać i awansować do półfinału. Byłyśmy stroną dominującą na parkiecie i dzięki agresywnej obronie, skutecznym kontrom wygrałyśmy zasłużenie.
Kolejny raz zagrałaś znakomite zawody. Tym razem zaaplikowałaś rywalko dziewięć bramek...
- Swoje bramki zawdzięczam koleżankom z drużyny. Dziewczyny zagrały bardzo pomysłowo w ataku pozycyjnym, a ja znajdowałam się w miejscu gdzie nie było żadnego obrońcy, dochodziła piłka i tylko wykonywałam skuteczne rzuty.
W półfinale zmierzycie się z Vistalem Łączpolem Gdynia. Jak oceniasz zespół, prowadzony przez Jerzego Cieplińskiego?
- Łączpol Gdynia z meczu na mecz radzi sobie coraz lepiej i na pewno jest wymagającym przeciwnikiem, ale mamy za sobą wspaniałych kibiców i pierwsze dwa spotkania gramy właśnie u siebie. Mogę obiecać z naszej strony walkę, determinację i mam nadzieje, że wyjdziemy zwycięsko z półfinału.
Teraz czeka nas przerwa w rozgrywkach. To chyba niezbyt dobrze dla tak rozpędzonej drużyny, jaką jesteście?
Wszystkie drużyny kobiece mają przerwę i ważne będzie jak zaczniemy rywalizację z Łączpolem po przerwie. W drużynach gdzie są kontuzje czas działa na ich korzyść, u nas na szczęście dopisuje zdrowie i jesteśmy gotowe podejmować Gdynię. W tej przerwie mamy zgrupowanie kadry i dwu mecz z Rosją, także zawodniczki będące na zgrupowaniu nie wypadną z tego rytmu jak i dziewczyny pozostające w klubie, które mimo mniejszej ilości osób, podchodzą do treningów bardzo sumiennie.
Czym dla Ciebie będą mecze z mistrzyniami Świata - Rosjankami?
Nowym doświadczeniem. Życzyłabym sobie i moim koleżankom z drużyny, które jadą na kadrę, abyśmy pokazały się z jak najlepszej strony. Wiadomo jest, że w kobiecej reprezentacji kolektywu nie ma. Zespół buduje się latami, a tego zespołu niestety nie ma. Jednak wychodząc na parkiet trzeba znać swoją wartość. Będziemy grały z Orzełkiem na piersi dla Polski i trzeba będzie zrobić wszystko, żeby nie mieć do siebie pretensji po meczu i być choć w najmniejszym stopniu zadowolonym, że zagrało się na przyzwoitym poziomie.
Wciąż nie jest znane miejsce rozegrania finałowego meczu Pucharu Polski, w którym zmierzycie się z SPR-em Lublin. Pod uwagę brane są podobno dwa miasta: Poznań i Kielce. Gdzie Ty byś wolała zagrać?
W Poznaniu, ze względu na krótszą podróż. Z drugiej strony w Kielcach byłby chyba lepszy klimat. W Poznaniu nigdy nie grałam, a piłka ręczną jest tam mniej popularna niż w Kielcach. Najważniejsza jest jednak wygrana w tym meczu i obrona trofeum, wywalczonego w ubiegłym sezonie.