Eugeniusz Lijewski miał szczególne powody do dumy po Final Four Pucharu Niemiec. Obaj jego synowie należeli do bohaterów HSV. W półfinale świetny mecz zagrał starszy syn, Marcin, a w wielkim finale bohaterem okrzyknięto młodszego, Krzysztofa, który na dodatek grał z kontuzją. - Marcinowi faktycznie wyszedł półfinałowy mecz z TuS N-Lubbecke. HSV grało przeciwko braciom Jureckim oraz Siódmiakowi, a Marcin na niezłej skuteczności zdobył 10 bramek. W tym spotkaniu nie mógł grać Krzysiek, gdyż cały czas odczuwa on skutki kontuzji barku. Syn przechodzi w dalszym ciągu rehabilitację, ale niestety ciągle nie jest jeszcze w pełni sił. W niedzielę w finale Krzysztof już musiał zagrać i spisał się fantastycznie. Dziewięć rzutów i dziewięć bramek w tak ważnym meczu to musiało naprawdę budzić respekt.Cieszy mnie więc nie tylko sukces HSV Hamburg, ale przede wszystkim spory w tym udział moich obu synów - powiedział senior rodu Lijewskich.
- Puchar Niemiec dla drużyn Bundesligi jest trofeum cenniejszym nawet niż zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Puchar Niemiec to bardzo prestiżowe rozgrywki. Zresztą było to widać podczas Final Four w Hamburgu, które oglądało prawie 15 tysięcy widzów w sobotę i w niedzielę. Tym większa radość zawodników HSV, którzy to cenne trofeum zdobyli przed własną publicznością. Mnie cieszy jeszcze fakt, że w turnieju finałowym wystąpiło łącznie ośmiu Polaków. Wszyscy reprezentanci Polski należeli do wyróżniających się zawodników swoich drużyn - dodaje Lijewski, który na bieżąco śledzi poczynania swoich synów zagranicą.
HSV Hamburg ma jeszcze do zrealizowania kolejne cele w sezonie 2009/2010. Wicemistrz Niemiec awansował do ćwierćfinału Ligi Mistrzów, eliminując - nie bez trudu - Vive Targi Kielce. HSV nie miał jednak szczęścia w losowaniu, gdyż w walce o Final Four pod koniec maja w Kolonii zmierzy się z Realem Ciudad. - Trafili na bardzo trudnego przeciwnika. Hiszpanie to przecież obrońcy tytułu sprzed roku. Pierwszy mecz HSV gra u siebie już w najbliższą niedzielę. Nie wiadomo jeszcze, czy w tym meczu zagra Krzysztof. Lekarze robią wszystko, żeby młodszy z moich synów był zdolny do gry w niedzielę, ale cały czas ma niestety kłopoty z lewym barkiem. Będzie to na pewno trudny mecz dla HSV. Jestem jednak optymistycznie nastawiony i wierzę, że zespół moich synów nie wypuści takiej szansy i w tym roku być może pokusi się o potrójną koronę. HSV ma szanse trzy wielkie tytuły, czyli zwycięstwo w Lidze Mistrzów, Bundeslidze i Pucharze Niemiec, który już mają w kolekcji. Dla HSV to ewenement, gdyż nigdy wcześniej ten stosunkowo młody klub miał miał szansy na wygrania wszystkiego w jednym sezonie zarówno u siebie w Niemczech jak i Europie - dodaje Eugeniusz Lijewski, który na co dzień jest nauczycielem wychowania fizycznego w jednej z ostrowskich szkół, a także trenerem pierwszoligowych piłkarzy ręcznych Ostrovii Ostrów.
Zapytaliśmy także Eugeniusza Lijewskiego czy rozmawiał z młodszym synem, Krzysztofem na temat ewentualnej zmiany barw klubowych. Od kilku tygodni głośno bowiem zrobiło się o transferze reprezentacyjnego rozgrywającego z HSV do innego zespołu z czołówki Bundesligi. - Nigdy nie byłem zwolennikiem opcji, by często zmieniać barwy klubowe. Zarówno, gdy sam uprawiałem piłkę ręczną nie byłem zawodnikiem, który zmieniał kluby jak rękawiczki. Przywiązywałem się do jednego klubu i tam szukałem swojej szansy. Krzysiek tak samo - w wywiadach podkreślał - że najlepiej czuje się w Hamburgu i jeżeli miałby podjąć decyzję o odejściu z HSV, byłaby to jego najtrudniejsza decyzja w życiu. Faktycznie, syn ma propozycje z kilku czołowych klubów Bundesligi. Na razie jednak żadne decyzje nie zapadły. Jeszcze daje sobie trochę czasu, ale w najbliższych tygodniach powinna sprawa przyszłości Krzysztofa się rozstrzygnąć. Kluby, które przecież starają się o zatrudnienie Krzysztofa też muszą jak najszybciej wiedzieć, jakim składem będą dysponować - kończy Eugeniusz Lijewski, który uczył podstaw gry w piłkę ręczną w Ostrowie Wielkopolskim zarówno swojego młodszego syna, Krzysztofa jak i innego reprezentanta Polski, Bartłomieja Jaszkę.