Piotr Chrapkowski: Końcówka była nerwowa, ale dla nas szczęśliwa

W sobotnim spotkaniu, po ciężkim boju i zaskakującej jego końcówce, AZS AWFiS zainkasował dwa punkty do ligowej tabeli. Mecz był prawdziwą burzą emocji. Niemal do ostatniej sekundy oba zespoły miały przed oczami wizję podzielenia się punktami. Waleczni gospodarze konsekwentnie doganiali Akademików, którzy jednak ostatecznie pokonali ich za sprawą niespodziewanego rzutu w ostatnich sekundach spotkania. -Ostatnie 15 minut w wykonaniu Zabrza to prawdziwa eksplozja agresywnej gry - mówi Kamil Ringlewski.

Piotr Chrapkowski (AZS AWFiS Gdańsk): Na początku Zabrze grało naprawdę dobrze. Potem w zaskakujący sposób stracili 6 bramek. Gdy wyszli na lewą stronę, to nam przestała się układać gra. Końcówka była niezwykle nerwowa, ale dla nas bardzo szczęśliwa. Teraz chcemy wygrać wszystkie mecze, by mieć pewne utrzymanie i to dlatego, że zasłużyliśmy, a nie z jakichś układów. Tak więc do kolejnych spotkań solidnie się przygotowujemy. Będzie to ciężka praca, podobna do tej w przeciągu ostatnich kilku tygodni. Od nowego roku gramy zdecydowanie lepiej, może poza niefortunnym meczem z Chrobrym Głogów. Mamy zamiar naprawdę solidnie trenować i mamy nadzieję, że to przyniesie wymierne rezultaty w tych pozostałych pięciu meczach.

Kamil Ringlewski (AZS AWFiS Gdańsk): Obserwowałem mecz. Pierwsza połowa była w miarę wyrównana, natomiast druga pokazała nam dwa zupełnie różne oblicza. Początek w naszym wykonaniu to wspaniała gra w obronie, szybkie i skuteczne kontry. Około 45 minuty nie wiem co wstąpiło w kolegów z Zabrza, ale zagrali fenomenalnie. Ostatnie 15 minut to w ich wykonaniu prawdziwa eksplozja agresywnej gry. Wtedy właśnie zaczęła się nerwówka. Szczęśliwie dla nas, uratowani zostaliśmy rzutem w ostatnich sekundach spotkania. Walczymy z całych sił, do każdego spotkania podchodzimy maksymalnie skoncentrowani i zmotywowani, a wszystko po to, by zapewnić sobie gwarancję utrzymania.

Dariusz Mogielnicki (NMC Powen Zabrze): Wciąż gramy falowo. Są momenty bardzo dobre, bez większych błędów, nieźle radzimy sobie w ataku i zdobywamy kolejne bramki. Z drugiej strony są przestoje, w tym meczu nastąpiły one na początku II połowy, gdy bramki ze strony rywali padały jedna za drugą. Gdańsk odskoczył na 7 punktów i nie lada wyczynem było to nadrobić. Udało się. W końcówce wydawało się, że mamy choć ten jeden punkt w garści. Nastawialiśmy się, że to Chrapkowski będzie rzucał, zagrali jednak inaczej no i dwa punkty pojechały do Gdańska. Są jeszcze co prawda matematyczne szanse na utrzymanie, ale jeśli my nie będziemy wygrywać, to nie ma co liczyć na cud.

Komentarze (0)