Ambicje były wielkie, a szanse nikłe. Mimo to, do podjęcia walki nikt naszych reprezentantek nie musiał szczególnie zachęcać. W pierwszej połowie udało im się zdobyć 15 bramek, czyli tyle samo co rywalkom. Druga część gry niestety przebiegła nie po naszej myśli: pobudzone słowami trenera Jewgienija Trefilova Rosjanki nie pozostawiły Polkom złudzeń, pokonując je ostatecznie dziewięcioma bramkami.
Zdobywczyni największej ilości bramek w tym spotkaniu, Kinga Polenz, porównywała spotkanie do Mistrzostw: - Mam odbicie z Mistrzostwami. Sądzę, że gdybyśmy wytrzymały intensywne tempo do minimum 50. a nie jedynie do 30. minuty, wyglądałoby to znacznie lepiej - przyznaje zawodniczka, równocześnie wyrażając tęsknotę za czasami, gdy reprezentowała kraj na tych właśnie Mistrzostwach: -Tęsknie za tym, bo to coś pięknego. To wyższa półka, gdy się to przeżyje, to zupełnie inaczej później podchodzi się do każdego meczu. Strasznie mi tego brakuje, dlatego wciąż mam nadzieję, że jakimś cudem uda nam się zagrać w Mistrzostwach - mówi.
Wybitna zawodniczka rosyjska, Anna Koczetowa, zdobywczyni 15 bramek dla swojego zespołu, była, jak powiedział trener naszych rywalek, jego tajną bronią. - Już nie taką tajną.... - śmieje się po zakończonym spotkaniu Kinga. Rzeczywiście, do korzyści płynących z minionego meczu można zaliczyć tę, że Polki zaznajomiły się z niektórymi technikami mistrzyń. Może to przyniesie jakieś wymierne skutki, gdy tym dwóm reprezentacjom przyjdzie się zmierzyć po raz kolejny, tym razem już za wschodnią granicą: - W Rosji będzie nam trudniej, przeciwniczki będą grały u siebie. Trzeba się będzie jednak bardzo skoncentrować i... zawalczyć - deklaruje Kinga Polenz.