Karina Wiśniewska: Trzy tygodnie to długa przerwa. Odpoczęliście?
Łukasz Masiak: To wolne, które dał nam trener - okres świąteczny - każdy zawodnik spędził jak najlepiej, odpoczął w gronie rodzinnym, jednakże nie mogliśmy sobie pozwolić na zbyt długą przerwę, ponieważ później trzeba by było od początku przygotowywać się fizycznie. Musieliśmy troszeczkę pobiegać, pójść kilka razy na siłownię w tym wolnym czasie. Ale myślę, że tak, odpoczęliśmy.
Jak przebiegały przygotowania do sobotniego meczu z Nielbą Wągrowiec?
- Liga się jeszcze nie skończyła, więc trenujemy normalnym cyklem - takim, jak przed play-offami. W miniony piątek graliśmy sparing z Techtransem Elbląg, trener próbował różnych wariantów, które wprowadził. Myślę, że z niektórych był zadowolony, jednak miał też sporo pretensji do gry obronnej i ataku. Jak wiadomo, sparingi rządzą się swoimi prawami, a w lidze jest zupełnie inaczej. Oglądaliśmy wideo, obserwowaliśmy zagrania Nielby w ataku i defensywie. Uważam, że jesteśmy dobrze przygotowani.
Jak współpracuje się z nowym trenerem?
- Na pewno inaczej, niż z Krzysztofem Kisielem. Ja jestem zadowolony z tej współpracy. Trener Malinowski wprowadził troszeczkę inny styl treningów, koryguje błędy i jest bardziej konsekwentny.
Czy trener ma swoich faworytów?
- Myślę, że nie ma faworytów. Każdy jest potrzebny w zespole, każdy musi dołożyć swoją cegiełkę. Nie wyróżnia żadnego z zawodników.
Ostatnio było wiele pretensji do starszych zawodników, ale również do rozgrywających. Czy czujesz, że twoja forma nie jest optymalna?
- Trudne pytanie... Na pewno forma nie jest taka, jaką chciałbym, żeby była. To znaczy porównywalna do ubiegłego sezonu, kiedy to zajęliśmy z Gdańskiem czwarte miejsce w lidze. Różnie bywa, może był błąd w przygotowaniach, może to z mojej winy. Myślałem, że daję z siebie maksimum. Może dałem o jeden procent za mało, może gdyby była lepsza forma, bardziej bym się przydał drużynie. Nie jestem do końca zadowolony.
Co się działo z zespołem? Skąd takie załamanie formy?
- Początek tego roku był dla nas tragiczny, trafiliśmy na ciężką kolejkę z Vive Kielce, później z Płockiem, później ograła nas Nielba - bardzo dobry zespół. Także Gdańsk przyjechał, a z Gdańskiem zawsze gra nam się trudno. Troszkę nam morale spadły, ciężko było się podnieść. Każdy zadawał sobie pytanie, jaki był powód tego załamania. Nieraz się spotykaliśmy z chłopakami, z trenerami, z prezesem i rozmawialiśmy na ten temat. Niby doszliśmy do porozumienia, może to wszystko tkwiło w psychice, bo fizycznie i taktycznie byliśmy przygotowani do każdego spotkania. Może zabrakło zimnej głowy w końcówkach meczu.
Czy są już jakieś spekulacje dotyczące transferów?
- (śmiech) Nic mi na ten temat nie wiadomo, trzeba by było porozmawiać z dyrektorem klubu. Myślę, że udzieli odpowiedzi.
Co sądzisz o zakupach Vive?
- Wiadomo, że Vive Kielce to potentat, jeśli chodzi o budżet polskich klubów. Zbroją się i będą bardzo groźni w Europie.
Jak ci się partneruje z Michałem Krawczykiem?
- Bardzo dobrze nam się gra. Wymieniamy się. On ma inny styl gry, ja mam inny styl. W odpowiednim momencie trener wybiera optymalny wariant, jaki potrzebny jest dla danego zespołu.
Nie grasz w obronie. Czy ten element to twoja słabsza strona?
- Skończyłem SMS, a tam byli lepsi zawodnicy ode mnie na tej pozycji. Trenerzy bardziej stawiali na mnie w ataku, gdzie się odnajdowałem. Obrona zeszła na drugi plan. Oczywiście, trenuję obronę. Nie jest moją mocną stroną, ale cały czas nad nią pracuję.
Niedługo koniec sezonu. Chcesz odpocząć?
- Jeszcze o tym nie myślę, chciałbym zająć jak najlepsze miejsce. Może piąta lokata nie byłaby wielkim sukcesem, jednak dodałaby energii przed wakacjami i przed nowym sezonem.
Masz już wakacyjne plany?
- Jeszcze nic nie planowałem, ale na pewno będę dużo grał w tenisa z moim kuzynem. Może wyjadę z dziewczyną gdzieś za granicę.
Kto zdobędzie złoty medal Mistrzostw Polski?
- Zdaje mi się, że to każdy wie. Vive Kielce nie ma sobie równych w tej lidze i tak zostanie do końca.
Które miejsce zajmiecie?
- Oczywiście piąte.